The Shrouds Davida Cronenberga zadebiutuje w konkursie głównym na festiwalu w Cannes. Twórcy rozpoczynają więc powoli kampanię promocyjną.
The Shrouds opisuje się jako najbardziej osobisty, momentami wręcz intymnie autobiograficzny film Cronenberga. Historia opowie o mężczyźnie, który jest genialnym biznesmenem, wynalazcą. Opracował sposób kontaktu ze zmarłymi za sprawą ich pogrzebowego całunu.
Karsh, główny bohater, nie jest jednak odporny na osobiste tragedie. Musi sobie poradzić ze śmiercią żony i potencjalnym upadkiem przedsięwzięcia, na które pracował całe życie.
David Cronenberg względnie rzadko określa The Shrouds jako film autobiograficzny. Natomiast jego bliscy i współpracownicy deklarują, że właśnie osobistość tego projektu jest najbardziej wyjątkowa. Sam reżyser kilka lat temu radził sobie z żałobą po śmierci żony. Więcej skojarzeń nasuwa fakt, że główny bohater wygląda dość podobnie do reżysera.
Główna rola w The Shrouds przypadła Vincentowi Casselowi. Aktor współpracował już wcześniej z Cronenbergiem przy okazji Wschodnich obietnic oraz Niebezpiecznej metody. Cassel miał być przerażony po lekturze scenariusza i głęboko przekonany, że nie sprosta postawionemu przed nim wyzwaniu.
W potrójnej roli (żony, siostry żony i hologramu) ujrzymy Diane Kruger. Na drugim planie pojawi się m.in. Guy Pearce, którego widzimy na nowych fotografiach i który najpewniej zastąpił w filmie Viggo Mortensena, który był początkowo łączony z występem w najnowszym dziele legendarnego twórcy horroru. Mortensen w XXI wieku może najpewniej uchodzić za ulubionego aktora Cronenberga. Otrzymał też główną rolę w jego ostatnim projekcie, będącym powrotem do reżyserii, czyli Zbrodniach przyszłości. Film ten był jednym z pierwszych, które dla was zrecenzowaliśmy, jeszcze za czasów działania głównie na platformie Facebook.
Na drugim planie filmu ujrzymy także Sandrine Holt, która (przed rebootem) miała zostać nową Vanessą Fisk w Daredevil: Born Again.
Film będzie najdłuższym filmem w karierze twórcy Nagiego lunchu. Paradoksalnie nie powinno to jednak brzmieć szczególnie strasznie. Film potrwa bowiem niecałe dwie godziny.