Pomimo licznych przeciwności losu, po latach pracy Brady Corbet powraca do kina z wyjątkowym projektem. The Brutalist to potencjalna rewelacja sezonu.
COVID, strajk scenarzystów, strajk aktorów. Każda z tych rzeczy była przyczyną upadku dziesiątek projektów. Każda zmieniła obraz kina na długie, długie lata. Nawet największe studia miały wielkie problemy z realizacją swoich najbardziej priorytetowych projektów. Zarówno telewizyjnych, jak i kinowych.
Osobiście ciągle nie umiem odżałować wielu potencjalnych perełek. Serial Wong Kar-Waia o wojnach opiumowych, historia o Hernánie Cortésie od Stevena Zailliana… Dużo tego jest. Dlatego w głowie mi się nie mieści, że The Brutalist Corbeta nie tylko przetrwało to całe zamieszanie, ale na dodatek wygląda fantastycznie i zbiera pierwsze, rewelacyjne opinie. Wszystko wskazuje na to, że może być nieoczekiwanym hitem sezonu nagród. Dlatego też zebrałem w jednym miejscu wszystko, co wiemy o nowym projekcie twórcy Vox Lux. Zapraszam!
Ostatni film Corbet zaprezentował światu w 2018 roku. Sześć lat temu. Vox Lux okazało się umiarkowanym sukcesem. Film zadebiutował na Festiwalu w Wenecji, ale potrzebował czasu, by zyskać w oczach widowni. Jednocześnie promując projekt z Natalie Portman, reżyser oficjalnie ogłosił start pracy nad kolejnym: The Brutalist.
Od początku jasno podkreślano, że będzie to film kostiumowy, o większej skali niż dotychczasowy dorobek reżysera. Od razu jednak potwierdzono ekipę produkcyjną oraz zabezpieczono finansowanie całości. Co interesujące, w projekt zaangażowano wtedy polską firmę Madants.
Chociaż wszystko wyglądało nieźle, a projekt rozwijał się prawidłowo, to kolejne oficjalne informacje otrzymaliśmy równe dwa lata później. Deadline potwierdziło wtedy angaż Joela Edgertona i Marion Cotillard w głównych rolach. Partnerować im mieli: Sebastian Stan (wtedy ciągle próbujący zrzucić z siebie łatkę aktora Marvela), Mark Rylance i Alessandro Nivola (jedyny z tej grupy, którego ostatecznie w filmie zobaczymy).
Zdjęcia miały ruszyć w styczniu 2021 roku. Ostatecznie, z powodu terminarzy, strajku i innych, typowych w Hollywood przeszkód, zostały opóźnione. Wydarzyło się też kilka rzeczy zupełnie nieprzewidywalnych, reżyser zdradził, że na przestrzeni tych czterech lat zmarło wielu członków rodzin ekipy filmowej i za każdym razem wpływało to na przesunięcie prac. Na plan Corbet wszedł dopiero w styczniu 2023 roku. Z zupełnie inną obsadą.
Tym razem główne role otrzymali Adrien Brody, Felicity Jones i Guy Pearce. Na dalszym planie będziemy mogli zobaczyć między innymi Joe Alwyna. W międzyczasie zmieniła się ekipa producencka, ale film zyskał też od razu międzynarodowego dystrybutora: Focus Features.
Możemy tu mówić o małym cudzie oraz wielkim poświęceniu i wierze, jaką ewidentnie w The Brutalist musi pokładać ekipa odpowiedzialna za dystrybucję, czy też sam reżyser, który w międzyczasie prawie nie pracował.
The Brutalist ostatecznie nie było kręcone w Polsce, a w Budapeszcie i Toskanii.
Każdy, kto widział poprzednie filmy Corbeta, wie, że ambicje ma on duże. Dawał też jasno znać, że jego nadchodzący film podniesie poprzeczkę w stosunku do tego, co robił do tej pory. Mało jednak kto spodziewał się zapewne, że The Brutalist może potencjalnie okazać się jednym z najbardziej epickich filmów tego roku.
Już sam czas trwania robi wrażenie. 3 godziny i 35 minut, w które została wkomponowana 15-minutowa przerwa. Nie jest ona jednak wynikiem zapobiegawczego eksperymentu dystrybutora czy właścicieli kin, a w pełni przemyślaną decyzją reżysera i montażysty. Będzie to więc ten rodzaj przerwy, które mają kultowe klasyki kina epickiego: Ben-Hur, Lawrence z Arabii, Doktor Żywago.
Fabuła skupi się na losach dwójki światowej sławy architektów żydowskiego pochodzenia, ocalałych z Holokaustu. Oboje próbują odbudować swoje życie, zaznać amerykańskiego snu i nawiązać relacje z dawno niewidzianymi członkami rodziny. Wszystko jednak zmienia się, kiedy mąż, Lászlo, otrzymuje ofertę pracy od tajemniczego klienta. Nowe zlecenia sprawiają, że mężczyzna staje u progu sławy i wielkiego bogactwa.
The Brutalist ma być rozciągniętym na 30 lat pejzażem powojennej Ameryki. Z jednej strony pełnym radości i nadziei, w z drugiej przesączonym zgrozą. Motywów ma być więcej: dziedzictwo, losy imigranta, architektura, religijna tożsamość. Corbet nazywał ten film hołdem dla odwagi, geniuszu i kreatywności naszych przodków i zarzekał się, że jest on jego najbardziej osobistym dziełem, bezpośrednio związanym z historią jego rodziny.
Do nakręcenia filmu użyto kamer VistaVision i idealnym formatem do jego wyświetlenia, według reżysera, ma być 70mm. Brady Corbet dołącza do innych heroldów kinowego doświadczenia, idąc śladem Christophera Nolana podkreśla, że jego zdaniem jak największy kinowy ekran i jak najlepsza jakość obrazu mają kluczowy wpływ na odbiór filmu. Chce również poprzez wygląd The Brutalist oddać honor pierwszym wielkim filmom.
Głównym punktem odniesienia dla twórców był film The Fountainhead Kinga Vidora z 1949 roku. Historia była oparta na powieści o tym samym tytule, autorstwa Ayn Rand. Punkt wyjściowy filmu (i książki) jest dość podobny: akcja skupia się na postaci genialnego architekta, który staje w opozycji do konserwatystów, przeciwnych zmianom i nowościom.
Tak, jak książka odniosła spory sukces, tak film w momencie premiery spotkał się z krytycznym odbiorem recenzentów. Dziełu Vidora zarzucano między innymi wykorzystanie otwarcie faszystowskiej retoryki.
Jak to często bywa, z upływem lat podejście do filmu uległo zmianie. Szczególnie wraz z początkiem XXI wieku krytycy zaczęli dostrzegać coraz więcej interesujących elementów, doceniając szczególnie głęboko osobistą perspektywę Vidora. Warto tutaj też zauważyć, że scenariusz filmu napisała sama autorka i pomysłowe, kreatywne odejścia od materiału również zostały po dekadach docenione.
The Brutalist nie będzie pełnoprawną adaptacją powieści czy remake’em filmu, ale swego czasu różni twórcy próbowali się tego wyzwania podjąć. Ostatnim, i pewnie dla wielu najbardziej zaskakującym z nich, był Zack Snyder.
Jeśli na tym etapie tekstu jeszcze ze mną jesteście, to zakładam, że dobrze wiecie, kim jest Brady Corbet. Niemniej rzućmy szybko okiem na jego dotychczasową karierę.
Corbet zaczynał przygodę w Hollywood przede wszystkim jako aktor. Chociaż może nigdy nie dostawał pierwszoplanowych, czy szczególnie zapadających w pamięć ról, to jego dorobek i tak jest całkiem imponujący. Martha Marcy May Marlene, Melancholia, Olive Kitteridge. Praca z różnymi reżyserami sprawiła, że miał od kogo się uczyć, kogo obserwować w trakcie pracy.
Jako reżyser zadebiutował w 2015 roku filmem Dzieciństwo wodza. Obraz został dobrze przyjęty przez krytykę i doceniony za swoją kreację świata oraz portrety psychologiczne bohaterów. Od razu pracował zresztą z cenionymi aktorami, główne role zagrali Liam Cunningham, Bérénice Bejo i Robert Pattinson, który był wtedy na etapie prób usilnego zerwania ze swoim wampirzym wizerunkiem.
Corbet poszedł za ciosem i trzy lata później wypuścił polaryzujące, ale nadal interesujące Vox Lux. Tym razem pracował z Natalie Portman i Jude’em Lawem. Później nastąpiły oczywiście zawirowania związane z próbami realizacji The Brutalist. W międzyczasie jedyną reżyserską pracą Coberta były trzy odcinki nieszczególnie lubianego serialu W tłumie z Tomem Hollandem w roli głównej.
Corbet nad swoimi scenariuszami bardzo blisko współpracuje ze swoją życiową partnerką, Moną Fastvold. To inna ciekawa twórczyni, która bardzo konkretne zainteresowania społeczne łączy z estetyką kina artystycznego i autorskiego. Udowodniła to w 2020 roku filmem Świat, który nadejdzie.
Muzykę do The Brutalist skomponował Daniel Blumberg, którego do projektu sprowadziła ze sobą właśnie Fastvold. Autorem zdjęć został natomiast Lol Crawley, który ostatnio podpisał się pod Białym szumem. Do jego poprzednich prac należą Diabeł wcielony oraz, rzecz jasna, dwa filmy Corbeta.
Nieco z innej bajki jest szefowa działu scenografii, Judy Becker. Ona nabierała doświadczenia pracując głównie przy amerykańskich filmach osadzonych w różnych dekadach XX wieku: Carol, Amsterdam, American Hustle. Film zmontował Dávid Jancsó, którego reżyser poznał na planie W tłumie. Montował on również takie filmy, jak Monkey Man (przypominamy naszą recenzję), Cząstki kobiety czy debiut Corbeta.
Jak widać, zebrała się tutaj duża, ale urozmaicona ekipa, w której każdy ma doświadczenie w nieco innym zakresie i połamał zęby na nieco innym rodzaju kina. A teraz podejmą się próby stworzenia czegoś, przy czym żadne z nich jeszcze nie pracowało.
The Brutalist będzie miało światową premierę na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Później pojawi się również w Nowym Jorku. Czekamy na ogłoszenie premiery szerokiej dystrybucji!