Puszcze, sarny i komuchy – recenzja filmu „Simona Kossak”

Filip Grzędowski04 sierpnia 2024 14:15
Puszcze, sarny i komuchy – recenzja filmu „Simona Kossak”

Dokładnie dwa lata temu przez ekran kin studyjnych nieco bez echa przewinął się dokument Natalii Korynckiej-Gruz. Simona była zapisem podróży ciotecznej wnuczki Simony Kossak – Idy Matysek – do serca Puszczy Białowieskiej. Powolne odkrywanie sekretów leśnej „Dziedzinki” stało się wdzięcznym portretem legendarnej badaczki. Do niezbyt licznej widowni dokumentu o biolożce zdaje się zaliczać między innymi Adrian Panek – reżyser obiecującego Wilkołaka, który postanowił zaadaptować historię Kossak w formie filmu fabularnego. W rolach głównych wystąpili Sandra Drzymalska i Jakub Gierszał.

„Legendarnej” to chyba jednak zbyt duże słowo w przypadku Simony Kossak. Owszem, jej zasługi w dziedzinie biologii są niepodważalne, a jej niezwykle barwny życiorys zdaje się nam niezwykle magiczny i ciekawy. W rzeczywistości mało kto wie, kim dokładnie była badaczka. Mało kto nawet wie, że pochodzi właśnie z „tych” Kossaków. Reżyser na szczęście w Simonie Kossak nie opowiada całego życia bohaterki, a wybiera okres od ukończenia pracy magisterskiej do skończenia doktoratu. Tak interesujący wybór adaptowanych faktów pozwala stworzyć z Simony Kossak angażującą historię nie tyle o samej Kossak, ale również bezpośredni komentarz względem zatopionego w biurokracji świata nauki i problemów leśnictwa.

Grzybów, w tym wypadku pod drzewem a nie w barszczu, jest bardzo dużo. Panek przez większość czasu chyba nie do końca kontroluje, czy ma to być klasyczna biografia inspirującej, silnej i poszukującej własnej niezależności kobiety; zatopiona w realizmie magicznym historia Puszczy Białowieskiej; czy może ekothriller o podstępnych i wrogich decydentach. Chociaż ostatecznie reżyser znajduje odpowiednią klamrę i film składa się w logiczną całość, sam seans filmu sprawia wrażenie niepotrzebnego przeskakiwania między kolejnymi tematami i poetykami.

fot. Simona Kossak, reż. Adrian Panek, dystr. NextFilm

Szczególnie niemrawo wypadają wszystkie motywy realizmu magicznego. Zamknięta społeczność okolic Puszczy Białowieskiej zawodzi jako nowe, intrygujące i inspirujące tło dla przyzwyczajonej do krakowskich wygód i mieszczańskiego zepsucia badaczki. Intrygujący wątek kłusownika zostaje sprowadzony do zabawnego dialogu wypowiadanego przez przeciętnego Borysa Szyca, a sam bohater staje się w pewnym momencie NPC-tem, który zaprowadzi Simonę do kolejnego zadania pobocznego. Tym okazuje się rozmowa z miejscową kobietą o reputacji wiedźmy. Cała sekwencja nie tylko się dłuży, ale także tonalnie nie przystaje do reszty filmu. Wątek osamotnionej kobiety, na którą rękę podnosi zepsuty mężczyzna, a lokalna społeczność ją dodatkowo piętnuje, jawi się jako zbyt mocny akcent w tym przyzwoicie feministycznym filmie. Na osobne narzekania zasługuje wizualizacja systemu korzeni Puszczy.

Wspomniany feminizm to wielka wartość Simony Kossak. Nie chodzi o samo podjęcie takiego tematu, ale przede wszystkich o nienachalny sposób, z jakiego korzysta Adrian Panek. Biografia zasłużonej biolożki to przede wszystkim inspirująca i (niestety) uniwersalna opowieść o zderzeniu ambitnej kobiety z okupowanym przez niezbyt uczciwych mężczyzn systemem. Nikt nie straszy złym patriarchatem, a reżyser niezwykle dobrze i wiarygodnie nakreśla rządzące po dziś dzień realia. Simona nie chce walczyć z patriarchatem ani mężczyznami – chce spełniać swoje marzenia, udowodnić własną wartość oraz żyć blisko natury. Fakt, że na jej drodze stają kłamliwi kochankowie, rubaszni profesorowie, komunistyczni ministerialni i jeden oportunistyczny leśnik jest trudną drogą, przez którą nie bez potknięcia przechodzi bohaterka. Całość opowiedziana jest na tyle czule, delikatnie i wiarygodnie, że trudno oskarżyć film Panka o toporny manifest.

Duża w tym zasługa Sandry Drzymalskiej, która jawi się jako największa nadzieja polskiego kobiecego aktorstwa. To rola skomplikowana, niebanalna oraz imponująca autentycznością. Drzymalskiej nie przyćmiewa także towarzysząca jej Agata Kulesza, która nieźle powtarza temperamentny występ, jakim była rola Wandy Gruz. Z obsady należy docenić także Jakuba Gierszała, który błyskotliwe dialogi ogrywa w inteligentny sposób, nadając przy tym swojej postaci dodatkowej głębi.

fot. Simona Kossak, reż. Adrian Panek, dystr. NextFilm

Niewielkie tonalne zagubienie oraz mnogość tematów mogą i byłyby do wybaczania, gdyby Simona Kossak nie była nakręcona tak niekorzystnie. Poszarzałe pejzaże Puszczy Białowieskiej to największy mankament filmu Panka. Decyzja o doborze tak nienasyconej i smutnej palety kolorów odbiera Puszczy prawdziwą magię. Natura wygląda skromnie, nie imponuje swoją skalą ani głębią. Złośliwi powiedzą, że to udany ekomanifest – skutecznie zniechęci kinomanów do dalszych seansów i być może wybiorą spacer po lesie.

Simona Kossak to projekt nie w pełni udany. Wizualna wywrotka oraz stylistyczno-tematyczna mnogość odbierają filmowi sporą wartość. Intrygująca selekcja tematu ostatecznie nie wybija się ponad znane z anten komercyjnej telewizji biografie. Choć serce Panka bije po dobrej stronie, a Sandra Drzymalska znów jest objawieniem – trudno traktować Simonę Kossak jako coś poważniejszego.

Film miał swoją premierę na festiwalu Nowe Horyzonty. Niedługo będzie można go obejrzeć także na Festiwalu Kamera Akcja. Simona Kossak znalazła się także w konkursie Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Do polskich kin trafi 22 listopada 2024 dzięki NextFilm.

Jeśli podoba się Wam nasza praca oraz działalność i chcecie nas wesprzeć, możecie nam postawić wirtualną kawę. To nam bardzo pomoże w rozwoju!Postaw mi kawę na buycoffee.to