Pod okiem mistrza – Luchino Visconti i jego aktorzy

Jakub Marciniak14 marca 2024 15:55
Pod okiem mistrza – Luchino Visconti i jego aktorzy

Luchino Visconti na przestrzeni swojej kariery pracował z wielkimi aktorami. To właśnie nad nimi pochylimy się w naszym drugim tekście, poświęconym jego twórczości. Spojrzymy, kogo przygarnął pod swoje skrzydła, kogo nauczał, z kim współtworzył wielkie dzieła sztuki. Szczególnie skupimy się na kinie kostiumowym, które będziecie mieli szansę podziwiać na Timeless Film Festival Warsaw. Będą to nazwiska bez wątpienia dobrze wam znane, których historie pozostają jednak niezwykle fascynujące i warte zapamiętania. 

Gdybym miał wskazać reżysera-odpowiednika dla Luchina Viscontiego, byłby to Akira Kurosawa. Niekoniecznie z powodu tematów czy formy (chociaż rzecz jasna i tutaj znajdziemy koligacje), a przede wszystkim ze względu na model pracy. Zarówno Włoch, jak i mistrz kina samurajskiego, zawsze otaczali się szerokim gronem doświadczonych specjalistów, wybitnych artystów, którzy stale współpracowali z nimi przy kolejnych obrazach, kształtując ich styl na równi z reżyserami. Obaj mogą się pochwalić prawdopodobnie najlepszymi zespołami scenarzystów, a także stałym gronem aktorów, którzy po dziś dzień przede wszystkim kojarzą się nam właśnie z Viscontim i Kurosawą. 

Luchino Visconti często stawał się dla swoich aktorów mentorem i nauczycielem. Szczególnie gdy pracowali razem w teatrze. Wielu artystów ze sceny, zapraszał później na plan filmowy. W efekcie czego liczne legendy kina europejskiego swe najlepsze role zagrały właśnie u niego, nawet jeśli nie zawsze słyszeliśmy ich głosy, bowiem Visconti regularnie korzystał z dubbingu, jeśli język włoski aktorów nie był na odpowiednim poziomie. 

W filmach, które obejrzymy na Timeless Film Festival Warsaw, ujrzymy wszystkich najważniejszych dla Viscontiego artystów, a dziś przyjrzymy się ich sylwetkom. Wielu z nich łączą te same cechy, te same doświadczenia. Visconti odszukał bowiem nie tylko największe ówczesne gwiazdy, ale również ludzi głęboko skonfliktowanych z samymi sobą, o trudnej przeszłości, nie raz mierzących się z wielkimi problemami. Każdy wniósł cząstkę siebie do imponującej filmografii włoskiego mistrza. 

Helmut Berger i Luchino Visconti – kochanek, uczeń, przyjaciel

Pod okiem mistrza – Luchino Visconti i jego aktorzy
Helmut Berger w filmie Portret rodzinny we wnętrzu reż. Luchino Visconti (źródło: Mondadori Portfolio Editorial).

Austriacki gwiazdor, weteran kina europejskiego, przez lata symbol seksu i kultury popularnej, będący na pierwszych stronach gazet (i na ustach, właściwie wszystkich). 

Helmut Berger na świat przyszedł 29 maja 1944 roku w austriackim Bad Ischl (miejsce narodzin połączy go z odgrywanym dekady później bohaterem filmu Ludwik), a zmarł 18 maja w 2023 roku. Zapisał się w pamięci jako artysta niestandardowy, niepodważalnie unikatowy i kontrowersyjny. Przełamywał wszelkie granice; zarówno na ekranie, wcielając się w narcystycznych, skomplikowanych dziwaków, często charakteryzujących się seksualnymi dewiacjami, jak i w świecie realnym: był pierwszą męską gwiazdą okładki Vogue’a, występował w teledyskach Madonny, a jego romanse (szczególnie ten z Viscontim) rozpalały wyobraźnię plotkarzy. Mit aktora umocniły historie nieszczęśliwego dzieciństwa, zwłaszcza te opowiadające o okrutnym, sadystycznym ojcu.

Kariery aktorskiej Bergera nigdy by nie było, gdyby nie Visconti. W 1964 młody Helmut został uczniem włoskiego szlachcica. Jego czwarty występ na wielkim ekranie pozostał jednym z najważniejszych. Mowa o Zmierzchu bogów, gdzie pomimo obecności Dirka Bogarde’a, skradł blask i skupił na sobie największe zainteresowanie widowni. Właśnie wtedy Berger rozpoczął kreację swojego filmowego emploi. Odegrany przez niego Martin to bestia, człowiek przerażający. Jego szaleństwo, psychopatyczne gesty i zła sława staną się po części elementem otaczającej Bergera aury. 

Po Viscontim dojrzał go i docenił kolejny włoski mistrz, Vittorio De Sica. Ogród rodziny Finzi-Continich został nagrodzony Oscarem dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego oraz nominacją w kategorii scenariusz. Lata 1973–1974 to dwa kolejne arcydzieła Viscontiego, Ludwig oraz Portret rodzinny we wnętrzu. W tym pierwszym filmowym kolosie na plecy Bergera spadł ciężar czterogodzinnego projektu i sportretowania jednego z najbardziej enigmatycznych europejskich władców. Bergera nagrodzono najważniejszą włoską nagrodą filmową, statuetką David di Donatello. 

Portret rodzinny we wnętrzu to mniej znany obraz Viscontiego, niesłusznie trochę zapomniany i omijany w głównym dyskursie. Jest to też jednocześnie ulubiony projekt Bergera, w którym badacze doszukują się alegorii do relacji łączącej Viscontiego i aktora (która poza romantyczną często miała charakter mentorski). Na ekranie partnerem Helmuta był Burt Lancaster. Ich intensywna relacja niesie cały film opowiadający o zderzeniu pokoleń, o konfrontacji przekonań i stylów życia. W pamięci widzów na zawsze zapisała się również scena, w której Berger tańczy, w rytmie najpiękniejszych włoskich przebojów, w olśniewających pokojach mieszkania bohatera odgrywanego przez Lancastera. 

W 1976 roku Visconti zmarł. Szok i ból sprawiły, że Berger pogrążył się w depresji i próbował popełnić samobójstwo. Przypadkiem, łutem szczęścia, został ocalony przez gospodynię. Jednak minęły długie lata, zanim Berger odnalazł relatywny spokój. Uzależnienie od narkotyków i alkoholu, procesy sądowe i coraz rzadsze, gorzej opłacane role filmowe (nawet jeśli pojawił się w małej rólce w trzeciej części Ojca chrzestnego) – upadek „najpiękniejszego mężczyzny na świecie” był całkowity i kompletny. 

Berger przeżył i ciągle grał. W 1993 ponownie wcielił się w Ludwika II. Tym razem, korzystając z nabytego przez lata doświadczenia, wykreował postać znacznie bardziej złożoną i subtelną. W 2014 roku Bertrand Bonello obsadził go w filmie Saint Laurent, a z największym europejskim kinem Helmut pożegnał się pięć lat później w Liberte Alberta Serry. Zresztą pod koniec życia Berger pracował znacznie mniej. Głównie zajmował się schorowaną matką i egzystował na peryferiach wielkiego świata. 

I’ve danced at every party. Now it’s time to say goodbye and enjoy the rest of my life with one last drink in my hand.

Claudia Cardinale – królowa kina włoskiego

Pod okiem mistrza – Luchino Visconti i jego aktorzy
Alain Delon i Claudia Cardinale w filmie Lampart reż. Luchino Visconti

W historii kina tylko nieliczne aktorki były w stanie zawładnąć ekranem z taką mocą, gracją i urokiem. Oszałamiająco piękna, magnetyczna, charyzmatyczna. Zawsze tajemnicza, skryta, nieodgadniona. Wielokrotnie nazywana najpiękniejszą kobietą świata. Artystka, której dorobku pozazdrościć mógłby każdy. A przede wszystkim wybitna osoba, feministka, działaczka humanitarna, Ambasadorka Dobrej Woli UNICEF, poliglotka. 

Claudia Cardinale na świat przyszła 15 kwietnia 1938 roku i do dziś pozostaje zawodowo aktywna. Chociaż jej filmografia pełna jest arcydzieł światowego kina, to obecnie skupia się głównie na wspieraniu młodych, początkujących reżyserów. Kocha swoją pracę i mówi zazwyczaj żyje się tylko raz. Ja żyłam 154 razy. W filmie nie jesteś sobą, jesteś kimś innym. Czymś innym. 

Młoda Claudia wychowywała się w Tunezji, gdzie rodzina jej żyła już od kilku pokoleń. Włoski opanowała dopiero, rozpoczynając karierę filmową (z tego powodu Luchino Visconti w ich pierwszych filmach zdecydował się na dubbing). Nie planowała zostać aktorką, pomimo inspirowania się postacią Brigitte Bardot, chciała być nauczycielką. Wszystko się jednak zmieniło po kilku małych rolach w lokalnych filmach oraz wygranym konkursie na „Najpiękniejszą Włoszkę w Tunezji”, który zapewnił jej bilet na Festiwal w Wenecji. Cardinale rozpoczęła później naukę pod czujnym okiem Tiny Lattanzi, artystki znanej z użyczania głosu takim legendom jak Greta Garbo, Rita Hayworth, Marlene Dietrich. 

Aktorka swoją urodą podbiła serca włoskich producentów, którzy szybko zaczęli składać jej intratne propozycje, odrzucane jedna po drugiej. W końcu jednak życie zmusiło Claudię do szukania pomocy. Francuski żołnierz zgwałcił ją i dziewczyna zaszła w ciążę, której zdecydowała się nie usuwać. By zadbać o swoją przyszłość, podpisała osiemnastoletni kontrakt z Frankiem Cristaldim. Przyszły producent takich hitów jak Cinema Paradiso i Imię róży został menadżerem aktorki oraz jej mężem, co również było elementem umowy. Dziecko Cardinale zostało przedstawione światu jako jej brat. 

Włoski showbiznes rozpoczął proces przemiany Claudii w narodowy odpowiednik Bardot, idolki samej Cardinale. Kontrolowano każdy krok Cardinale, każdą rolę, strój, wagę, fryzurę. Kręciła cztery filmy rocznie w zamian za niewielką miesięczną pensję, niczym pełnoetatowa pracownica. Cristaldi był bezwzględnym szefem. Nie okazał aktorce współczucia nawet, gdy ta po porodzie zaczęła chorować na depresję. 

Jednak z biegiem lat miały nadejść lepsze czasy. Drugie, szczęśliwe małżeństwo, pełen miłości związek oraz wspaniała kariera i wielcy przyjaciele, mentorzy. Bitwa pod Austerlitz z 1960 to jeden z pierwszych tytułów, którymi Cardinale może się pochwalić, a pod którym podpisał się wielki mistrz. Abel Gance, weteran kina niemego, ponownie pochylił się nad postacią Napoleona, francuskiego cesarza, który naznaczył całą jego karierę. Włoskiej aktorce dał malutką rolę, ale kobieta miała szansę pracować między innymi z Orsonem Wellesem. 1960 był dopiero początkiem wielkiej kariery i filmowych przygód, które przyniosą Cardinale pięć statuetek David di Donatello, Złotego Lwa na Festiwalu w Wenecji za całokształt twórczości i dziesiątki innych wyróżnień, które ostatecznie uczynią Claudie Cardinale jedną z najbardziej cenionych artystek w dziejach kina europejskiego. 

Rocco i jego bracia to pierwsza współpraca z Viscontim i Alainem Delonem, który stanie się wkrótce wielkim przyjacielem Claudii. Chociaż rola była raczej trzecioplanowa, to sprawiła, że Visconti dojrzał w aktorce przyszłą gwiazdę i zaproponował jej znacznie większy udział przy dwóch kolejnych projektach. Błędne gwiazdy Wielkiej Niedźwiedzicy to rola pierwszoplanowa. Film opowiada skomplikowaną historię niejasnej, niepokojącej relacji rodzeństwa, które po latach powraca do rodzinnego domu. Obraz ten to jeden z najbardziej wymagających psychologicznie projektów włoskiego reżysera, a co za tym idzie, jedna z trudniejszych ról Cardinale. Nie została jednak zapamiętana tak, jak jej ikoniczny występ w Lamparcie, gdzie u boku Alaina Delona podbiła serca widowni na całym świecie. 

W tym samym okresie pracowała również z Federico Fellinim (Osiem i pół to pierwszy film, w którym nie została zdubbingowana), Valerio Zurlinim czy Richardem Brooksem. W mainstreamie szczególnie szerokim echem odbił się jej występ w Różowej panterze z 1963 roku u boku kultowego Davida Nivena. Rok 1968 przyniósł chyba jej największy hit – Pewnego razu na Dzikim Zachodzie Sergio Leone, najwspanialszy spaghetti western, jaki powstał. W 1982 roku przeżyła natomiast swoją największą przygodę w Amazonii na planie Fitzcarraldo Wernera Herzoga jako jedyna kobieta na planie i jedyna osoba w ekipie, przy której Klaus Kinski potrafił zachowywać się jak względnie normalny człowiek. 

Claudia Cardinale o swoim życiu zawsze opowiada z dumą i radością. Cieszy się karierą, pracą, ale także starością, często humorystycznie wypowiadając się na temat upływu lat. Uwielbia się śmiać i żartować. Jest zawsze skora do opowiadania anegdot z planów filmowych. Szczególnie lubi te o Viscontim: pracę dla niego porównuje do tworzenia teatru, podkreślając niemalże religijny charakter niektórych momentów. Lubi porównywać spokój i ciszę, którą preferował twórca Lamparta, do chaosu i energii towarzyszącej pracy Federico Felliniego. 

Claudia Cardinale zyskała sobie status najważniejszej włoskiej gwiazdy, zaraz po Marcello Mastroiannim oraz Sophii Loren. 

Alain Delon – cudowny chłopiec

Pod okiem mistrza – Luchino Visconti i jego aktorzy
Alain Delon w filmie Rocco i jego bracia reż. Luchino Visconti

Luchino Visconti uwielbiał przygarniać pod swoje skrzydła zranione dusze. Ludzi pogubionych, a mało kto błądził równie często, co Alain Delon. 

Chyba niewielu nie zna jego twarzy. Nie sposób się w niej nie zakochać, jak i nie paść ofiarą niezwykłego uroku i mrocznej, nieco niepokojącej, energii Delona. Aktor pozostaje ikoną popkultury i ulubieńcem tabloidów, które nawet teraz z uwagą obserwują jego rodzinne perypetie. Nic dziwnego – skandale zawsze otaczały Delona, którego życie prywatne nie raz legło w gruzach. Na starość artysta nie kryje już zmęczenia i irytacji. Zawsze jednak podkreśla jedno: jego kariera jest jedyną rzeczą, której się nie wstydzi. 

Bo jak można się wstydzić – piszę to z pełnym przekonaniem – jednego z najwspanialszych dorobków w historii kina europejskiego? 

Alain Delon przyszedł na świat 8 listopada 1935 roku i początkowo nic nie wskazywało na to, że zostanie aktorem. Ba, dużo rzeczy zdawało się raczej sugerować, że przed młodym Alainem przyszłość maluje się ciemnymi barwami. Został wydalony z kilku szkół i jako czternastolatek definitywnie zakończył edukację, tylko po to, by trzy lata później zaciągnąć się do marynarki. Dopiero kiedy powrócił ze służby w Azji, został dostrzeżony przez Davida O. Selznicka. Przeszedł kilka testów ekranowych, w których się okazało, że poza oszałamiającą urodą ma też talent. Wtedy Delon zdecydował, że aktorstwo będzie tym, czym się ostatecznie zajmie. 

Pierwsze hity, które zapewniły mu międzynarodową sławę, to te z roku 1960. W pełnym słońcu – nieco zapomniana w Polsce, ale ówcześnie uwielbiana w Stanach, adaptacja Utalentowanego Pana Ripleya. Dzieło Rene Clementa doczekało się statusu projektu kultowego, świetnie przyjętego przez recenzentów oraz filmowców. Szczególnie dużo pozytywnych słów pod adresem projektu Clementa wygłosili Akira Kurosawa i Martin Scorsese. Drugim projektem jest oczywiście Rocco i jego bracia

Pod okiem Viscontiego, Delon zagrał jedną ze swoich najwspanialszych ról – co więcej, dość nietypową. Rocco to zupełne odejście od archetypu kochanka czy twardego macho, a z takimi postaciami najczęściej kojarzymy Delona. Rocco to chłopak kochający swoją rodzinę, delikatny, ponad wszelką wątpliwość lojalny, pełen szczerej miłości i wiary w drugiego człowieka. Nawet pomimo licznych spotykających go tragedii. 

Nic dziwnego, że Visconti zaprosił młodego gwiazdora, już wtedy będącego jedną z największych gwiazd na świecie, do pracy w teatrze. Delon szybko został uczniem i ulubieńcem reżysera, co doprowadziło do rywalizacji pomiędzy nim a Helmutem Bergerem (chociaż z tego co nam wiadomo, między artystami panowały jedynie przyjacielsko-mentorskie relacje). Faktem jest jednak, że Visconti włożył wiele czasu i serca w to, by zapewnić Delonowi odpowiednią szkołę i okazję do poprawy aktorskiego warsztatu. Czyli tego, czego francuski artysta, nieposiadający formalnego wykształcenia, zdecydowanie potrzebował. Świetną okazję do tego stworzyła reżyserowana przez Viscontiego sztuka – ’Tis Pity She’s a Whore autorstwa Johna Forda. U boku Delona wystąpiła Romy Schneider, jego ówczesna partnerka, którą Visconti zaprosi lata później do pracy nad Ludwigiem

Kolejna współpraca reżysersko-aktorskiego duetu miała miejsce przy Lamparcie, gdzie Alain zagrał młodego Tancrediego, spadkobiercę i ulubionego siostrzeńca księcia Saliny, który jednocześnie stał się symbolem społecznej zmiany. W jego partnerkę wcieliła się Claudia Cardinale. Ciężko wyobrazić sobie parę, która bardziej zachwycałaby na ekranie. 

Zaćmienie Antonioniego, Samuraj oraz W kręgu zła Melville’a, Skorpion (tu znów partnerował Burtowi Lancasterowi), Zorro, Borsalino (gdzie skonfrontował się z drugim największym gwiazdorem kina francuskiego ich czasów, Jeanem-Paulem Belmondo), Pan Klein Josepha Loseya, Śmierć człowieka skorumpowanego, Basen (ponownie u boku Romy Schneider) … Nie sposób wymienić wszystkich tytułów, w których Delon zagrał i które odcisnęły swoje piętno na historii kina. A przecież aktor został również reżyserem. Stworzył kilka nieźle przyjętych kryminałów, utrzymanych w konwencji projektów, które nakręcił z Melville’em. Był też kandydatem do roli T.E. Lawrence’a w Lawrencie z Arabii a Alejandro Jodorowsky obsadził go w – ostatecznie niezrealizowanej – Diunie, w roli Duncana Idaho. 

Delon był nie tylko gwiazdą we Francji i Włoszech. W Japonii uważano go za jednego z największych zagranicznych artystów. W XXI wieku występował również w telewizji, a seriale z jego udziałem okazywały się pod względem oglądalności gigantycznymi hitami. Aktor ponadto śpiewał i wydawał autorskie utwory. 

Dziś Alain Delon ma osiemdziesiąt osiem lat i boryka się z licznymi problemami zdrowotnymi. Jakiś czas temu było głośno o tym, że domaga się prawa do eutanazji. W 2019 roku, gdy odbierał Złotą Palmę na Festiwalu w Cannes za całokształt dorobku, we Francji zawrzało. Wielu działaczy było przeciwko tej nagrodzie, wytykając Delonowi historie jego relacji z kobietami (często pełne zdrad, oskarżeń o przemoc i niewłaściwe traktowanie) oraz komentarze polityczne (na starość Delon otwarcie popiera partie prawicowe i wypowiada się przeciwko prawom osób homoseksualnych). Po wybuchu wojny na Ukrainie głośno jednak zaangażował się w ruch wsparcia, przeprowadzając między innymi wywiad z prezydentem Zełenskim. 

W 2022 roku Delon przyznał również, że chciałby wystąpić w jeszcze jednym, pożegnalnym filmie, którym mógłby zamknąć swój dorobek. Jedno jest jednak pewne: drugiej takiej kariery nie będzie. 

Dirk Bogarde i Luchino Visconti – oczywisto nieoczywista współpraca

Pod okiem mistrza – Luchino Visconti i jego aktorzy
Dirk Bogarde w filmie Ofiara reż. Basil Dearden

Wiek XX, nawet w bardziej liberalnej Europie, nie był łatwym okresem dla artystów o odmiennych orientacjach seksualnych czy tożsamościach. Nawet jeśli pojawiały się filmy o takiej tematyce. Szczególnie nieciekawie było w Wielkiej Brytanii, gdzie homoseksualność bardzo długo była przecież karana. Właśnie dlatego tak ważni byli twórcy pokroju Luchino Viscontiego, którzy z własnej tożsamości czynili swą siłę. 

Kimś takim był również Dirk Bogarde. 

Na świat przyszedł w Londynie w roku 1921. Wychował się w otoczeniu artystów oraz odebrał gruntowną edukację. Po wybuchu wojny dołączył do armii, z czasem awansował na porucznika oraz oficera wywiadu. Służył na frontach Europy i na Pacyfiku. Odpowiadał za rekonesans przed desantem w Normandii oraz był jednym z pierwszych alianckich oficerów, którzy wkroczyli do obozu koncentracyjnego na czele armii wyzwoleńczej. To, co ujrzał w Bergen-Belsen, wstrząsnęło nim do głębi i na zawsze zmieniło jego życie. Nawet wiele lat później wciąż nie był w stanie swobodnie opowiadać o tym doświadczeniu. Przeżycia wojenne sprawiły, że wiele lat miał problem z zaakceptowaniem narodu niemieckiego – co nie przeszkodziło mu zagrać kilkukrotnie agenta SS. 

Filmy z pierwszych lat jego kariery aktorskiej to projekty ciekawe, dobrze przyjęte, ale głównie mainstreamowe i koniec końców zapomniane przez publikę. Bogarde stał się idolem tłumu, przede wszystkim za sprawą konkretnego typu sympatycznych bohaterów, których odgrywał. Nie bez znaczenia była też jego charyzma i uroda. 

Wszystko zmieniło się w 1961 roku, kiedy podjął się realizacji jednego z najodważniejszych projektów. 

Ofiara Basila Deardena to pierwszy brytyjski film, otwarcie poruszający temat homoseksualności (ba, pierwszy używający samego słowa), atakujący nieludzkie prawo uderzające w ludzi i stawiający na pierwszym planie mężczyznę rozdartego wewnętrznie przez konflikt tożsamościowy. Bogarde bezpośrednio odniósł się tu do własnych przeżyć. Ofiara to głos sprzeciwu i krytyki, atak na prawo, a także pełen wielkiej odwagi akt wsparcia wszystkich ofiar prześladowania. Uznaje się dziś, że odegrał niebagatelną rolę w liberalizacji prawa oraz przyczynił się do przegłosowania ustawy, która znosiła penalizację aktywności homoseksualnych. Socjologiczny wpływ filmu i szczerej roli Bogarde’a również okazał się nieoceniony. Obrazy takie jak Ofiara pokazują ludziom prześladowanym i przestraszonym, że nie są sami. 

Dla Bogarde’a był to też początek przygody z postaciami bardziej wymagającymi. Służący z 1963 roku stworzony przez Josepha Loseya (na podstawie scenariusza Harolda Pintera) przyniósł mu nagrodę BAFTA. Nową wersję tej opowieści kilka lat temu przedstawiło HBO z udziałem Anthony’ego Hopkinsa i Iana McKellena. Następny projekt z Loseyem – Za króla i ojczyznę to kolejny film zaangażowany społecznie i politycznie, tym razem poruszający kwestię patriotyzmu, służby wojskowej. Dla aktora to kolejne nominacje i uznanie. Podobnie było z filmem Wypadek, znowu będącym adaptacją Pintera dokonaną przez Loseya. 

W roku 1969 Bogarde pierwszy raz nawiązał współpracę z Viscontim w jego szokującym Zmierzchu bogów. Bogarde wcielił się w mężczyznę, który dzięki sieci intryg, przejmuje kontrolę nad rodzinnym biznesem i koniec końców staje się kluczowym trybikiem w nazistowskiej maszynie. Postać nazisty Dirk zagrał również w innym kultowym filmie zatytułowanym Nocny portier. Zarówno tam, jak i przy okazji Zmierzchu, partnerowała mu Charlotte Rampling. 

W 1977 zagrał jednocześnie w dwóch arcydziełach światowego kina. 

O jeden most za daleko, obraz, który do dziś pozostaje jednym z najbardziej spektakularnych filmów wojennych, a obsada – Sean Connery, Laurence Olivier, Michael Caine, Ryan O’Neal, Gene Hackman, Edward Fox, James Caan, Anthony Hopkins, Liv Ullman, Maximilian Schell, Elliot Gould, Robert Redford – spokojnie może uchodzić za najlepszą w historii. 

Opatrzność Alaina Resnaisa to natomiast jeden z najbardziej spełnionych artystycznie i wymagających projektów, w których Bogarde uczestniczył. 

W jego wspólnej historii z Luchino Viscontim najważniejsza jest jednak Śmierć w Wenecji. Ten kontrowersyjny obraz zapewnił Bogardowi najbardziej ikoniczną kreację, taką, która od razu przychodzi nam do głowy, gdy myślimy o tym wielkim artyście. Bogarde nie otrzymał scenariusza, zamiast tego miał przeczytać książkę Thomasa Manna, a następnie przesłuchać wszystkie utwory Mahlera – to były jedyne wskazówki, jakie Brytyjczyk otrzymał od włoskiego arcymistrza. Aktor zdradził również, że Mahler nie inspirował jedynie Viscontiego (reżyser przecież w filmowej wersji Śmierci uczynił z głównego bohatera kompozytora, a sama muzyka stała się jednym z głównych elementów filmu). Okazuje się, że sam Thomas Mann spotkał kiedyś w pociągu Mahlera i to właśnie opowiedziane przez muzycznego geniusza historie, zainspirowały go do stworzenia słynnego opowiadania. 

Dirk Bogarde był aktywny całe życie. Pisał eseje i książki, w tym autobiografię. Pracował jako dziennikarz. Ceniono go za bardzo elegancki i angażujący styl. W Hollywood nigdy nie odniósł sukcesu, pozostając do końca gwiazdą w pełni europejską i symbolem ogromnej, artystycznej odwagi. Był też przedstawicielem epoki wielkich aktorów brytyjskich, którzy wypłynęli po zakończeniu II wojny światowej. 

Bogarde przez cztery dekady żył w związku z Anthonym Forwoodem, który, po ciężkiej walce z nowotworem oraz chorobą Parkinsona, zmarł kilka lat przed aktorem. Bogarde na pewien czas przed śmiercią przeszedł zawał, który przykuł go na stałe do łóżka. Pomimo tego artysta dalej pisał i kończył swoje autorskie projekty. Ostatnie dni spędził, mieszkając razem z Lauren Bacall. Zmarł z powodu zawału serca. 

W naszej pamięci zapisał się jako niezwykły aktor, ale również artysta, który przyłożył rękę do prawdziwych zmian w brytyjskim prawie oraz mentalności społeczeństwa, rozpoczynając długą i żmudną naukę (trwającą do dziś). Naukę empatii, tolerancji i zrozumienia dla inności. Manifestując swe poglądy, nie ukrywając orientacji seksualnej, wystawiał się na nieustanny ostrzał mediów i publiki. Stał się ikoną i symbolem. Dał głos tym, którym go odmawiano. Wyrażając wbrew przeciwnościom siebie, wyrażał miliony innych. 

Burt Lancaster – romantyczny twardziel

Burt Lancaster w filmie Lampart reż. Luchino Visconti

Może wydawać się zaskakujący fakt, że ważnym aktorem w życiu Viscontiego okazał się Amerykanin. Twórca Zmysłów był zszokowany i skrajnie oburzony, wręcz wściekły, gdy producenci zażyczyli sobie obsadzenie Burta Lancastera w Lamparcie. Początek współpracy z aktorem zza oceanu był nieprzyjemny, nie pomógł fakt, że znów zdecydował się na zdubbingowanie Lancastera. Jak to jednak w życiu bywa, najlepsze rzeczy często przychodzą do nas z zaskoczenia. Burt z czasem stał się wielkim przyjacielem reżysera, ważną osobą w jego życiu, a po kilku latach ponownie wystąpił u Viscontiego w głównej roli. 

Burt Lancaster to ikona, aktor instytucja. Gwiazdor, który jest symbolem pewnej epoki, uosobieniem archetypu amerykańskiego twardziela o łabędzim sercu, a z czasem mężczyzny moralnie wątpliwego, o głębokim i nieoczywistym życiu wewnętrznym. Lancaster imponował wzrostem, wyglądem i możliwościami fizycznymi. Wyglądał jak, cóż, gladiator z rzymskich aren. Nic więc dziwnego, że był gwiazdą kina akcji i przygody, zwłaszcza, że akrobatyczne wyszkolenie otrzymał, występując w cyrku. 

Kariera urodzonego 2 listopada 1913 roku Lancastera, zaczęła się relatywnie późno. Aktor, tak jak Dirk Bogarde, brał udział w II wojnie światowej. Zanim zaczął grać w kinie, występował na Broadwayu. Jego pierwszym wielkim sukcesem był film Zabójcy, Roberta Siodmaka. Kolejne projekty, nawet jeżeli nie zawsze przyjmowane z entuzjazmem przez krytyków, były hitami w Box Office, a Lancaster szybko stał się jednym z najlepiej opłacanych aktorów, gwarantem sukcesu finansowego i zainteresowania gawiedzi. Świetnym przykładem może być inny obraz Siodmaka, Karmazynowy pirat, gdzie poza Lancasterem (a przede wszystkim jego nagim, idealnie wyrzeźbionym torsem) widzowie mogli podziwiać Christophera Lee, namiętnie grającego wówczas w rozrywkowych filmach blockbusterowych. 

Przełamanie przyszło w 1953 roku wraz z filmem Stąd do wieczności. Wierzę, że nie muszę go Wam przedstawiać. W końcu z niego pochodzi jeden z najbardziej rozpoznawalnych kadrów w historii kina światowego. Projekt Freda Zinnemanna został wyróżniony ośmioma Oscarami (Lancaster otrzymał nominację), był hitem kasowym i do dziś wymieniany jest pośród najważniejszych filmów w historii. Lancaster nadal jednak grał przede wszystkim twardzieli, romantyków i szlachetnych szeryfów, z małymi przerwami na takie filmy jak Słodki smak sukcesu

Lata sześćdziesiąte przyniosły zmiany. Najpierw Oscar za film Richarda Brooksa, Elmer Gantry. Następnie arcydzieło Stanleya Kramera, Wyrok w Norymberdze. Ten trzygodzinny obraz skupiał się na procesie zbrodniarzy nazistowskich i analizie mentalności powojennych Niemiec. To piękna, wstrząsająca historia i wiwisekcja upadku społeczeństwa, próba odnalezienia odpowiedzi na to, jak w ogóle mogło dojść do tak strasznej tragedii. Zagłady. U boku Lancastera wystąpiła plejada gwiazd kina międzynarodowego: Spencer Tracy, Marlene Dietrich, Judy Garland, Maximilian Schell, Montgomery Clift. 

Chwilę później przyszedł wspominany Lampart. Lancaster, nawet pozbawiony głosu, świetnie wcielił się w rolę podstarzałego księcia Saliny, głowy rodu, obserwującego przemijanie epoki, której był symbolem. Świetnie oddał tęsknotę za młodością, jak i filozoficzną naturę mężczyzny. Podobnie jak w Pokoju rodzinnym we wnętrzu, jego bohater ma wiele wspólnego z samym Viscontim. Włoski mistrz odnalazł w Lancasterze swoje odbicie i mężczyznę nie tylko w podobnym wieku, ale też o identycznej wrażliwości i możliwościach, by uosabiać obawy, zmartwienie i ideę, które były twórcy Lamparta tak bliskie. Niesamowite, że niedługo będziemy mogli ponownie ujrzeć go na wielkim ekranie. 

W programie Timeless Film Festival Warsaw znalazł się również jeszcze jeden film z Lancasterem – pięciogodzinny monument Bernardo Bertolucciego, Wiek XX

Lancaster pracował do końca życia. Grywał w kameralnych dramatach, filmach amerykańskich i europejskich. Współczesnych i kostiumowych. Świetnie potrafił dostosować się do zmian, wyczuwał trendy i oczekiwania widowni. Zawsze dawał z siebie wszystko, łącząc naturalną charyzmę ze skomplikowaną psychologią bohaterów. Swoją pozycję wykorzystywał też do głoszenia mocno liberalnych i progresywnych poglądów politycznych. Wspierał mniejszości, był zagorzałym przeciwnikiem rasizmu, głośno krytykował wojnę w Wietnamie i osobiście zaangażował się w walkę z AIDS oraz w działania mające doprowadzić do zniesienia kary śmierci. Do dziś pozostaje przykładem, jak można wykorzystać w Hollywood sławę i pozycję do walki o ważne kwestie społeczne. 

Na cztery lata przed śmiercią przeszedł udar, w wyniku którego stracił zdolność mówienia i został sparaliżowany. Zmarł na skutek zawału serca. 

To koniec tej długiej, a jednak straszliwie pobieżnej podróży, której celem było przybliżenie Wam kilku najważniejszych gwiazd Luchino Viscontiego. Wszystkie będziecie mogli ujrzeć ponownie, w glorii i blasku, na wielkim ekranie, w ramach Timeless Film Festival. Zapraszamy też do lektury naszych tekstów i kontynuacji tej wspólnej przygody!