Zeszłoroczny festiwal w Cannes pełen był dużych premier. Przez to, że z powodu pandemii edycja w 2020 roku nie mogła się odbyć, w 2021 do Francji przyjechało jeszcze więcej twórców ze swoimi nowymi filmami. W tym zalewie nazwisk i nowych, głośnych produkcji, łatwo można było przegapić nowy projekt Justina Kurzela – Nitram. Produkcja trafiła do Polski stosunkowo późno, bo pierwszy raz można ją było zobaczyć na tegorocznych Nowych Horyzontach. Teraz film pokazywany jest na Konfrontacjach Filmowych i, chociaż nie mówi się o nim dużo, jest bardzo ciekawym spojrzeniem na prawdziwą postać.
Głównym bohaterem filmu jest młody chłopak nazywany Nitramem. Żyje z rodzicami na australijskim przedmieściu. Ma skłonności do agresji i problemy psychiczne. Jego sytuacja komplikuje się, gdy spotyka Helen – bogatą kobietę w średnim wieku. Splot wydarzeń i dziwna relacja doprowadzą do jednej z największych tragedii w historii Australii.
Chociaż czasem oglądając Nitram trudno w to uwierzyć, film rzeczywiście przedstawia prawdziwą historię. Co jeszcze ciekawsze, robi to dość wiernie. Twórcy stanęli przed bardzo trudnym zadaniem sportretowania człowieka, który dokonał jednego z największych zamachów w historii Australii. Udało im się to całkiem nieźle. Rosnąca frustracja protagonisty, jego problemy i zachowania zostały zarysowane w całkiem niezły, wiarygodny sposób. Trudno do końca uwierzyć w drogę, jaką przechodzi Nitram, bo trzeci akt jest skrótowy, a istotny wątek broni nie może w pełni wybrzmieć. Nie zmienia to jednak faktu, że sama postać jest sportretowana odpowiednio niepokojąco. Daleko jej do stereotypowego modelu psychopaty znanego z hollywoodzkich produkcji.
Ci, którzy oczekują od filmu Kurzela spektakularnych scen przemocy czy krwawego finału, zdecydowanie się zawiodą. Australijski reżyser jest dość subtelny w tym, co chce przekazać, a jego projekt spokojnie można nazwać thrillerem psychologicznym. Napięcie budowane jest poprzez pojedyncze sceny, zachowania głównego bohatera czy wreszcie ciekawą pracę kamery. To szczególnie ten ostatni element odpowiada w Nitramie za suspens. Zdjęcia Germaina McMickinga są spokojne, statyczne, a przy tym naprawdę niepokojące. Ujęcia z ciekawych kątów, zabawa przestrzenią pomieszczeń oraz kadry pokazujące tytułową postać w chłodny sposób, często od tyłu. Taka praca kamery świetnie współgra z klimatem oraz tematyką filmu. Chociaż akcja osadzona jest w zwyczajnym zakątku Australii, świat wydaje się być szary i smutny. Nitram często opowiada historię wręcz z obojętnością. Rezygnuje z emocjonalnych, chaotycznych scen, zamiast tego czyniąc nas obserwatorami. Najlepiej widać to w samym finale. Zamach jest pokazany w bardzo oszczędny, powściągliwy sposób. Mimo to wzbudza wiele emocji.
Caleb Landry Jones wcielający się w głównego bohatera za swój występ został nagrodzony Palmą dla najlepszego aktora na festiwalu w Cannes. Taka decyzja nie powinna nikogo dziwić, bo aktor sprawdził się rewelacyjnie w bardzo ciężkiej roli. Gdyby nie on, film nie wypadłby tak ciekawie i niepokojąco. Postać Nitrama chociaż obojętna i często chłodna, nie jest zbyt nijaka. Chociaż infantylna, nie jest zbyt przerysowana. Jonesowi udało się stworzyć wiarygodną sylwetkę psychopaty. Wszystkie jego interakcje z rodzicami, wybuchy emocji (w szczególności problemy z oddychaniem) robią duże wrażenie i sprawiają, że widz nie może oderwać oczu od ekranu. Przede wszystkim jednak aktor przedstawił Nitrama jako osobę, której czasem rzeczywiście możemy współczuć.
Bardzo istotnymi bohaterami filmu są także rodzice Nitrama. Ojciec to zdecydowanie najpozytywniejszy bohater, którego widz rozumie i któremu współczuje. Próbuje utrzymywać relację z synem, a równocześnie ma swoje własne marzenia. Dużo mniej jednoznaczną bohaterką jest matka (w tej roli świetna Judy Davis). Jej relacja z synem jest bardzo złożona, a czasem wręcz toksyczna. Tak naprawdę jest wobec niego obojętna, zależy jej tylko na tym, żeby ten nie zrobił jej wstydu i nie zajmował jej czasu. Postać matki wydaje się być kluczowa w zrozumieniu Nitrama i tego, kim się stał, a jej wątek to jeden z najmocniejszych punktów filmu Kurzela.
Nitram zdecydowanie ma swoje problemy. Tematycznie często się gubi, nie zawsze wie, o czym chce opowiadać i mógłby być trochę krótszy. Nie zmienia to jednak faktu, że to udana, wciągająca oraz odpowiednio niepokojąca produkcja. Rzadko w kinie ktoś podejmuje się próby przedstawienia tak złożonych postaci, a jeszcze rzadziej mu to wychodzi. Filmowi Justina Kurzela zdecydowanie się to udało, a tytułowy Nitram dzięki fenomenalnemu Calebowi Laundry Jonesowi został przedstawiony odpowiednio. Jeśli ktoś lubi kino opowiadające o psychopatach i duszny klimat, zdecydowanie powinien dać Nitramowi szansę.