Wojna Łowców Nagród, czyli komiksowy crossover w uniwersum Star Wars

Wiktor Weprzędz21 grudnia 2022 08:58
Wojna Łowców Nagród, czyli komiksowy crossover w uniwersum Star Wars

Marvel Comics eventami stoi od lat, niezależnie od tego, czy są to wydarzenia wewnątrz danych serii, czy są rozprowadzone na cały świat lub multiwersum. Od lat wydawano też tytuły, które były na licencjach innych franczyz. Te z założenia nie są włączane w skomplikowane kontinuum marvelowskie i nie stanowią jednego, spójnego świata z tym, który prezentują komiksy, ot Marvel je zaledwie wydaje i sprzedaje. Taką marką pod szyldem Marvela na samym początku swojego istnienia i od 2015 roku jest Star Wars.

Gwiezdne wojny jednak nigdy nie potrzebowały większych wydarzeń w światach komiksowych. Oczywiście takowe zdarzały się w przypadku książek, jak chociażby wielka, rozciągnięta na 19 ksiąg seria Nowa Era Jedi, czy też następujące po niej Dziedzictwo Mocy, a także Przeznaczenie Jedi. Świat ten ujrzał również kilka transmedialnych projektów, jak dla przykładu Cienie Imperium, które poza znakomitą w mojej skromnej opinii powieścią dostały także swój komiks, komiksowy sequel, grę z perspektywy Dasha Rendara, a także i skomponowaną przez Joela McNeely ścieżkę dźwiękową, która niejednokrotnie umilała lekturę.

Wielkiego komiksowego crossoveru w czysto marvelowskim stylu nigdy jeszcze nie było, aż do czerwca 2021 roku, kiedy to większość wydawanych serii spod znaku Star Wars zebrała się w jednym miejscu. Oczywiście do tej pory dochodziło do crossoverów ogólnie, lecz nigdy nie były prowadzone na tak wielką skalę jak Wojna Łowców Nagród, wydana niedawno u nas nakładem wydawnictwa Egmont prawie w całości.

Były to z reguły krótkie eventy, jak dla przykładu staro-kanoniczny Wektor, który łączył ze sobą wszystkie cztery ery czasowe, poświęcając zwyczajnie po dwa zeszyty każdej wydawanej wówczas serii na samo wydarzenie. W Marvelu pierwsze próby przedstawiały chociażby Screaming Citadel, krótki crossover pomiędzy sztandarową serią Star Wars, a Doctor Aphrą. Komiksowy świat Star Wars próbował już tę formę zaszczepić nie raz, lecz do tej pory były to ledwie podrygi i mniej lub bardziej udane eksperymenty. Tym razem Marvel wyszedł z eventem Wojna Łowców Nagród, który nie tylko ma swoją własną, osobną miniserię, lecz także cztery tie-iny, w postaci Star Wars, Dartha Vadera, Doktor Aphry i Łowców Nagród oraz kilka one-shotów skupionych na pojedynczych postaciach.

fot. okładka komiksu Star Wars: Wojna Łowców Nagród, wyd. Egmont
fot. okładka komiksu Star Wars: Wojna Łowców Nagród, wyd. Egmont

Wielki komiksowy crossover

Jednak trudno jest zapewne rozpisać tak ambitny crossover w ustawionych z góry ramach czasowych przez dwa filmy. Wojna Łowców Nagród dzieje się bowiem pomiędzy Imperium kontratakuje a Powrotem Jedi, a głównym MacGuffinem całej historii jest karbonit z zamrożonym Hanem Solo. Boba Fett nie wylatuje z Bespinu bezpośrednio do Pałacu Jabby na Tatooine, a na Nar Shaddaa, ze względu na niemałe komplikacje związane z topnieniem karbonitu. Tam, trofeum, które musi przekazać Jabbie, zostaje skradzione na zlecenie Szkarłatnego Świtu. I właśnie od tego rozpoczyna się tytułowa Wojna Łowców Nagród, którą tak też nazwano samo wydarzenie w świecie Gwiezdnych wojen

W całość, jak się szybko okazuje, zamieszana jest Qi’ra, pierwsza miłość Hana Solo. Ta rozsyła zaproszenia na swoją aukcję po wszystkich zakątkach galaktyki, pomiędzy wieloma organizacjami, które zlatują się na Vermillionie, okręcie flagowym Szkarłatnego Świtu, na planetę Jekara. Han Solo bowiem jest postacią wielce znaną, od wszelkich syndykatów zbrodni, aż po Imperium i Rebelię. Część łowców, jak się szybko okazuje, ma również personalną wendetę wobec samego Hana. Jedynie Darth Vader zdobyczą karbonitu chce wywabić swojego syna, z którym niedawno miał potyczkę na Bespinie.

Wydarzenie pokazuje dalsze losy Szkarłatnego Świtu i samej Qi’ry. To ciekawiło do tej pory niemal każdego, kto obejrzał film o Hanie Solo i poczuł mocną dozę niedosytu. Solo bowiem przedstawił nam postać Qi’ry a także sam syndykat, lecz wątek ten wprowadzony był pod kontynuację, która niestety zapewne nigdy nie otrzyma już zielonego światła. Stąd pomysły zostały uwolnione i przedstawione Marvelowi, dokładniej Charlesowi Soule’owi (Darth Vader, Lando, Światło Jedi, She-Hulk), który w tym samym momencie współtworzył linię wydawniczą Wielka Republika, a także główną serię Star Wars.

fot. postać Beilerta Valance'a w komiksie Wojna Łowców Nagród
fot. postać Beilerta Valance’a w komiksie Wojna Łowców Nagród, wyd. Egmont

Rozmach eventu

Rozmachu samemu eventowi nie można odmówić. Już w pierwszym zeszycie otrzymaliśmy kolejność, w jakiej ukazywać się miały poszczególne numery. Jak zawsze możliwości czytania danych crossoverów są przynajmniej dwie. W kolejności wydawania, czyli chronologicznie, lub całymi albumami. Ja osobiście przeleciałem wpierw przez część eventu, po raz pierwszy zaczynając czytać go w oryginale, później czytając raz jeszcze i kończąc, gdy ukazał się on na naszym rodzimym rynku w ubiegłych miesiącach. Preferuję osobiście czytanie w kolejności chronologicznej, bowiem wtedy można zauważyć, jak niektóre wątki się zazębiają i jak odbierane są z innych perspektyw. Szczególnie, gdy dani bohaterowie pojawiają się w głównej osi fabularnej, tam z reguły zaledwie na kadr. Wszystko jest doprowadzone do perfekcji. Dialogi, wygląd postaci, każdy szczegół przeplata się między zeszytami, nawet jeśli wszystkie perspektywy są inne, nasilane przez zupełnie inne motywacje. Na przykład doktor Chelli Lona Aphra nie jest na przyjęciu dla karbonitu z Hanem Solo, a ze względu na naszyjnik jednej z członkiń Czarnego Słońca.

W polskim wydaniu zaś dialogi nieco się różnią pomiędzy albumami, a jest to spowodowane innymi tłumaczami, zatrudnionymi do przekładu komiksów. Niemniej jednak nie zmienia to w pełni sensu zdań wypowiadanych z ust poszczególnych bohaterów, ot po prostu inne dobranie słów.

Przy tym wszystkim każda z serii nie zapomina o swojej tożsamości, zarówno od strony scenopisarskiej, jak i przede wszystkim graficznej, przez co mam wrażenie, że nie ma konieczności czytania całego eventu, jeśli śledzimy losy tylko jednej postaci lub grupy postaci. Aphra dalej nasycona jest elementami archeologicznymi, Vader wciąż podąża za synem wraz z poznanym już przez nas Ochim z Bestoonu, Luke w swojej serii poszukuje Hana na Nar Shaddaa, gdzie był widziany, z kolei Valance i Dengar skrupulatnie polują na najbardziej poszukiwanego łowcę w galaktyce, Bobę Fetta.

fot. postać Qiry w komiksie Wojna Łowców Nagród, wyd. Egmont
fot. postać Qi’ry w komiksie Wojna Łowców Nagród, wyd. Egmont

Polskie wydanie oraz inne ciekawostki

Polskie wydanie jest mimo wszystko minimalnie wybrakowane. Minimalnie, bowiem brakuje jedynie one-shotów o poszczególnych postaciach, takich jak Boushh czy Jabba the Hutt, a dziesiąty zeszyt Doktor Aphry, wchodzący wedle rozpiski w skład eventu, został wydany najpewniej w poprzednim tomie. Jest to zapewne decyzja wydawnicza, z której wynika, że tłumaczone są konkretne albumy, gdzie w oryginalnych wydaniach tych zeszytów zapewne zabrakło. Tutaj jednak zrozumiałbym lekkie zmiany w składzie danego tomu, które dla przykładu miał niegdyś Superior Spider-Man rozpoczynając się ostatnimi zeszytami Amazing Spider-Mana, a miewał je także i Deadpool. Zeszyty te mimo wszystko nie zmieniają odbioru eventu, a fajnie rozbudowują go o kolejną postać, niewyróżniającą się nazbyt w samym wydarzeniu. Mowa tu o łowczyni Devie Lompop. Z kolei zeszyt związany z Zuckussem i 4-LOM-em opowiada dalsze losy dwojga łowców nagród. Liczę osobiście, że te zeszyty zostaną wydane u nas w ramach którychś numerów Star Wars Komiks.

Crossover sam w sobie również w ciekawy sposób wyjaśnia pewne zmiany w rekwizytach pomiędzy częściami. Inne rysy na hełmie Boby Fetta są efektem czarnego spreju, zdartego po walce na arenie na Nar Shaddaa, z kolei nieco inaczej wtopiony w karbonit Han Solo, wedle nowego kanonu Star Wars jest efektem lekkiego rozmrożenia karbonitu w niestabilnej formie. Dla nas to oczywiście różne rekwizyty robione pod konkretne filmy, lecz jest to fajne i zgrabne wyjaśnienie szybkich zmian wizualnych między częściami, które oczywiście nie wpływają na jakość samych produkcji. Ot, fajne nawiązanie.

fot. okładka komiksu Wojna Łowców Nagród, wyd. Egmont. Znajduje się na niej list gończy na Hana Solo wystawiony przez Imperium
fot. okładka komiksu Wojna Łowców Nagród, wyd. Egmont

Parę zgrzytów

Muszę jednak przyznać, że event sam w sobie jest na tyle rozległy, że sam zastanawiałem się, ile czasu musi naprawdę trwać okres pomiędzy Imperium kontratakuje a Powrotem Jedi. Wedle wszelakich danych jest to niecały rok, ja sam zawsze patrzyłem to przez pryzmat kilku szybkich miesięcy. Wojna Łowców Nagród przedstawia tak mnóstwo wydarzeń, że trudno mi osobiście jest to umieścić pomiędzy tymi dwoma filmami. Nieraz jest przesadnie co do wydarzeń rozgrywających się na łamach kolejnych stron czy nawet pojedynczych kadrów, szczególnie pod sam koniec. W Legendach rolę dopowiadającą pomiędzy oboma filmami pełniły Cienie Imperium, które również tłumaczyły niektóre zmiany. Może jeszcze zrozumiałbym, gdyby był to jedyny story arc pomiędzy dwiema częściami Oryginalnej Trylogii, lecz okres ten w komiksach jeszcze się nie zakończył, bowiem po nim następuje kolejny, wielki crossover, Crimson Reign (na którego polskie wydanie jeszcze dane będzie nam chwilę poczekać). Przed nim zaś, seria Star Wars miała kilkanaście zeszytów, a Luke jeszcze nie zbudował swojego zielonego miecza.

Największy zgrzyt, jaki miałem podczas lektury to lekka konfrontacja Luke’a z Vaderem, całe szczęście niebezpośrednia. Osobiście wolałbym, aby nie natrafiali na siebie w tym okresie czasowym, ponieważ waga ich pojedynku znacznie maleje, jeśli nie spotykają się w Epizodzie VI po raz pierwszy od Bespinu.

fot. okładka 3 tomu komiksu Star Wars: Wojna Łowców Nagród, wyd. Egmont

Polskie wydanie komiksu jest w pełni dostępne od początku października. Za redakcję i tłumaczenie głównego członu odpowiedzialny jest już niezawodny Jacek Drewnowski. Jeśli ciekawi was, co działo się z karbonitem pomiędzy filmami z Oryginalnej Trylogii, koniecznie sięgnijcie po te albumy, lecz lektura ich nie jest niczym co w pełni zmieni wasz odbiór obu klasycznych produkcji.

Jeśli podoba się Wam nasza praca oraz działalność i chcecie nas wesprzeć, możecie nam postawić wirtualną kawę. To nam bardzo pomoże w rozwoju!Postaw mi kawę na buycoffee.to