„Sprawiedliwość owiec” – recenzja książki

Laura Zarzyńska06 grudnia 2024 14:27
„Sprawiedliwość owiec” – recenzja książki

Sprawiedliwość owiec to połączenie kryminału z nutką zabawy. W irlandzkiej wiosce dochodzi do tragedii, a spokój i sielanka zostają zaburzone. Dochodzi do coraz bardziej tajemniczych wydarzeń i wypadków. W śledztwie pojawiają się nowe postaci i nowe wątki, które trzeba sprawdzić. Kiedy ludzie nie podchodzą do sprawy morderstwa z należytym zaangażowaniem, do akcji wkraczają najlepsi czworonożni śledczy w okolicy. Zapraszamy do recenzji książki od wydawnictwa Relacja.

W swoim życiu miałam przyjemność przeczytać już wiele kryminałów. Wydawało mi się, że przerobiłam już wszystkie warianty morderców, ofiar i zagadek. Sprawiedliwość owiec jednak dostarcza zupełnie nowy dreszczyk emocji, zaskakuje czytelnika czymś kompletnie świeżym. W tej książce to nie ludzie są głównymi bohaterami, to nie ludzie starają się rozwiązać kryminalną zagadkę. I to nie na ludziach musimy się w zasadzie skupiać. Wszystko, co nas powinno interesować, obraca się wokół małego stadka owiec z Glennkill. Może wydawać się to nieco dziwne, że czytelnika aż tak potrafi zafascynować wizja owiec na tropie, jednak uwielbiam nieoczywiste oraz niekonwencjonalne narracyjne rozwiązania w książkach, dzięki czemu radość z czytania zwyczajnie rośnie.

Cała historia rozpoczyna się tak, jak przystało na porządny kryminał – od morderstwa. Na pastwisku zostaje znalezione ciało George’a Glenna, pasterza i samotnika. Sposób morderstwa jest dosyć nietypowy. Mężczyzna został zabity przy pomocy szpadla i porzucony tuż przy brzegu pastwiska. Kiedy owce znajdują swojego zabitego właściciela, rozpoczynają własne śledztwo. Nie wierzą, że „dwunożni” są w stanie odkryć, kto i dlaczego zabił ich opiekuna. Panna Maple jako najmądrzejsza owca w stadzie, a może i na całym świecie, stara się zebrać wszystkie dane i ustalić, z kim George mógł mieć na pieńku. Oczywiście mądrość owiec znacząco różni się od wiedzy, jaką my posiadamy, dzięki czemu możemy wejść niejako w skórę owiec.

Oczywiście już nie raz w historii literatury zwierzęta umiały się między sobą komunikować i dokonywać niesamowitych (z naszej perspektywy) rzeczy. Jednak ta historia jest czymś, z czym wcześniej się nie zetknęłam. Spędzamy kilkanaście dni ze stadem naprawdę intrygujących zwierząt. Możemy patrzeć, jak ich myślenie i podejście do świata, wykreowane głównie przez ich hodowcę, odbija się na całej akcji. Możemy obserwować ich głębokie więzi w stadzie i dostrzec, jak każda z owiec ma zupełnie inną rolę do odegrania na łamach opowieści. Przywódcą stada jest Sir Ritchfield. Jest to niemłody i nieco przygłuchy baran, jednak to dzięki niemu stado trzyma się razem. Kolejną istotną postacią jest Biały Wieloryb, który jest w stanie zapamiętać wszystko, co usłyszy. Jego umiejętności będą nieraz wykorzystywane na przestrzeni fabuły. Innymi istotnymi członkami stada są Otello, Zora i Wrzosowata. Wszystkich owiec może i nie ma wiele, jednak są one równie wyjątkowe. Wraz z nimi chodzimy do stodoły, na łąkę czy śledzimy podejrzanych w sprawie. Tak, tak, dobrze widzicie – dzielne ssaki prowadziły własne obserwacje na mieszkańcach miasteczka, dzięki czemu zawężały krąg podejrzanych. Niektóre owieczki ukrywają sekrety, które mogą wyjść na światło dzienne.

Ciekawym aspektem całej powieści jest to, jak ludzie reagują na napotykane na swojej drodze owce. Początkowo nikt nie podejrzewa ich o żadne działania. Kiedy śledztwo nabiera tempa i owce coraz częściej pojawiają się w wiosce, zaczynają sprawiać kłopoty. Ludzie widzą w nich diabła, swoje własne grzechy i tajemnice. Zaczynają im się uważniej przyglądać i poszukiwać w nich odpowiedzi na otaczające ich pytania.

Moim zdaniem jest to bardzo urocze podejście do kryminału, w końcu większość tego typu książek cechuje się posiadaniem wyrazistego i wyjątkowego śledczego, który rozwiąże sprawę dzięki dowodom, których nikt inny nie zrozumie. Tutaj jednak całe śledztwo toczy się zupełnie innymi torami, owce traktują swojego zamordowanego opiekuna jako jednego ze stada. Uważają, iż ludzie nie są aż tak rozumni i nie wyczują tego, co one. Czasem może się nam wydawać, że całe śledztwo nie podąża w żadnym konkretnym kierunku i jest to najzupełniej w świecie normalne. Nikt z nas nie może mieć pretensji, że banda owiec nie jest w stanie znaleźć mordercy.

Jednak wraz z mijającymi godzinami i przygodami, jakie czekają bandę odważnych owiec, sprawa wydaje się zbliżać ku końcowi. Istotny w całej sprawie okazał się testament zmarłego, który rzucił nowe światło na wszystkich mieszkańców wioski. Wskazówki, podsłuchane rozmowy i znalezione dowody wskazują bezsprzecznie na jednego z mieszkańców. Jak banda owiec ma natomiast wskazać wszystkim, kto stoi za morderstwem? Czy da się wskazać kogoś bez pomocy słów i kciuków? Oczywiście, że się da! W wiosce odbywa się coroczny konkurs na wybór najmądrzejszej owcy. W Karczmie pod Szalonym Dzikiem rozpoczyna się coroczna tradycja, która przyniesie dość niespodziewane zakończenie dla całej powieści. Nie będę wam zdradzać całości ostatniego aktu, aby nieco zachęcić was do sięgnięcia po pozycję.

Autorka książki — Leonie Swann jest dość sławnym nazwiskiem wśród współczesnych twórców kryminałów, jednak warto nadmienić, że to właśnie Sprawiedliwość owiec była jej debiutancką książką, dzięki której uzyskała taki rozgłos i otrzymała wiele prestiżowych nagród. Sama wizja napisania czegoś tak zwariowanego w ramach debiutanckiej książki wydaje mi się czymś niesamowitym. Cieszę się, że na rynku wydawniczym jest jeszcze nieco miejsca na odrobinę szaleństwa.

Uważam tę powieść za naprawdę dobrze i ciekawie napisaną. Dostajemy w końcu jakiś świeży motyw w postaci owczych detektywów, którzy są czymś nowatorskim na rynku polskiego kryminału. Otrzymujemy trochę śmiechu, trochę powagi i uroczych bohaterów. Zakładam, że tak jak ja będziecie ciekawi, jak myślą owce i czy uda im się rozwiązać kryminalną zagadkę. Jeśli nadal nie wiecie, po jaką książkę sięgnąć w te święta, mogę wam z czystym sumieniem polecić Sprawiedliwość owiec. Poczujecie się, jakbyście sami przenieśli się do tej urokliwej, irlandzkiej wioski i kto wie – może nawet uda wam się zobaczyć jakiegoś wilka w owczej skórze!

Jeśli podoba się Wam nasza praca oraz działalność i chcecie nas wesprzeć, możecie nam postawić wirtualną kawę. To nam bardzo pomoże w rozwoju!Postaw mi kawę na buycoffee.to