Nowa era – recenzja „Mortal Kombat 1”

Grzegorz Błachut18 września 2023 17:38
Nowa era – recenzja „Mortal Kombat 1”

Mortal Kombat 1 to gra, która jest tak samo ikoniczna jak jej bohaterowie – Scorpion, Sub-Zero czy Liu Kang. Gdyby stworzyć listę najbardziej ikonicznych kwestii z gier wideo, to w jej ścisłej topce znalazło by się „Get over here!”. Od ponad 30 lat Mortal Kombat rozrywa kręgosłupy, odrywa głowy i penetruje wnętrzności, a najnowsza część jest chyba najbardziej rewolucyjną w całej serii (przynajmniej pod kątem rozgrywki). Nowy system Kameo oferuje bezprecedensowy mechanizm, pozwalający na niezliczone ilości kombosów, dając nam narzędzie, które zasadniczo zmienia reguły gry. Wszystko co zostało zbudowane wokół tego system, z wyjątkiem oczywiście doskonałego trybu fabularnego, mogłoby być jednak bardziej dopracowane, ale nawet pomimo tych niedoskonałości Mortal Kombat 1 spełnia oczekiwania fanów tej krwawej serii.

Należy docenić NetherRealm Studios za to, jak każda nowa gra Mortal Kombat, począwszy od Mortal Kombat 9, różni się znacząco od poprzednika, zachowując jednocześnie charakterystyczny klimat tej serii. Dlatego nie dziwi fakt, że Mortal Kombat 1 wprowadza istotnie zmiany w porównaniu z Mortal Kombat 11 jeszcze przed wprowadzeniem systemu Kameo. Wprowadza z powrotem wskaźnik zarządzania specialami, breakerami, a także wprowadza anulowanie uppercutów poprzez wyskok. Fatal Blow nadal istnieje, ale da się je zablokować. Pozbyto się krushing blow i wariacji postaci. Każda postać jest teraz w stanie zadać dużo więcej obrażeń bez zużywania wskaźnika dzięki nowemu powietrznemu systemowi kombosów. Dodatkowo, blokowane ciosy kucane teraz mogą być przełamane innymi ciosami kucanymi, co sprawia, że są mniej nadużywane niż wcześniej. To wszystko to dobre i sprytne zmiany, które nadają świeżość rozgrywce, jednocześnie rozwiązując niektóre problemy, które martwiły społeczność poprzedniej części Mortala.

Najważniejszym nowym dodatkiem jest jednak sam system Kameo. Po raz pierwszy w historii gier Mortal Kombat gracz wybiera nie jedną, a dwie postaci. Postać Kameo można przywołać jako asystę podczas walki. Każde Kameo ma swój własny wskaźnik, który zużywa się o połowę przy każdym wywołaniu. Co istotne, każde Kameo posiada co najmniej trzy ruchy, które dodają nowe możliwości dla wybranej postaci. Na przykład, gracz grający jako Baraka, który nie posiada ciosów górnych ani dolnych w swoich kombosach, może wybrać Scorpiona jako Kameo, który posiada cios góry. Dodaje to nowy element taktyczny i pozwala na dodatkowe kombosy, które bez tego nie byłyby możliwe. Inne Kameo pomagają w przedłużaniu kombosów, dostarczaniu specjalnych umiejętności, takich jak teleportacja czy odporność na pociski. System Kameo to naprawdę bardzo dobrze przemyślany system, który wzbogaca i tak już solidne podstawy rozgrywki w Mortal Kombat 1.

Mimo to, rozgrywka w Mortal Kombat zawsze miała swój charakterystyczny styl, wynikający z systemu wywoływania combo, konieczności przytrzymywania przycisku blokady i pewnej, uroczej na swój sposób sztywności w ruchach postaci. Im więcej czasu spędza się w innych bijatykach, tym trudniej jest wrócić do Mortal Kombat. Pomimo tych pewnych niedogodności, Mortal Kombat 1 prezentuje się bardzo dobrze pod względem samej rozgrywki.

Tryb fabularny w tej części stanowi prawdziwy nowy początek dla serii, co jest wyjątkowo satysfakcjonujące. To nie jest tylko resetowanie linii czasowej, jak w przypadku Mortal Kombat 9. Cała historia Mortal Kombat została opracowana na nowo: znane postaci otrzymały zupełnie nowe wyglądy, historie, relacje i zdolności. Fabuła rozpoczyna się wieki, a nawet tysiąclecia po wydarzeniach z Mortal Kombat 11, w których nowo ustanowiony Strażnik Czasu – bóg ognia, Liu Kang uzył Klepsydry Czasu, by ukształtować wszechświat według własnej wizji. Ziemski Wymiar i Pozaświat pozostają w pokoju. Ten drugi jest sprawiedliwie rządzony przez Cesarzową Sindel, a Mortal Kombat nadal istnieje, lecz jako turniej, a nie narzędzie inwazji na inne krainy. Pokój ten jednak zostaje zagrożony przez siły zewnętrzne, których nie będę szczegółowo opisywać, żeby nie popsuć frajdy z odkrywania fabuły. Po kilku relatywnie spokojnych i lekkich rozdziałach, stawka wzrasta i wszystko zaczyna się komplikować.

Jedną z rzeczy, które naprawdę przypadły mi do gustu, były nowe interpretacje klasycznych postaci, zwłaszcza tych, które wcześniej odgrywały drugoplanowe role. Na przykład Baraka i Reptile nigdy wcześniej nie mieli okazji do odegrania większej roli niż typowe zbiry, którymi wysługują się inne postaci, ale w Mortal Kombat 1 stanowią znaczącą część fabuły z własnymi rozdziałami i kluczowymi momentami w historii. Ponadto, scenariusz jest pełen odniesień do świata gry, co stanowi nagrodę dla długoletnich fanów serii.

Gry od NetherRealm Studios zawsze słynęły z trybów fabularnych będących odpowiednikiem filmów akcji, pełnych widowiskowych wydarzeń, i Mortal Kombat 1 nie jest wyjątkiem. Kampania nie wprowadza innowacji w rozgrywce, ale jej sześć godzin to wielkie bombastyczne wydarzenie, świetnie zagrane i pełne absurdalnych momentów. O ile to brzmi znajomo, to dlatego, że pod tym względem kontynuacja dorównuje poprzednikowi. To samo można by powiedzieć o Mortal Kombat X, Injustice 2, Injustice 1, Mortal Kombat 9 czy Mortal Kombat vs DC Universe. Wydaje się, że twórcy z NetherRealm Studios trzymają się zasady „if it ain’t broke, don’t fix it”, więc jeśli poprzednie fabuły podobały wam się tak samo jak mnie, prawdopodobnie spodoba wam się to co zrobili w Mortal Kombat 1.

Choć nie można powiedzieć, że cokolwiek wymaga naprawy, wciąż jest miejsce na poprawę. Każdy rozdział po prostu wrzuca gracza w buty nowej postaci, nie oferując żadnych wskazówek na temat jej unikalnych cech, jak kombosy i specjalne ruchy. Gracz musi samodzielnie uczyć się na bieżąco, przeglądając listę ruchów i eksperymentować z każdą postacią, a zanim zdobędzie podstawową wiedzę i umiejętności, rozdział już się kończy i gracz przechodzi do następnego, tym samym grając inną postacią. Tryb fabularny mógłby zyskać wiele na krótkich samouczkach prowadzonych przez twórców, które pomogłyby graczowi oswoić się z podstawowymi mechanikami postaci, zanim zostanie zmuszony do spędzenia kolejnych 30 minut grając właśnie nią – zwłaszcza, że samouczki są bardzo dobrze zrealizowane poza trybem fabularnym.

Oprócz filmowego trybu fabularnego, nowym trybem jednoosobowym w Mortal Kombat 1 są Inwazje, które łączą tematyczne lokacje i nagrody z Kryptą (z Mortal Kombat 11), lekkie elementy RPG z wcześniejszymi trybami Konquest oraz szybkie, kolejne, gimmickowe walki z Wież. Inwazje zostały zrealizowane w formie wirtualnej planszy jak w grach od Nintendo, ale niestety próbuje złapać zbyt wiele srok za ogon.

Jak to działa: niemal każda plansza Inwazji składa się z serii pól, na których czekają tematyczne walkim na przykład walka z Reptilem na polu nazwanym „Look to La Luna”, albo walka z Wielkim Kung Lao na polu z oznaczeniem „Kung Wow”. Gracz porusza się po planszy, wykonując powtarzalne walki z przeciwnikami, które nie stanowią zbyt dużego wyzwania. Podczas tej podróży zbiera się nagrody, odblokowuje klucze do bram oraz wykonuje wyzwania typu „Test Your Might” czy minigry survivalowe. Po drodze gracz może natknąć się na wieże tematyczne, gdzie musi stawić czoła serii walk, a porażka oznacza powrót na sam dół. Czasem można zostać zaatakowanym pomiędzy polami i stawić czoła wymagającemu przeciwnikowi z unikalnymi modyfikatorami. Jednak nawet te walki często są łatwe do przejścia. W przypadku większości starć automatycznie przechodziłem w tryb auto-pilota, używając tych samych kombinacji, które byłyby ryzykowne w walce z bardziej wymagającym przeciwnikiem, niezależnie od tego, komu stawiałem czoła i jakie to były modyfikatory. Dopiero podczas bossów na końcu rozdziałów zmuszony byłem bardziej skupić się na mechanikach RPG.

Oczywiście, pod trybem Inwazji kryje się wiele bardziej złożonych mechanik. Każda postać i Kameo posiada swój rodzaj obrażeń, a istnieje skomplikowany system przewagi i niekorzyści. Istnieją talizmany, które można ulepszać, aby dostarczały różne bonusy oraz relikty, które często mają zarówno pozytywne, jak i negatywne efekty. Jednak te dodatkowe warstwy złożoności nie dodają wiele wartości do samej rozgrywki. W późniejszych etapach plansz poziom trudności wzrasta, a gracz musi bardziej zaangażować się w mechaniki RPG, ale to nie jest zbyt przyjemne, ponieważ Mortal Kombat 1 prezentuje się najlepiej, gdy nie ma żadnych zbędnych dodatków. Jestem zadowolony, że mam możliwość czasem rozegrać zabawne starcia z dzikimi modyfikatorami i tematycznymi wyzwaniami, ale Inwazje łączą zbyt wiele tego rodzaju walk i oczekują od gracza, że przejdzie przez nie wszystkie, aby odblokować większość kosmetycznych opcji dostępnych dla postaci. To sprawia, że staje się to zadaniem żmudnym.

Jednak jednym z aspektów, w którym Mortal Kombat 1 wyróżnia się spośród innych bijatyk, jest jego tutorial. Kontynuuje on doskonały system z Mortal Kombat 11, świetnie wyjaśniając wszystko, począwszy od podstawowych ruchów, przez bardziej skomplikowane mechanizmy, aż po praktyczne wskazówki, które szczegółowo tłumaczą, jak podejść do pressingu, zachowania po obaleniu przeciwnika, wykorzystanie frame trapów czy wiele innych. To kompleksowy tutorial, który powinien być standardem w tego typu grach. Chociaż szkoda, że ta sama staranność nie została poświęcona tutorialom specyficznym dla danej postaci.

Jeśli chodzi o tryb online, to jest on niemalże niezmieniony w porównaniu do Mortal Kombat 11, co ma swoje plusy i minusy. Kod sieciowy jest dobry, powraca tryb King of the Hill, a Kombat League oferuje sezonowe nagrody za osiągnięcie wysokich rang w postaci waluty, skórek, sprzętu, avatarów, itd. To nadal doskonały system rankingowy, który zazwyczaj dopasowuje graczy do odpowiednich przeciwników i nagradza inwestycję unikalnymi nagrodami, które są wartościowe, ponieważ oznaczają coś wiecej niż tylko skórkę zdobytą z losowej skrzynki.

Jednak nadal jest to niezwykle irytujące, że Mortal Kombat 1 nie pozwala na dobieranie przeciwników w trakcie rozgrywki w innych trybach. To niemal jedyna nowoczesna duża seria bijatyk, która tego nie umożliwia. Poza tym nie ma możliwości stworzenia własnego pokoju z wieloma slotami na równoczesne rozgrywki, a dołączając do rozgrywki w trakcie, trzeba czekać na jej zakończenie, obserwując pusty ekran. To może i było akceptowalne cztery lata temu, ale od tego czasu standardy się podniosły, a NetherRealm Studios zdaje się być w tyle za konkurencją. Crossplay ma być dostępny w przyszłości, ale jest to też rozczarowujące, że nie jest dostępny od razu na premierę.

Jednak jedną rzeczą, którą Mortal Kombat 1 robi lepiej niż wiele innych bijatyk, jest jego wygląd. Modele postaci już wyglądały niesamowicie w Mortal Kombat 11, ale tutaj jeszcze bardziej zbliżają się do fotorealizmu, nie wpadają jednak w dolinę niesamowitości. Gwoździem programu są jednak lokacje – zespół pracujący nad level designem stworzył jedne z najpiękniejszych widoków i paskudnych lochów, jakie kiedykolwiek widział ten gatunek. Nie wspominając o fatality, które są szczególnie makabryczne i groteskowe.

Mortal Kombat 1 to kolejna świetna odsłona tej legendarnej serii, ale nie jest pozbawiona pewnych problemów. Nowy system Kameo jest doskonały, wprowadzono mądre zmiany w mechanice walki, które rozwiązują wiele podstawowych problemów z Mortal Kombat 11, oraz wspaniały tryb fabularny, który stawia poprzeczkę jeszcze wyżej. Jednak niektóre elementy online zaczynają być przestarzałe, a tryb Inwazji nie jest wystarczająco angażujący, aby utrzymać uwagę gracza na wystarczająco długo, by odblokować większość przedmiotów kosmetycznych. Mimo to Mortal Kombat 1 oznacza nowy początek dla serii i z ekscytacją wypatruję jak to wszystko potoczy się dalej.