Zanim przejdziemy do Cyberpunk 2077: Bez przypadku, warto spojrzeć wstecz na historię stojącą za Cyberpunk 2077. Wpierw gra Redów zapowiadana była latami, hucznymi zwiastunami, czy gameplayami. Każdy materiał promocyjny zapowiadał mesjasza wśród gier wideo. Dodatkowo renomę CD Projekt RED robił uznany i wielokrotnie nagradzany Wiedźmin 3: Dziki Gon. I nawet kiedy Cyberpunk już ukazał się na konsole oraz komputery i był mieszany z błotem przez środowisko graczy ze względu na słabą grywalność i niedopracowania, to ukazywał tym samym wielki i skomplikowany świat, w którym każdy może być tym, kim chce. Przyszłość, która oferuje wiele usprawnień, lecz ludzkość zatraca się w szarej rzeczywistości opanowanej przez korupcję, a rządy sprawują korporacje. Ludzie mogą usprawniać swoje ciała wszczepami, lecz ich zbyt duża liczba doprowadzi szybciej do trudno uleczalnej cyberpsychozy. A to wszystko w przepięknym neonowym blasku Night City, nakreślającym brudy w każdym zakamarku ulic nocnego miasta.
To wszystko sumuje się w ogromny i rozbudowany świat, z historią sięgającą lata wstecz. Daje to duże pokłady potencjału, który przelewać się może na ewentualne książki, komiksy, czy inne, multimedialne projekty. Dzięki temu Dark Horse wydaje komiksy inspirowane grą, a Trigger wypuścił już swoje anime, Cyberpunk: Edgerunners. Książka z tego świata była tylko kwestią czasu. Oto właśnie przychodzi Rafał Kosik, ze swoim Bez przypadku.
Rafał Kosik jest w tym przypadku idealnym wyborem. Nie jest to nieznane nazwisko na polskiej scenie literackiej. Kosik bowiem jest odpowiedzialny za kilka ważnych powieści w polskim dorobku literackim. Debiutował na łamach Nowej Fantastyki i Fahrenheita, a jego pierwsza powieść, Mars, ukazała się w 2003 roku. Jego Vertical był uhonorowany nagrodą Janusza A. Zajdla. Wraz z żoną założył wydawnictwo Powergraph, dzięki któremu od lat publikuje swoje powieści. Ze wszystkiego jednak najbardziej znany jest z serii książek dla młodzieży Felix, Net i Nika, gdzie pokazywał swoje zamiłowanie do nieznanej technologii. Dlatego też w świecie Cyberpunka 2077 Kosik płynie, bez żadnych oporów, pomimo postawionych wielu kłód po drodze.
Cyberpunk to świat, któremu książka należała się od bardzo dawna. Wybór Kosika był tutaj wyborem idealnym. Autor bowiem już od pierwszych stron eksponuje bohaterów, z którymi będziemy mieli okazję obcować przez kolejne 450 stron. Przedstawia nam ich w niefortunnej sytuacji, kiedy to ich losy już na pierwszych stronach powieści przecinają się między sobą. Są to zwykli, szarzy ludzie, żyjący w Night City. Sześć osób. Każdy zaszantażowany i zmuszony do przeprowadzenia napadu. Wśród nich są: tancerka z klubu nocnego, korposka, chirurg-ripperdoc, żołnierz-weteran, nastoletni nerd aspirujący do miana netrunnera oraz urzędnik.
Na pozór każdy wiedzie inny żywot, jednak Kosik pozwala nam poznać ich dogłębnie na kartach stron, które skrupulatnie zapisuje, dając nam thriller w realiach cyberpunkowych. Dzięki temu wszystkiemu możemy poczuć się, jak podczas lektury Neuromancera Williama Gibsona, gdzie zniszczenie przykryte niestworzoną technologią jest także uwypuklane. Kosik buduje napięcie do ostatnich stron, dzięki czemu nie tylko on płynie przez świat, ale także i czytelnik. Umiał rozplanować każdą scenę, co widać dogłębnie, w rezultacie dając najpewniej najbardziej dopieszczone dzieło w swoim dorobku.
Książka nie zapomina ani na jedną stronę, że jest powiązana ze światem gry CD Projekt RED i nawiązuje bezpośrednio do tego świata. Czytelnik ponownie odwiedzi lokacje znane z gry, wyczyta o postaciach, które w niej występują, a także zobaczy znane mu wszczepy, czy bronie.
Oczywiście nie są to sztucznie wrzucone nawiązania w celu odhaczenia faktu, że obcujemy ze znanym nam światem. Kosik kreuje powieść stojącą na własnych nogach. Wie, jak zbudować wartościową fabułę i ciekawych bohaterów. Autor stawia na relacje międzyludzkie. Daje nam dzięki temu nie jednego głównego bohatera, a bohatera zbiorowego, pomimo lekkich sugestii, że głównym bohaterem jest Zor. Może to z jednej strony odbić czytelnika od powieści. Z drugiej, możemy obcować z przedstawicielami sześciu przeróżnych warstw społecznych w Night City, próbujących przetrwać w tym zgiełku zgoła inaczej. Mamy dzięki temu zepsuty i depresyjny świat, pomimo wszelakich dobrodziejstw technologicznych. Każdy marzy o rozpoczęciu życia na nowo.
Jesteśmy prowadzeni przez całe Night City, poprzez naturalne i żywe opisy narratora. Stylizowany język jest na swój sposób prawdziwy. Bohaterowie wypowiadają kwestie przystające do realiów świata i charakterów, które Rafał Kosik kreuje. Wrzuca także kilka wstawek z perspektywy niejakiego FR33K_S33K-a, które pozwalają nam poznać pewne sytuacje w mieście od strony medialnej, a także na chwilę odetchnąć od głównej fabuły. Serwowane są długie rozdziały, z wieloma przerwami wewnątrz.
Dzięki temu wszystkiemu mamy powieść, która zapadnie w pamięć, a już szczególnie nie jest książką game-related. Autor nie sili się na odtwarzanie znanych z gry schematów fabularnych, czy motywów. Pracował nad nią około dwóch lat i widać, jak bardzo książka jest szczegółowo zaplanowana. CD Projekt RED wybrał odpowiedniego autora, który z pasją wprowadził nas w literackie rejony Night City. Ja sam nie mogłem odejść od niej, kiedy już mnie wchłonęła na dobre.
Cyberpunk 2077: Bez przypadku to powieść konieczna do zapoznania się z nią, jeśli graliście w grę i ją pokochaliście. To książka warta uwagi, jeśli lubicie cyberpunk jako gatunek literacki, czy filmowy. Ba! Warto się nią zainteresować, jeśli tylko lubicie spędzić czas z dobrym thrillerem, gdzie setting potraktujecie jako urozmaicone tło fabularne. Bo tym właśnie Cyberpunk 2077: Bez przypadku jest. Świetnym dreszczowcem, trzymającym w napięciu do końca.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Powergraph. Odsyłam także na mój kanał, gdzie do wygrania jest kopia książki. Konkurs trwa do 17 sierpnia.