Adam Driver w rozmowie z Associated Press przyznał, że spędził ponad dwa lata, pracując wspólnie ze Stevenem Soderberghiem nad filmem o Benie Solo, który miał nosić tytuł The Hunt for Ben Solo.
Akcja miała się rozgrywać po wydarzeniach ze Skywalker. Odrodzenie. Driver od zawsze chciał wrócić do tego uniwersum i ponownie wcielić się w postać Kylo Rena… pod warunkiem że będzie na to konkretna wizja i dobry reżyser na pokładzie. Lucasfilm na czele z Kathleen Kennedy oraz Davem Filonim polubili wizję Drivera i Soderbergha, którzy zaangażowali Scotta Z. Burnsa (Ultimatum Bourne’a) do napisania scenariusza. Driver przyznał, że to był „jeden z najfajniejszych procesów, w jakich brał udział” i porównał projekt do Imperium kontratakuje. To miała być skromniejsza produkcja, z mniejszym budżetem od filmów z trylogii sequeli.
Plany legły w gruzach po przedstawieniu pomysłu Bobowi Igerowi oraz Alanowi Bergmanowi, którzy nie polubili koncepcji, w ramach której „nie wiedzieli, jak Ben Solo mógł żyć” (warto przypomnieć, że w Epizodzie IX do żywych powrócił Imperator Palpatine). Soderbergh w oświadczeniu powiedział: „Naprawdę podobało mi się kręcenie tego filmu w mojej głowie. Żałuję tylko, że fani nie będą mogli go zobaczyć”.
Z pewnością Driver miał podpisane NDA na szczegóły tego projektu. Pozostaje zatem pytanie, czy wyjawienie tych informacji to element medialnej gry i przerzucenia decyzji w stronę fanów (podobnie jak to niegdyś zrobił Ryan Reynolds z Deadpoolem) czy raczej łabędzi śpiew projektu. Mam jednak nadzieję, że Ben Solo powróci kiedyś na duży ekran i to, co ważniejsze, w satysfakcjonującej formie.