Cudownie uchwycona monotonia szczęśliwego życia w Tokio. To film o samotności i rutynie, ale także cieszeniu się małymi rzeczami. Choć z początku bywa nużący, z czasem wraz z główym bohaterem dajemy się porwać codzienności i malutkim elementom, które budują jego życie. Chyba największe comfort movie w trakcie całego festiwalu. Doskonała ścieżka muzyczna.
Paweł
Sceny gotowania, chociaż surowe, pozbawione muzyki, są fenomenalnie nakręcone i naprawdę wciągające. Pozytywnie zaskoczył też wątek romantyczny, bo jest bardzo naturalny, szczery i unika niepotrzebnej ckliwości. Film nadal ma dłużyzny, mógłby być krótszy, ale twórcom udało się w pełni wykorzystać potencjał tematu i nakręcić bardzo ładne, relaksujące kino skupione wokół jedzenia.
Stanisław
Nanni Moretti wraca do korzeni próbując nakręcić autobiograficzną komedię w stylu Dziennika intymnego. Efekt jest średni, bo film czasem rzeczywiście jest pomysłowy i zabawny (sceny muzyczne), ale kiedy indziej wydaje się zbyt wymuszony i pretensjonalny. Finalny przekaz jest całkiem ładny, ale ego włoskiego reżysera często wychodzi na wierzch, kiedy ten łopatologicznie podkreśla, że jest artystą i brzydzi się kinem komercyjnym.
Stanisław
Może i nie mówi nic odkrywczego, ale jest bardzo solidny. Narracja się sprawdziła, historia angażuje, trzyma w napięciu, a poważniejsze tematy zostały ograne w odpowiedni sposób. Film w sporym stopniu ciągnie bardzo dobra, wiarygodna rola Virginie Efiry.
Stanisław
Żaden inny film nie sportretował pracy reżysera tak autentycznie i realistycznie. Cobweb to prawdziwe uniesienie kreatywności i filmowej wyobraźni na sam szczyt jednocześnie świetnie ukazując magię kina od podszewki. A w tym wszystkim nie brakuje trudnych chwil i świadomości jakim ciężarem jest robienie filmów. Wizualna perełka z ogromną wisienką na torcie w postaci sceny kręcenia sceny w jednym ujęciu. Zabawny, kampowy i świetnie napisany dramat. No i tak Krystal! Zaskakująco dobra rola.
Paweł