„Apokawixa” – recenzja przedpremierowa. 47. FPFF Gdynia

Stanisław Sobczyk16 września 2022 14:00
„Apokawixa” – recenzja przedpremierowa. 47. FPFF Gdynia

Trzy lata temu do kin trafił ostatni film Xawerego Żuławskiego – Mowa ptaków. Obraz swoją odważną narracją, zabawą językiem i nietypowym humorem wstrząsnął widzami na Nowych Horyzontach i Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Produkcja podzieliła publikę. Jedni uznali ją za niezwykły, bardzo udany eksperyment, a inni za męczący, trudny do oglądania chaos. Nie zmienia to jednak faktu, że film pozwolił młodemu Żuławskiemu potwierdzić swój status oryginalnego twórcy i odciąć się finalnie od twórczości ojca – Andrzeja Żuławskiego. Sporym zaskoczeniem okazało się, że kolejną produkcją reżysera będzie komedia o zombie. Teraz, na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, miała miejsce oficjalna premiera filmu. Jedno jest pewne, nie było jeszcze w polskim kinie czegoś takiego jak Apokawixa.

Film opowiada o grupce znajomych, którzy właśnie napisali swoje matury. Z tej okazji jeden z nich, syn bogatego biznesmana – Kamil – organizuje wielką imprezę w zamku nad morzem. Plany zaburza niespodziewana epidemia zombie.

fot. Apokawixa, reż. Xawery Żuławski, dystrybucja Next Film

Już od pierwszych minut Apokawixa nie kryje się z tym, że jest absurdalną, głupią rozrywką. Film jest chaotycznie zmontowany, często wykorzystuje kiczowate efekty i ogólnie nie wstydzi się tego, że jest kinem klasy B. Pierwszy akt wyraźnie pokazuje, że projekt Żuławskiego jest w pewnym stopniu wynikiem pandemii. Mamy wątek zdalnego nauczania, a sam wirus zombie jest powiązany nie tylko z ingerencją ludzi w środowisko, ale i z samym koronawirusem. Temat COVID-a znika co prawda z filmu, kiedy przechodzimy już do samej imprezy, ale wydaje się, że Apokawixa od początku jest pewnym sposobem na odreagowanie i prześmianie całej sytuacji.

Tak naprawdę zombie nie są nawet najbardziej szalonym konceptem w filmie Xawerego Żuławskiego. Apokawixa jest kompletnie bezwstydna, żartuje ze wszystkiego i wprowadza masę szalonych postaci czy wątków. Poza żywymi trupami mamy więc: aktywistów ekologicznych, pseudokibiców, sexworkerki, kapitalistów, policję, gangsterów i wielu, wielu innych ekscentrycznych bohaterów. W zasadzie wszyscy są maksymalnie przerysowani. Jeśli Kamil jest bogatym dzieciakiem z Warszawy, to będzie szastał pieniędzmi na prawo i lewo, traktował ludzi, jakby byli gorsi od niego i cały czas popisywał się przed innymi. Tak jest z każdą postacią w Apokawiksie i widz po seansie z pewnością o nikim nie zapomni.

Cała obsada wypadła naprawdę dobrze, a młodzi aktorzy odnaleźli się w specyficznej konwencji. Szczególnie dobrze wypadł Sebastian Fabijański. W filmie wciela się on w Blitza, ekscentrycznego muzyka, który mieszka w lesie i czeka tylko na apokalipsę. Jego bohater wyróżnia się w filmie chyba najbardziej. Każde jego zdanie wywoływało na sali salwę śmiechu, a czasem nawet oklasków. Chociaż wszyscy ci bohaterowie są tak przerysowani, jak się tylko da, są w tym całkiem urokliwi. Przez cały film widz się z nimi zżywa, co sprawia, że finał wybrzmiewa idealnie.

Apokawixa wyróżnia się nawet na tle większości produkcji o zombie. Film nie jest może wyjątkowo krwawy, bo żywe trupy plują głównie czarną mazią. Natomiast jest bardzo kreatywny i angażujący od początku do końca, chociaż trwa pełne dwie godziny. Zombie Xawerego Żuławskiego są efektem zmieszania nowego wariantu koronawirusa, skażonej przez sinicę wody oraz narkotyków. Nie ma sensu zdradzać za dużo z samego filmu, bo większość żartów działa właśnie dlatego, że są zaskakujące i absurdalne. Trzeba jednak wiedzieć, że dawno w polskim kinie nie było tak pomysłowej, nieprzewidywalnej komedii.

fot. Apokawixa, reż. Xawery Żuławski, dystrybucja Next Film

Zwiastun Apokawiksy dosyć wyraźnie pokazywał wątek zmian klimatu i sugerował, że to właśnie ich metaforą są przedstawione zombie. Czy jednak naprawdę tak jest? Tak, z tym, że wątek środowiska i tego, jak człowiek na nie wpływa, nie jest szczególnie istotny. Od początku do końca jest przejrzysty, a zwykle równie przerysowany, co reszta filmu. Zdecydowanie nie jest to ten element, który najbardziej interesował reżysera. Trudno nie ulec wrażeniu, że ten temat był dla Żuławskiego dobrym sposobem na uzyskanie funduszy na swój film, żeby pod płaszczykiem przesłania, zrobić jedną z najbardziej absurdalnych i przerysowanych komedii w polskim kinie.

Apokawixa wyraźnie udowadnia, że Xawery Żuławski jest jednym z najciekawszych i najbardziej kreatywnych polskich twórców. Jego film to kreatywna, zabawna i nieprzewidywalna rozrywka z masą świeżych pomysłów oraz ekscentrycznych bohaterów. Obraz z oczywistych względów trudno porównywać do poprzednich dzieł reżysera – Wojny polsko-ruskiej i Mowy ptaków, ale jeśli komuś już tam podobał się styl czy humor reżysera, z pewnością powinien wybrać się do kina, kiedy Apokawixa trafi już do szerokiej dystrybucji. Miejmy nadzieję, że produkcja odniesie sukces i otworzy w Polsce drzwi dla innych równie szalonych i samoświadomych projektów.