Relacja z #Venezia80: Dzień 9

Paweł Szruba08 września 2023 09:55
Relacja z #Venezia80: Dzień 9

Ostatni nasz dzień w Wenecji okazał się nieco skromniejszy. Więcej szczegółów znajdziecie w naszym vlogu oraz w podsumowaniu całego festiwalu, które dla was przygotowujemy. Mimo to ostatniego dnia Festiwalu Filmowego w Wenecji udało nam się obejrzeć między innymi najnowszy film Quenitna Dupieuxa. Jak wypada Daaaaaali? Tego dowiecie się z naszej relacji z #Venezia80.

Daaaaaali!, reż. Quentin Dupieux

Trzeba docenić pomysł szydzenia i krytyki filmowych biografii, sporo rzeczy robi dobrze, główna rola jest świetna, ale to skrajnie nie mój typ humoru i konstrukcji.

Kuba

Surrealistyczna, zabawna i szczera próba uchwycenia nieosiągalnego ego geniusza oraz umysłu Dalego. Bawiący się formą i narracją nowy film Dupieux, potrafi nie raz zaskoczyć podejściem do tematu, prezentując widzowi portret pełen zaskakującej celności i błyskotliwości. Pod warstwą groteski i komedii kryje się trafna meta-próba uchwycenia zobrazowania Salvadora Dalego, przekraczając pewne konwenanse i igrając z widzem, sugerując, że nie ma możliwości uchwycenia za pomocą obiektywu kamery umysłu tego geniusza. I jest to naprawdę szczere w tym wszystkim.

Filip

Salvador Dalí zasługuje dokładnie na tak dziwny, absurdalny film. Daaaaaali! to najbardziej udany projekt Quentina Dupieux od czasu Deerskin, prześmiewający sam pomysł nakręcenia biografii słynnego artysty. Uwielbiam rewelacyjnie napisane żarty, oniryczny, surrealistyczny klimat oraz rewelacyjny, przerysowany występ Gillesa Lellouche’a.

Stanisław

Lubo, reż. Giorgio Diritti

Koszmarnie nudny, nijaki dramat historyczny. Lubo nie ma żadnego powodu, żeby trwać aż trzy godziny, to film pełen kiepsko poprowadzonych wątków, który często gubi się w tym, o czym chce mówić. Całość ogląda się fatalnie, a sytuacji nie ratuje nawet Franz Rogowski, który może i nie jest zły, ale ma w swoim dorobku wiele znacznie lepszych, ciekawszych ról.

Stanisław

Holly, reż. Fien Toch

No i mamy najgorszy film festiwalu. Pseudo-intelektualna historia o drodze na skróty w poskromieniu wewnętrznego bólu, natomiast bez grama empatii czy dramatu. Amatorsko zrealizowany film, który nie potrafi niczym zaintrygować przy swoim koncepcie. Zabójczo nudny seans.

Filip