Każdego dnia – recenzja filmu „Perfect Days”

Stanisław Sobczyk02 czerwca 2023 12:00
Każdego dnia – recenzja filmu „Perfect Days”

Wim Wenders, jeden z najbardziej rozpoznawalnych niemieckich twórców, od dawna nie nakręcił żadnego projektu. Jego ostatni film to Franciszek i jego przesłanie, czyli dokument o papieżu sprzed 5 lat, o którym nie mówiło się szczególnie dużo. Teraz reżyser wrócił do Cannes z nie jednym, a aż dwoma nowymi, pełnometrażowymi filmami. Pierwszym z nich był dokument o malarzu Anselmie Kieferze – Anselm, pokazywany w jednej z pozakonkursowych sekcji. Drugi, już fabularny film Wendersa to japońskie Perfect Days pokazywane w konkursie głównym festiwalu. Produkcja została nagrodzona Palmą dla najlepszego aktora. Perfect Days okazało się nie tylko udanym powrotem reżysera, ale i jednym z najlepszych filmów całego festiwalu.

Hirayama, mężczyzna w średnim wieku, mieszka w małym mieszkaniu w Tokio i jest czyścicielem publicznych toalet. Kiedy nie zajmuje się pracą, słucha muzyki z kaset, czyta książki i robi zdjęcia natury swoim starym, kompaktowym aparatem. Hirayama wjedzie monotonne, powtarzalne życie, które komplikuje pojawienie się jego nastoletniej siostrzenicy.

Perfect Days najbardziej przypadnie do gustu tym, którym podobały się Paterson Jima Jarmuscha, Dni Tsai Ming-lianga czy Drive My Car Ryusuke Hamaguchiego. Wenders pokazuje codzienne, monotonne życie w zaskakująco angażujący, hipnotyzujący sposób. Główny bohater filmu wykonuje bardzo powtarzalne czynności. Po pierwszej godzinie doskonale znamy już cały plan jego tygodnia. Wiemy kiedy pracuje, gdzie się kąpię, po co robi zdjęcia i co akurat czyta. Kamera bez przerwy podąża za Hirayamą, pokazuje nam jego małe mieszkanie, auto i ludzi, z którymi spędza czas. Przez dłuższy czas Perfect Days jest też prawie całkowicie pozbawione dialogów. Protagonista prawie w ogóle się nie odzywa, nawet zaczepiany przez gadatliwego współpracownika. Dopiero z czasem, kiedy zaczynamy już rozumieć Hirayamę, w filmie pojawiają się dialogi między nim, a jego siostrzenicą, która zdaje się być najbliższą mu osobą.

fot. Perfect Days, reż. Wim Wenders, dystrybucja Gutek Film \ recenzja
fot. Perfect Days, reż. Wim Wenders, dystrybucja Gutek Film

Najnowszy film Wendersa to kino kontemplacji najwyższej próby. Praca czyściciela toalet raczej wszystkim kojarzy się z małymi pieniędzmi i życiową porażką. Reżyser pokazuje ją z zupełnie innej strony. Hirayama lubi swój zawód. Chociaż codziennie musi robić dokładnie to samo, czyścić te same toalety każdego poranka, robi to za każdym razem z taką samą dokładnością. Przy tym stara się robić wszystko, żeby jego praca pomagała ludziom. Reżyser skupia się na małych momentach z każdego dnia bohatera. Kolejne sceny jedzenia posiłków, robienia zdjęć przyrodzie, podlewania kwiatów czy czytania tanich książek może i nie wnoszą nic do samej fabuły, ale pozwalają nam dobrze poznać życie Hirayamy. Dzięki temu oglądanie Perfect Days jest naprawdę relaksujące. Nieraz w trakcie seansu łapałem się na tym, że oglądam kolejne, przemijające dni z życia bohatera jak zahipnotyzowany. Przy okazji Tokio, miasto wielkich parków i futurystycznych toalet, bardzo różni się od publicznych przestrzeni, jakie znamy z Europy, a Wenders portretuje je w piękny sposób. Czyni to film jeszcze ciekawszym doświadczeniem.

Perfect Days ogląda się tak dobrze także ze względu na głównego bohatera. Hirayama nie ma łatwo w życiu, nie dysponuje dużą ilością pieniędzy, a jego praca nie należy do łatwych. Mimo to jest niezwykle pozytywny i optymistycznie nastawiony do wszystkiego. Potrafi cieszyć się małymi chwilami i celebrować każdą chwilę, jakby była najlepszą w jego życiu. Przy tym zawsze stara się pomagać innym. Nie jest otwarty na nowe znajomości, przeważnie nawet nie odzywa się do nowo poznanych osób. Jednak kiedy ktoś prosi go o przysługę, nie zastanawia się nawet chwilę. To wszystko sprawia, że nie sposób mu nie kibicować. Kiedy w późniejszej części filmu Wenders zaznacza subtelnie co mógł przeżyć Hirayama, jeszcze bardziej chcemy, żeby jego los potoczył się jak najlepiej. W jednej ze scen filmu siostrzenica bohatera mówi, że ten „żyje we własnej wyobraźni”. Może właśnie to pozwala mu cieszyć się każdą chwilą życia i doceniać wszystko, co dostaje. Przy tym reżyser dba o to, żeby protagonista był jak najbardziej ludzki. Mimo swojego podejścia, Hiroyama ma swoje słabości i cięższe momenty. Reaguje na nie smutkiem, zdarza mu się nawet sięgać po alkohol. Robi to, kiedy coś zaburza jego idealnie ułożoną rutynę.

fot. Perfect Days, reż. Wim Wenders, dystrybucja Gutek Film

Hiroyama nie byłby tak dobrze zbudowaną postacią, gdyby nie odgrywający go Koji Yakusho. Za swój występ aktor został już doceniony nagrodą na festiwalu w Cannes i bardzo słusznie. Yakusho portretuje bohatera bardzo subtelnie. Hiroyama nie jest szczególnie wylewny, nie mówi wprost o tym, co czuje. Jesteśmy w stanie go zrozumieć przez drobne gesty, miny czy nawet lekki uśmiech. Aktor potrafi przekazać wiele emocji bez słów. W każdej ze scen jest na tyle wiarygodny, że można by go pomylić z naturszczykiem.

Produkcja ma również świetną stronę audiowizualną. Na soundtrack filmu składają się piosenki, przeważnie odtwarzane z kaset, które w aucie i mieszkaniu trzyma Hirayama. Dobór muzyki jest bez zarzutu. Pojawia się sporo scen, w których piosenki odgrywają kluczową rolę. W ścieżce dźwiękowej znalazło się między innymi miejsce na takie utwory jak Feeling Good czy Perfect Day, do którego zresztą nawiązuje tytuł filmu. Także zdjęcia trzymają bardzo wysoki poziom. Film ma dużo statycznych kadrów, Wenders potrafi świetnie pokazywać przestrzeń. Bardzo ciekawie wypadają także sny głównego bohatera, przedstawiane za pomocą sekwencji czarno-białych obrazów przyrody. Zabieg ten jest nieoczywisty, ale idealnie sprawdza się w obranej konwencji.

Perfect Days to jeden z najlepszych filmów, jakie pokazywano na ostatnim festiwalu w Cannes. To slow cinema na najwyższym poziomie, hipnotyzujące i zaskakująco relaksujące. Nowy film jest świetnie napisany, przemyślany w każdym calu i świetnie zrealizowany. Wenders w piękny sposób portretuje codzienne, monotonne czynności, a Yakusho buduje nieszablonowego bohatera, z którym wszyscy widzowie mogą się zżyć. Perfect Days to przede wszystkim niezwykłe, kinowe doświadczenie, któremu każdy powinien dać szansę i spróbować zagłębić się w życie czyściciela publicznych toalet.