Relacja z #Cannes2023: Dzień 5

Paweł Szruba21 maja 2023 09:19
Relacja z #Cannes2023: Dzień 5

Czwarty dzień Festiwalu w Cannes to przede wszystkim premiery najnowszych filmów Martina Scorsese oraz Todda Haynesa. Czy Scorsese spełnił oczekiwania? Czy reżyser Carol przygotował kolejne arcydzieło?

Killers of the Flower Moon, reż. Martin Scorsese

Rok 2023 pod względem kinowym jest dla mnie po prostu niesamowity. To właśnie w nim swoją premierę miały chyba moje dwa ulubione filmy w ogóle. Martin Scorsese… „I don’t like you; I love you!”. Killers of the Flower Moon będące ekranizacją reportażu o tym samym tytule jest filmem wybitnym. To mój ulubiony i moim zdaniem zdecydowanie najlepszy film króla kina gangsterskiego.

Fabuła orbituje wokół prawdziwej historii krwawych morderstw Osagów i skupia się na losach Mollie Burkhart oraz jej licznej rodziny. Miałem sporo obaw dotyczących tego, jak Scorsese poradzi sobie z dość reportażową narracją literackiego pierwowzoru. Na szczęście znalazł genialny sposób: ciągłość narracji prowadzonej z perspektywy granego przez Leonardo DiCaprio Ernesta Burkharta. Jeżeli przeraża was długi metraż filmu, możecie byś spokojni. Tempo jest świetne, nie ma tu miejsca na dłużyzny czy niepotrzebne sceny. Każda, nawet najmniejsza sekwencja okazuje się tutaj niezwykle ważna, a ostatecznie czułem się, jakbym spędził na sali kinowej nie więcej niż dwie godziny.

Wizualnie film prezentuje się po prostu znakomicie. Sekwencja otwierająca oraz finał pozostaną mi w pamięci na długo. Scorsese w Killers of the Flower Moon przeprowadza prawdziwy przegląd swojego szerokiego reżyserskiego arsenału; znajdziemy tu zarówno długie i statyczne ujęcia, przepięknie sfilmowane plenery, ale także znakomicie zrealizowane sceny akcji, oraz (chyba charakterystyczne już dla Scorsese?) sekwencje stylizowane na kino lat dwudziestych XX wieku.

Leonardo DiCaprio zagrał tutaj najlepszą rolę w swojej bogatej aktorskiej karierze. Znakomicie wypada także Robert De Niro, któremu udało się wykreować niezwykle złożoną i wielowymiarową postać na drugim planie. Jednak zdecydowanie najlepiej wypada Lily Gladstone. Mój Boże, co ona w tym filmie wyczynia! Fenomenalne aktorstwo angażujące nie tylko mimikę, ale i całe ciało. Na uwagę zasługuje też Brendan Fraser, który dryfuje na granicy kiczowatego przerysowania i realizmu, choć w żadnym momencie nie wychyla się w żadną stronę.

Killers of the Flower Moon to film kompletny, który ukazuje w całej okazałości wachlarz umiejętności i doświadczeń Martina Scorsese. Seans tego filmu to dla mnie obcowanie z kinowym absolutem.

Paweł

Fascynująca, przemilczana w mainstreamie historia opowiedziana w niezwykle angażujący sposób. Świetne kreacje aktorskie i genialne zakończenie.

Łukasz

fot. Killers of the Flower Moon, reż. Martin Scorsese

Strefa interesów, reż. Jonathan Glazer

Ma ta produkcja w sobie wszystkie elementy, przez które powinna pozostawić mnie z ziejącą pustką w duszy. Zimny, naturalistyczny charakter, fenomenalną technicznie formę, podkreślającą najważniejsze motywy narracji i przejmujący temat. A jednak spłynął po mnie zupełnie. Chciałbym móc lubić go bardziej, no ale niestety.

Łukasz

Bywa naprawdę dobry na przestrzeni pojedynczych scen i ma rewelacyjną stronę realizacyjną (szczególnie zabawa dźwiękiem i zdjęcia w negatywie). Natomiast Strefa interesów jest mocno powtarzalna i moralnie wątpliwa. Ciężko nie ulec wrażeniu, że Jonathan Glazer portretując tylko oprawców w bardzo estetyczny, wykalkulowany sposób, romantyzuje temat Holokaustu, nie mówiąc tak naprawdę nic wartościowego.

Stanisław

May December, reż. Todd Haynes

Haynes wziął się za bardzo delikatny i rzadko poruszany w kinie temat groomingu i wyeksploatował go z należytą subtelnością, operując na prostych, ale działających w konwencji metaforach. Finał jest cudowny, a portrety psychologiczne głównych bohaterek niesamowicie pogłębione i wielowymiarowe. Mam problem ze spadkami tempa, szczególnie w okolicach połowy filmu miałem wrażenie sztucznego przeciągania i przegadania. Wizualnie jest całkiem przyjemnie, szczególnie kiedy wjeżdża gęste ziarno. Motyw muzyczny jest fantastyczny! Portman bez wątpienia ciągnie ten film na swoich barkach, a scena czytania listu jest jedną z najlepszych aktorsko scen w tym roku!

Paweł

Only the River Flows, reż. Wei Shujun

Chociaż pierwsza godzina sprawia wrażenie męczącego apogeum inspirowanej kinem noir nudy, tak później film skręca w naprawdę interesujące rejony. To bardzo udana wiwisekcja psychiki bohatera, a film momentami skręca w bardzo udany autotematyzm. Przepiękna warstwa realizacyjna, która znakomicie oddaje przygnębiający i oniryczny nastrój pogrążonego w wiecznym deszczu chińskiego miasteczka.

Paweł

Chiński thriller o obsesji detektywa na punkcie badanej sprawy morderstw. Kilka ciekawych patentów realizacyjnych niestety nie prowadzi ostatecznie do niczego ponad średnim przedstawicielem gatunku.

Łukasz

fot. Only the River Flows, reż. Wei Shujun
Jeśli podoba się Wam nasza praca oraz działalność i chcecie nas wesprzeć, możecie nam postawić wirtualną kawę. To nam bardzo pomoże w rozwoju!Postaw mi kawę na buycoffee.to