Rumuńska nowa fala to z całą pewnością określenie dobrze znane fanom kina artystycznego. Odnosi się ono do fenomenu współczesnego rumuńskiego kina, które rozlicza się z przeszłością kraju i porusza trudne, współczesne problemy. Filmy zaliczane do tego nurtu od początku XXI wieku odnoszą międzynarodowe sukcesy na najważniejszych europejskich festiwalach.
W 2007 roku 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni zdobyły Złotą Palmę w Cannes, w 2013 Złotego Niedźwiedzia na Berlinale przyznano Pozycji dziecka, a w zeszłym roku tę samą nagrodę dostał film Niefortunny numerek lub szalone porno. Tacy twórcy jak Cristi Puiu, Corneliu Porumboiu, Călin Peter Netzer, Radu Jude, czy Florin Şerban są już regularnymi, festiwalowymi bywalcami. Nie sposób jednak mówić o rumuńskiej nowej fali, nie wspominając o Cristianie Mungiu. Reżyser kręci filmy od 1998 roku, a pierwszy znaczący sukces odniósł przy okazji swojego pełnometrażowego debiutu w 2004. Trudno nie zwrócić uwagi na jego charakterystyczny styl i to, jak istotne, społeczne tematy porusza. W tym roku w konkursie głównym na festiwalu w Cannes zadebiutował jego najnowszy film pod tytułem Prześwietlenie. Już za kilka dni będzie go można po raz pierwszy obejrzeć w Polsce w ramach festiwalu Nowe Horyzonty. Z tej okazji warto przyjrzeć się poprzednim dokonaniom reżysera i spróbować zrozumieć, co uczyniło je tak wyjątkowymi oraz znaczącymi.
Pierwszym pełnometrażowym filmem Cristiana Mungiu jest Zachód z 2002 roku, który zdobył główną nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Transilvania oraz był pokazywany w sekcji Directors’ Fortnight w Cannes. Z pewnością można powiedzieć, że jest to najluźniejszy i najbardziej komediowy projekt rumuńskiego reżysera. Porusza kilka istotnych, społecznych tematów, a w szczególności emigrację, która jest przewodnim motywem filmu. Można tu dostrzec charakterystyczny styl reżysera. Czy to w naturalnych, wyważonych dialogach, czy w pracy kamery, która zawsze jest blisko bohaterów i nie korzysta z finezyjnych, estetycznych kadrów. Widać, że twórca chciał pokazać w całej okazałości szarość, przeciętność i smutek życia w Rumunii. Wystarczy tylko wspomnieć, że Zachód zaczyna się ujęciem na tory oraz typowy, postkomunistyczny blok, z którego właśnie zostają eksmitowani główni bohaterowie. Natomiast można wyczuć, że Cristian Mungiu szukał jeszcze swojej drogi i znajdują się tu zabiegi, z których w swoich kolejnych produkcjach już nie korzystał. Produkcja jest podzielona na trzy segmenty, a w każdym na pierwszym planie znajdują się inni bohaterowie. Natomiast akcja prowadzona jest nielinearnie, bo scenariusz wraca do niektórych wydarzeń kilka razy, pokazując je z różnych perspektyw. Od późniejszych filmów twórcy odbiega także wątek miłosny, który jest prosty, a wręcz naiwny. Zupełnie gryzie się z realistycznym i tragicznym podejściem do tego typu relacji, jakie Mungiu zaprezentował w 4 miesiącach, 3 tygodniach i 2 dniach czy Za wzgórzami. Zachód jest z pewnością filmem udanym, a w wielu aspektach dosyć ciekawym. Widać, że reżyser szukał jeszcze swojego głosu, lecz można u niego wyczuć chęć poruszania istotnych, społecznych tematów oraz realistycznego opowiadania o otaczającej go rzeczywistości.
Zdecydowanie największym międzynarodowym sukcesem reżysera są 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni. Obraz zdobył Złotą Palmę w Cannes i był nominowany do Złotego Globu w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że film jest jednym z najważniejszych poruszających temat aborcji. Akcję osadzono w komunistycznej Rumunii, a głównymi bohaterkami są dwie studentki. Jedna z nich zachodzi w niechcianą ciąże i z pomocą przyjaciółki chce dokonać nielegalnej aborcji. Obraz Mungiu cechuje się niezwykle realistycznym, minimalistycznym stylem. Film jest nakręcony w bardzo wiarygodny sposób z użyciem długich ujęć z ręki, bez żadnej muzyki i z małą ilością sztucznego oświetlenia. Taki sposób kręcenia może przywodzić na myśl produkcje braci Dardenne, które są zresztą jedną z głównych inspiracji dla twórców rumuńskiej nowej fali. Reżyser prowadzi historię w wyjątkowo surowy, realistyczny sposób. Nic nie jest podawane wprost, a wiele informacji o bohaterach czy ich świecie widz musi sam wydedukować z drobnych interakcji lub szczegółów poszczególnych scen. Film ma jedną istotną lokację, trzech znaczących bohaterów, a cała akcja zamyka się w przeciągu kilkunastu godzin. Nie sposób nie mieć przeświadczenia, że cały film rozgrywa się tu i teraz, co mocno odróżnia 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni od poprzedniego filmu reżysera. Widać tu też to, co w twórczości Cristiana Mungiu najważniejsze. Zawsze stara się on unikać oceniania bohaterów, nigdy nie patrzy na nich z góry i nie próbuje być moralizatorem. Jego kino nie zostawia żadnego komentarza i pozostawia wydarzenia do interpretacji samemu widzowi. Zresztą reżyser sam podkreślał, że oddziela swoje dzieło od personalnej opinii na temat aborcji. Jego film jest rozliczeniem z przeszłością Rumunii i próbą ukazania problemów ludzi w sposób jak najbliższy rzeczywistości. Przy tym jest też wyjątkowo emocjonalny i dosadny w tym, co pokazuje. Jest to jeden z najważniejszych filmów poruszających temat aborcji i cierpienia kobiet. 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni wstrząsnęły Rumunią i sprowokowały dyskusję na temat niezwykle istotnego problemu.
Zgoła inny temat porusza kolejny film Cristiana Mungiu. Za wzgórzami opowiada o dwóch dziewczynach, które razem wychowywały się w tym samym sierocińcu. Alina wyjechała do Niemiec, a Voichiţa dołączyła do lokalnego klasztoru. Po latach ta pierwsza wraca do Rumunii, by namówić dawną przyjaciółkę na wspólny wyjazd. Jej dziwne zachowanie i emocjonalne wybuchy sprawią, że mieszkający w zakonie pop uzna ją za opętaną przez diabła. Film, tak jak poprzednie reżysera, odniósł sukces i w 2012 roku nagrodzono go w Cannes nagrodą dla najlepszej aktorki oraz najlepszego scenariusza. Za wzgórzami nie ma takiej siły jak 4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni. Jest dłuższe, ma wolniejsze tempo i unika klasycznej konstrukcji historii. Wydaje się także być trudniejsze do interpretacji i dużo mniej oczywiste. Mungiu nie tłumaczy nam relacji między bohaterami i nie mówi wprost o ich przeżyciach. Trudno zrozumieć zawziętość Aliny, czy jej ataki szału. Relacje między głównymi bohaterkami interpretować można jako swego rodzaju miłość. Jest ona zawzięta, a ostatecznie kończy się tragicznie. Wątek ten zupełnie odbiega od przyjemnego, naiwnego romansu, jaki mogliśmy oglądać w Zachodzie.
Za wzgórzami inspirowane jest dwiema książkami Tatiany Nicolescu: Deadly Confession oraz Judges’ Book, które wzbudziły sensację w Rumunii. Opowiadają one prawdziwe historie egzorcyzmów, które nieraz kończyły się nawet śmiercią. Cristian Mungiu podszedł do tego tematu w charakterystyczny dla siebie sposób. Nie stara się udzielać prostych odpowiedzi, czy osądzać sprawców. Nie mówi, czy Alina rzeczywiście stała się ofiarą opętania, nie demonizuje żadnego z bohaterów. Film celowo kończy się też w takim momencie, byśmy nie wiedzieli, czy pop i zakonnice rzeczywiście zostaną uznani za winnych. Za wzgórzami to zdecydowanie najmniej przystępny i najtrudniejszy w odbiorze film Mungiu. Nie zmienia to jednak faktu, że warto dać mu szansę, docenić jego surowy styl i znaleźć własną interpretację przedstawionych wydarzeń.
Egzamin to na razie ostatni film Cristiana Mungiu, który w 2016 roku był pokazywany na festiwalu w Cannes i zdobył tam nagrodę za najlepszą reżyserię. Obraz, jeszcze bardziej niż poprzednie dzieła twórcy, przykłada wagę do ukazania życia we współczesnej Rumunii. Głównym bohaterem jest Romeo, lekarz w średnim wieku, dla którego najważniejsza jest córka – Eliza. Dziewczyna musi zdać ważny egzamin, a od jej wyniku zależy, czy będzie mogła wyjechać na studia do Wielkiej Brytanii. Przed testem pada ona jednak ofiarą napaści. Jej ojciec, bojąc się o rezultaty egzaminu, postanawia wywalczyć dla córki jak najwyższy wynik w nieuczciwy sposób. Twórca skupia się tym razem na korupcji i buduje tragiczną postać doktora, który gotowy jest zrobić wszystko dla swojego dziecka. Mungiu pokazuje różne instytucje. Policja, szkoła czy szpitale są nieudolne i często skorumpowane. Romeo jest sam przeciw wszystkim i chociaż podejmuje złe wybory, robi to, by córka nie skończyła tak, jak on.
Egzamin porusza także pewien temat, który przewija się w filmach Cristiana Mungiu od zawsze. Chodzi oczywiście o emigrację. Bohaterowie żyjący w smutnej, rumuńskiej rzeczywistości traktują zachód jako wybawienie. Romeo uważa, że ratunkiem dla jego córki jest wyjazd do Wielkiej Brytanii. Przy tym często zapomina o uczuciach Elizy i nie wyobraża sobie, by ta mogła chcieć zostać w rodzimym kraju. Reżyser robi tu też jedną rzecz, której raczej unikał w poprzednich produkcjach – daje odrobinę nadziei. Okazuje się, że nie wszyscy młodzi chcą wyjechać z Rumunii i może uda im się coś w kraju poprawić. Oczywiście jest to raczej subtelna sugestia, która nie gryzie się z ogólnym, pesymistycznym wydźwiękiem filmu, ale to wciąż pewna odmiana, patrząc na wcześniejszą twórczość Rumuna. Egzamin to chyba najbardziej współczesny film Cristiana Mungiu. Porusza bardzo ciekawe tematy, pokazuje sytuację bez wyjścia i buduje wielowymiarowych, psychologicznie wiarygodnych bohaterów.
Na tegorocznym festiwalu w Cannes zadebiutował najnowszy film Cristiana Mungiu pod tytułem R.M.N., czy jak chce polski dystrybutor Prześwietlenie. Reżyser porusza tym razem temat ksenofobii, ale wraca też do charakterystycznego dla siebie wątku emigracji. Mówi się, że ten film jest większy i bardziej obszerny niż poprzednie dzieła Mungiu. Natomiast wszystko wskazuje na to, że twórca kontynuuje komentowanie problemów trawiących współczesną Rumunię i jak najbardziej realistyczne przedstawianie szarej rzeczywistości. Prześwietlenie po raz pierwszy w Polsce można będzie zobaczyć już za kilka dni w ramach festiwalu Nowe Horyzonty. To dobry moment, by zapoznać się z wcześniejszą twórczością Cristiana Mungiu. Wyróżnia się on na tle twórców rumuńskiej nowej fali i, chociaż kręci filmy rzadko, każdy z nich jest ważny i ma coś do powiedzenia. Jego surowy styl, budowanie wielowymiarowych, psychologicznie złożonych bohaterów, czy dojrzałe podejście do poruszanych tematów to tylko niektóre z powodów, które czynią go jednym z najważniejszych twórców współczesnego, europejskiego kina.