Sztuka adaptacji gry — nasze wrażenia po „The Last of Us”

Filip Mańka15 stycznia 2023 14:43
Sztuka adaptacji gry — nasze wrażenia po „The Last of Us”

Nie wiedziałem, że tak mocno czekam na serialowe The Last of Us do momentu, kiedy w czołówce rozbrzmiała charakterystyczna muzyka Gustavo Santaolalli. I tym bardziej człowiek się cieszy, kiedy okazuje się, że jest to naprawdę dobry serial.

Dzięki uprzejmości Warner Bros. Discovery dostaliśmy dostęp przedpremierowy do serialu. Na ten moment obejrzałem pierwsze trzy odcinki i chciałbym się podzielić krótkimi wrażeniami z seansu. Na pogłębioną opinię oraz analizę chciałbym poczekać, aż skończę całość i z resztą ekipy omówimy serial w naszych omówieniach.

Czekałem na tę produkcję, choć trochę dystansowałem się od całego szumu. Nawet mimo tego, że obie gry uwielbiam i cała historia ma miejsce w moim sercu. Te emocje, którymi darzę całą opowieść, znalazły swoje ujście w już pilocie, gdzie niejedna łza spłynęła po moim policzku po prologu. Gra budowała doświadczenie immersyjnością oraz perspektywą tego, że my sterujemy tymi postaciami, co wpływa na nasze zespojenie z nimi i przysłowiowe wejście w ich buty. W przypadku medium serialowego twórcy zostali pozbawieni tych narzędzi i musieli swój wzrok pokierować na inne komponenty, aby historia nie zatraciła swojej wartości emocjonalnej.

Wiele z was się pewnie zastanawia, czy jest to adaptacja 1:1. Oczywiście, że nie jest. Mazin i Druckmann rozszerzają pewne wątki, pokazują inne perspektywy lub zmieniają kluczowe punkty fabularne. Uciekamy od niepotrzebnych prób zaadaptowania na język filmu sekwencji gameplayowych i zamiast tego poświęcamy czas rzeczom, na które w grze nie było miejsca, a teraz można je poruszyć w ciekawy sposób. Dobrze to pokazuje wybitny trzeci odcinek, o którym na pewno będzie głośno. Twórcy oczywiście nie odcinają się całkowicie od gry i część scen jest zrealizowana 1:1. Jednak za tą wierną próbą adaptacji z reguły idzie coś innego. Coś, co dokłada cegiełkę do całej opowieści, niż nudno stara się replikować poszczególne segmenty z gier przeplatane nudną akcją. Tej w pierwszych trzech odcinkach jest jak na lekarstwo, co jest dobrym rozwiązaniem, bo daje to szersze pole manewru w rozwinięciu niektórych kwestii charakterologicznych czy światotwórczych.

fot. kadr z serialu The Last of Us, dys. Warner Bros. Discovery przedstawiający trójkę bohaterów w zniszczonym mieście.
fot. kadr z serialu The Last of Us, dys. Warner Bros. Discovery

HBO przyzwyczaiło nas do jakości produkcyjnej swoich treści i po raz kolejny udowadnia to na przykładzie The Last of Us. Scenografia, charakteryzacja, rekwizyty — kluczowe aspekty budowy tego postapo świata są fantastyczne. Gdy wchodzimy w otwarty świat, czujemy klimat oraz duszę gry, ale przy tym serial stanowi autonomiczny twór, który swoim przekazem oraz narracją ma być skierowany do wszystkich. Bardzo aktualny tematycznie twór rezonujący z postpandemiczną rzeczywistością oraz socjopolitycznymi rozłamami w Stanach Zjednoczonych, nie zatracając myśli przewodniej pierwowzoru — historii o przetrwaniu, szukania snopów światła w ciemności oraz walce człowieka z dehumanizacją.

Co do obsady to nie mam żadnych zarzutów i myślę, że bardzo szybko kupiłem Pedro Pascala jako Joela. Anna Torv jako Tess również jest świetna i dobrze, że po Mindhunterze możemy ją oglądać w kolejnym, dużym serialu. Chciałbym się bardziej rozpisać na temat innych występów, ale niestety obowiązuje mnie embargo. Jedyne, co napiszę to: trzeci odcinek. Nadal mam trochę problemów z Bellą Ramsey, która jest dobra i im dalej w las, tym coraz bardziej ją kupowałem. Jednak niekiedy „pyskata” maniera Ellie wydaje się z jej strony lekko sztuczna.

Jestem bardzo zadowolony po pierwszych trzech odcinkach. Jest to bardzo dobrze zrealizowana oraz napisana produkcja, która strukturalnie i narracyjnie umiejętnie buduje historię, nie bojąc się stawiać kroku naprzód w kontekście pierwowzoru. Nie trzyma się go kurczowo i pomysłowo przekształca całą historię na język serialu.

Premiera pierwszego odcinka The Last of Us już jutro na HBO Max. Zapraszamy również na cotygodniowe omówienia serialu na nasz kanał na YouTube.

Jeśli podoba się Wam nasza praca oraz działalność i chcecie nas wesprzeć, możecie nam postawić wirtualną kawę. To nam bardzo pomoże w rozwoju!Postaw mi kawę na buycoffee.to