Młodzieżowe kino przygodowe w połączeniu z tematem imigracji? Wiele osób będzie krytykować film za estetyzację tego problemu. Prawda jest taka, że momentami ten sielankowy realizm magiczny nadaje całości przejmujący wymiar w przeciwieństwie do brutalności i złudnych marzeń o idyllicznej Europie. Film nie obiera prostego kierunku, a po drodze rozdziera bestialski charakter tułaczki i biznesu stojącego za imigrantami. „Europa” jest przez większą część czasu w tyle, a pierwsze skrzypce odgrywa bezlitosny, afrykański i postkolonialny interes w całej sprawie. Kino pełne prostoty, empatii oraz pogoni za marzeniami, które będą zawsze stanowić słabo rysujący się horyzont.
Filip
Jądro ciemności i wielka afrykańska odyseja, doprawiona szczyptą realizmu magicznego, przerywana mocnym uderzeniem w twarz w paru momentach. Niemniej, czegoś zabrakło – może talentu, może wyciśnięcia większego potencjału i napięcia z poszczególnych scen. Pomimo wielu dobrze wykazanych elementów, kompletnie nie dotknął mnie ten film emocjonalnie i nie zależało mi na samych bohaterach ani trochę, a powinno. Momentami czuć też pewne przeciągnięcie.
Jakub
Chińskie, mitologiczne kino o relacji człowieka z przyrodą, pazerności i zachłanności. Przy naprawdę pięknych krajobrazach całość zyskuje zaskakujący klimat, na pograniczu kina quasi-dokumentalnego i kulturowej baśni. Nie sposób też nie odnieść wrażenie, że Tseden upchał w historii wątki, które w jakimś stopniu miałyby pełnić odniesienie do uciśnienia tybetańskiej ludności przez chiński reżim. Klatka, umierający język czy zagrożony gatunek. Nie zyskuje to jednak drugiego dna, pogłębienia, a pada ofiarą (niestety) zewnętrznego wpływu cenzury, który w rezultacie sprawia, że film trochę nie wie, co chce przekazać.
Filip
Chciałbym zobaczyć tę samą opowieść w subtelniejszej, trochę wolniejszej wersji, szczególnie bez średnich scen z perspektywy lamparta. Jednak ostatni film Pemy Tsedena to dalej bardzo udana komedia, pełna błyskotliwych dialogów i dobrego, charakterystycznego dla reżysera humoru. Całość nie jest może odkrywcza czy dramatycznie rozbudowana, ale to dalej solidnie poprowadzona historia, która sama w sobie jest interesująca.
Stanisław
Momentami dziwnie ckliwy, wręcz szkolny, zdecydowanie najgorzej wypada, kiedy skupia się na życiu prywatnym głównej bohaterki. Natomiast Origin ciekawie podchodzi do tematu rasizmu, historii dyskryminacji i systemu kastowego, próbując nakreślić szerszy obraz sytuacji. Trzeba przyznać Avie DuVernay, że próbowała powiedzieć o współczesnych problemach, obierając inną perspektywę, ale nie udało jej się przeskoczyć poprzeczki, którą sama sobie postawiła.
Stanisław
Sprawdza się jako praca naukowa, a nie film. Poruszone kwestie intrygują, ale DuVernay szybko z ciekawego ogniska pytań i analogii popada w typowo amerykańską ckliwość oraz patos, niwecząc ówczesny poziom relatywnego „trzymania się ziemi”. Końcówka fatalna, rujnuje całkiem podnoszący na duchu wątek z czarnym chłopcem, który siłą rzeczy emanuje trochę przyklaśnięciem samej sobie.
Filip
Przyjemne narracyjnie kino irlandzkie wpasowane w okres wojny domowej i daremną próbę ucieczki od spirali brutalności i autodestrukcji jednostek. Nic specjalnie nowego czy oryginalnego, ale całkiem rozrywkowa i lekko przerysowana rzecz na płaszczyźnie relacji postaci. Kerry Condon cudownie wpisuje się w konwencję i w sumie jako jedyna dostarcza wartościowy występ aktorski.
Filip
Prosty thriller, który broni się uroczym, irlandzkim klimatem i bardzo udanym występem Kerry Condon. Film nie jest może szczególnie zaskakujący czy oryginalny, ale ogląda się go bez bólu. Intryga jest poprowadzona poprawnie, w motywacje bohaterów da się uwierzyć, a Liam Neeson gra tę samą rolę co zwykle.
Stanisław
Jak to powiedział mój dobry przyjaciel Stanisław „Duchy Inisherin kręcone przez Michaela Baya”. Luźny przyjemniaczek z bardzo ładnymi zdjęciami i fantastyczną muzyką. Jeśli chodzi o kreacje to raczej standardowo i bez szału, z wyróżniającą się Condon.
Jakub