Na festiwal w Cannes co roku przyjeżdżają twórcy i krytycy z całego świata. Jest to prawdziwe święto kina, na którym wielkie produkcje egzystują wspólnie z kameralnymi, kontrowersyjne z intymnymi, bezpieczne z prowokacyjnymi. Pracą recenzenta jest przebić się przez ten gąszcz i odnaleźć prawdziwe perełki. Magiczne doświadczenia, które rezonują z naszą wrażliwością, a następnie przelać te emocje na tekst w taki sposób, by zachowując obiektywizm, przekonać publikę, że nasze subiektywne odczucia są prawdą bijącą z ekranu. Pozostaje jednak kwestia, jak to osiągnąć bez odebrania możliwości „czystego” doświadczenia obrazu, bez nalotu oczekiwań i rzutowanych interpretacji. Problem staje się tym większy, im bardziej film nas dotknął, a więc produkcje takie jak Blisko Lukasa Dhonta stanowią prawdziwe wyzwanie.
Najnowsza produkcja reżysera Girl to bez wątpienia film godny uwagi: cichy, stonowany, szczery i surowy, ale równocześnie niewiarygodnie piękny oraz dogłębnie przejmujący, bez silenia się na tanie zabiegi manipulacji emocjonalnej. Obserwujemy historię o dorastaniu, związanymi z nim strachami i wyzwaniami, o przyjaźni, jej pragnieniu i ewolucji, ale w największej części po prostu o życiu, o tym jakie potrafi być niesprawiedliwe i nieprzewidywalne.
Tylko tyle mogę napisać w tych kwestiach, aby nie odebrać czytelnikowi możliwości szczerego odbioru, ale czy to wystarczy, aby Was przekonać? Mogę również wspomnieć o wybitnych występach jak na tak młody wiek głównych aktorów, przepięknych zdjęciach idealnie oddających przedstawiane w historii motywy, czy wspaniale dobranej ścieżce dźwiękowej, która nie przytłacza, a komplementuje pozostałe elementy. Jednakże i to są jedynie powierzchowne elementy, które nie zastąpią przeżycia tej produkcji na sali kinowej. W takim wypadku, nie mogę zrobić nic poza szczerym poleceniem, byście poszli na salę kinową pozbawieni oczekiwań i niesprawiedliwych uprzedzeń, dając się wciągnąć w płynące obrazy.