„The Piano Lesson” – co wiemy o filmie?

Jakub Marciniak27 sierpnia 2024 12:38
„The Piano Lesson” – co wiemy o filmie?

Co by nie mówić, to Netflix co roku znajdzie dwa czy trzy intrygujące tytuły. Tej jesieni takim filmem będzie bez żadnych wątpliwości The Piano Lesson, adaptacja sztuki wybitnego dramaturga oraz reżyserski debiut syna Denzela Washingtona, Malcolma.

August Wilson i jego arcydzieła

August Wilson, autor "The Piano Lesson"
August Wilson (źródło: August Wilson African American Cultural Center and the August Wilson Estate)

W ciągu dwóch lat kinomani na całym świecie mogli aż dwukrotnie bliżej zapoznać się z twórczością Augusta Wilsona. Najpierw w 2016 roku na ekranach zadebiutowały Płoty w reżyserii Denzela Washingtona, stając się hitem sezonu nagród, zapewniając długo wyczekiwaną złotą statuetkę Violi Davis. Kolejnym projektem była Ma Rainey: Matka bluesa. Obraz z 2020 roku, chociaż generalnie przyjęty nieco gorzej, zapisał się w pamięci widowni przede wszystkim ostatnią wielką rolą Chadwicka Bosemana. Został za nią zresztą pośmiertnie uhonorowany nominacją do Oscara oraz statuetką Złotego Globu. Amerykańska Akademia Filmowa nagrodziła również charakteryzację i kostiumy.

W Ameryce i świecie teatru Wilson jednak od dekad jest niekwestionowaną legendą. Dla wielu to najważniejszy czarnoskóry dramatopisarz. Nazywano go poetą teatru Czarnej Ameryki. Jego najwspanialszym dziełem jest tak zwane The Pittsburgh Cycle (zwane również Century Cycle). W skład serii wchodzi dziesięć sztuk, każda osadzona w innej dekadzie XX wieku. Razem tworzą kronikę doświadczeń, przeżyć i tożsamości czarnoskórej społeczności Ameryki, na przestrzeni całego wieku. Wiele z historii zostało zainspirowane jego własnymi przeżyciami lub losami ludzi, których znał, głównie tych z marginesu lub niższych klas społecznych. Osób walczących z problemami codziennego życia, których historie często nie zostały właściwie docenione. Razem składały się jednak na mozaikę stanowiącą pełny obraz tego, co znaczy być czarnoskórym Amerykaninem w Stanach XX wieku. Wilson był szczególnie ceniony za położenie dużego nacisku na postaci kobiece, które oddał z odpowiednią czułością i dokładnością, przy każdej inspirując się własną matką, którą podziwiał przez całe życie. Wilson kilkukrotnie romansował również z realizmem magicznym, wplatając do swoich (twardo, bądź co bądź, trzymających się gruntu) powieści elementy fantastyczne, zaczerpnięte z tradycji, wierzeń czy przesądów.

Zazwyczaj zaczynam od linijki dialogu. Często nie wiem, kto ją wypowiada lub z kim rozmawia. Później nadaję postaci imię. Później poprzez analizowanie tej postaci, zadawanie jej pytań, odkrywam kolejne rzeczy dotyczące tej postaci, rzeczy których potrzebuję. Z tego rodzi się opowieść.

Wilson to człowiek, który sam przez całe lata zmagał się z licznymi problemami. Z drugiej strony, dość szybko okazał się jednocześnie dzieckiem genialnym. Samodzielnie nauczył się czytać w wieku czterech lat i od lat dwunastu zaczął czytać prace najwybitniejszych pisarzy, dość szybko dostrzegając zalety w samodzielnej edukacji.

Wilson, jak wielu wybitnych, początkowo pisywał w notatniku, na skrawkach papieru, stołując się w barach, restauracjach i małych knajpach. Kluczową rolę odegrała jego niesamowita pamięć. Wilson nie tylko pisał „w terenie”, ale przede wszystkim chłonął otaczający go świat. Nasłuchiwał rozmów, przypatrywał się spotkaniom i losowym interakcjom. Zdarzało mu się zasłyszane wypowiedzi zapisywać na serwetkach i potem wkomponowywać do swoich dialogów, chociaż zabrało mu trochę czasu, by przekonać samego siebie do rezygnacji z cenzury języka.

The Piano Lesson miało premierę w 1987 roku. Sztuka była czwartą odsłoną The Pittsburgh Cycle i została nagrodzona Pulitzerem dla najlepszego dramatu. Poza standardowymi dla twórcy Płotów tematami, The Piano Lesson boryka się z kwestią dziedzictwa oraz przeszłości i ich wpływu na jednostkę, jej życie oraz wybory. Ta sztuka jest właśnie przykładem wykorzystania przez Wilsona elementów tradycji, przesądów. Do historii bohaterów wprowadza świat duchów, świat nadnaturalny i często pozostawia pewne kwestie nierozwiązanymi, od widza/czytelnika zależy, czy potraktuje dane wydarzenie jako coś prawdziwego.

Marzenie Denzela Washingtona

Denzel Washington, producent "The Piano Lesson"
Denzel Washington i Viola Davis w filmie Płoty (reż. Denzel Washington)

Wilson często współpracował czy zwyczajnie rozmawiał z innymi amerykańskimi twórcami. Szczególnie blisko trzymał się innych czarnoskórych artystów, zwłaszcza takich, którzy podobnie jak on wnosili do amerykańskiej kultury unikalną perspektywę i pokazywali historie ludzi walczących z uprzedzeniami rasowymi i problemami, których źródłem był często kolor ich skóry. Jednym z takich ludzi był Denzel Washington.

Obaj mężczyźni spotkali się jednak tylko raz, 21 lat temu. Wilson proponował wtedy Washingtonowi rolę w dziewiątej odsłonie The Pittsburgh Cycle. Niestety, współpraca nie doszła do skutku, a sam legendarny aktor mógł pracować z materiałem Wilsona dopiero lata później przy Płotach, które wróciły na deski teatru w 2010 roku.

Sześć lat później Washington zdecydował się przenieść sztukę również na wielki ekran. W tym celu zatrudnił aktorów, z którymi pracował w teatrze (Viola Davis, która w 2010 wygrała Tony, dorzuciła za tę samą rolę również Oscara). Płoty do dziś pozostają niekwestionowanym największym sukcesem Washingtona jako reżysera i najbardziej rozpoznawalną kinową adaptacją Wilsona. Były również początkiem nowego wielkiego projektu Denzela jako producenta i filmowca.

Washington jasno zapowiedział, że jego celem jest przeniesienie pełnego cyklu na wielki ekran. Początkowo dziesięć filmów miało powstać we współpracy z HBO, ale ostatecznie po Płotach Denzel musiał szukać nowych współpracowników i na ten moment padło na Netflixa. Przy każdym projekcie ma pełnić rolę producenta i nie wyklucza reżyserowania, chociaż docelowo przede wszystkim chciałby pracować z ciekawymi twórcami, z których każdy wniesie nieco własnej wizji. Tak też było w przypadku drugiego filmu, Ma Rainey: Matka bluesa z roku 2020. Jak wspominałem, film okazał się sukcesem i wyjątkowym uhonorowaniem kariery zmarłego Chadwicka Bosemana. W jednej z drugoplanowych ról wystąpiła również Viola Davis. Film wyreżyserował George C. Wolfe, który swoją artystyczną karierę rozpoczynał właśnie w teatrze i osobiście znał Wilsona.

Po premierze Ma Rainey ekipa Washingtona rozpoczęła poszukiwanie kogoś, kto podjąłby się wyzwania przeniesienia na ekran The Piano Lesson… i ten ktoś okazał się być znacznie bliżej, niż mogło się wydawać.

Uczeń mistrza

"The Piano Lesson" - co wiemy o filmie
Samuel L. Jackson i John David Washington

Gdy ogłoszono start prac nad filmem, spotkała nas spora niespodzianka. Denzel Washington i inni producenci postawili na debiutanta, Malcolma, syna wielkiego aktora. Oczywiście, wielu od razu stwierdziło, że mamy tutaj do czynienia z typowym wsparciem ze strony rodzica, który chce umożliwić start dziecku w wielkim biznesie. Sytuacja nie jest jednak wcale taka oczywista.

33-letni Malcolm Washington, chociaż dopiero teraz znalazł się w świetle reflektorów, to ze światem filmu powiązany jest od zawsze. Głównie jako fan i uważny obserwator, ale również stały bywalec planów, na których pracował jego ojciec. To właśnie na nich poznał Spike’a Lee, który wziął chłopaka pod swoje skrzydła i uczynił go swoim asystentem przy serialu Ona się doigra. Jednocześnie Malcolm wyreżyserował swój pierwszy, świetnie przyjęty, film krótkometrażowy, Benny Got Shot. Już dziesięć lat temu asystował w dziale produkcji przy pracach nad Szefem Jona Favreau.

Washington studiował również na kierunku mocno powiązanym z filmami. To tam poznał kino światowe, zakochał się między innymi w Krzysztofie Kieślowskim. Zauroczyła go również estetyka i tematyka Francuskiej Nowej Fali. Od samego początku w kinie najbardziej ciągnęło go do indywidualnych wizji i spojrzeń, osobistych historii reżyserów i gdy rozpoczął pracę nad The Piano Lesson, zdecydował się w dużej mierze postawić na własne doświadczenia. Do sztuki Wilsona wprowadził też kilka zabaw z chronologią. Zdecydował również, że nie wystarczy mu jedynie sfilmowanie teatralnej sztuki, ale chce ją przetłumaczyć na kinowy język. Stąd obraz okazał się filmem o dość dużej skali, który jednocześnie bardzo mocno opowiada obrazem i wizualnym językiem, nad którego zdefiniowaniem Washington spędził długie miesiące. Zdecydował się również mocniej wykorzystać fantastyczne, nadnaturalne elementy, romansując z estetyką horroru.

Dla Washingtona ważna była również emocjonalna tematyka samej historii. Szczególnie dziedzictwo i więzi rodzinne, strach przed śmiercią i zapomnieniem. Dużo opowiada o tym, jak istotna jest dla niego historia i jak przerażający jest fakt, ile z niej nieodwracalnie utraciliśmy. Zdecydował się stworzyć nawet jakiś rodzaj własnej relacji z Wilsonem, mimo, że nie miał okazji go poznać. W tym celu wyruszył w podróż, by odkryć jak najwięcej z jego życia, ile tylko mógł znaleźć. Rozmawiał z jego bliskimi, znajomymi, przeglądał stare zapiski, odwiedzał ważne dla pisarza miejsca. To właśnie z tej złożonej, wielowymiarowej podróży narodził się ostateczny styl The Piano Lesson.

Z ekipy teatralnej do ekipy filmowej

"The Piano Lesson" - co wiemy o filmie?
The Piano Lesson, reż. Malcolm Washington (Vanity Fair)

Malcolm Washington nie jest jednak jedyną wyjątkową osobą, która jest w film zaangażowana. Wrażenie robi również obsada. Tak samo jak w przypadku Płotów, przywędrowała ona z teatru.

The Piano Lesson doczekało się wznowienia na Broadwayu dwa lata temu. Projekt od razu budził wielkie zainteresowanie, nie tylko z racji wagi materiału, ale również z powodu zaangażowanych nazwisk. Główną gwiazdą był w końcu sam Samuel L. Jackson! Dla uznanego aktora było to drugie spotkanie z pracą Wilsona. W 1987 roku zagrał w pierwszym wystawieniu tej sztuki w historii.

Wersja z 2022 odniosła duży sukces i szybko okazało się jasne, że ekipa podąży śladami swoich poprzedników i pomoże Denzelowi Washingtonowi w przeniesieniu The Piano Lesson na ekrany. Poza Jacksonem do swojej roli powróci John David Washington, drugi z synów Denzela i brat reżysera, znany kinomanom przede wszystkim z roli w Tenecie.

Za drużyną podążył również Ray Fisher, dla którego występ na Broadwayu był najważniejszym punktem kariery po wielkim zamieszaniu przy Lidze Sprawiedliwości. Fisher, przypomnijmy, przez lata był zaangażowany w próby przywrócenia oryginalnej, reżyserskiej wersji filmu oraz w próby ujawnienia niewłaściwych praktyk na szczeblu producenckim Warner Bros. Niektóre z tych działań znacząco zahamowały jego karierę.

Nowym nabytkiem (już głośno wychwalanym) jest Danielle Deadwyler, która jakiś czas temu niemalże otarła się o Oscara. Wraz z nią do obsady dołączył Corey Hawkins, którego do filmu sprowadził Denzel, panowie współpracowali przy filmie Tragedia Makbeta.

Wizja Malcolma Washingtona opiera się jednak nie tylko na aktorach, o czym już wspominaliśmy. Dlatego warto też rzucić okiem na ekipę techniczną. Autorem zdjęć został Mike Gioulakis, weteran serialu Servant, odpowiedzialny również za zdjęcia do filmu To my (jego angaż jedynie potwierdza inspiracje horrorową stylistyką). Muzykę natomiast skomponuje legendarny Alexandre Desplat, którego niesamowitego dorobku myślę, że nie ma potrzeby przypominać. Interesująca jest natomiast postać montażysty. Nominowany do Oscara Leslie Jones może się przede wszystkim pochwalić współpracą z Paulem Thomasem Andersonem. Zmontował dla niego takie filmy, jak Mistrz, Wada ukryta, Lewy sercowy. Ma również na koncie (bez wątpienia wymagającą) współpracę z Terrence’em Malickiem.

The Piano Lesson zadebiutuje na platformie Netflix 22 listopada 2024 roku.

Jeśli podoba się Wam nasza praca oraz działalność i chcecie nas wesprzeć, możecie nam postawić wirtualną kawę. To nam bardzo pomoże w rozwoju!Postaw mi kawę na buycoffee.to