Cierpienia młodego wieszcza – recenzja filmu „Niepewność. Zakochany Mickiewicz”

Stanisław Sobczyk13 września 2024 16:00
Cierpienia młodego wieszcza – recenzja filmu „Niepewność. Zakochany Mickiewicz”

To aż dziwne, że przy polskim zamiłowaniu do patriotycznego kina historycznego i podniosłych biografii, Adam Mickiewicz jeszcze nigdy nie doczekał się filmu. Podczas gdy Jana Pawła II czy Józefa Piłsudskiego mogliśmy oglądać na ekranie wielokrotnie w różnych interpretacjach, wieszcz narodowy pojawił się tylko na chwilę w Panu Tadeuszu Andrzeja Wajdy. Teraz jednak się to zmienia, bo na ekrany kin wchodzi właśnie Niepewność. Zakochany Mickiewicz, reklamowane jako „pierwszy film o Adamie Mickiewiczu”. Jak wypadła ta biografia?

22-letni Adam Mickiewicz jest dobrze zapowiadającym się poetą. Spędzając czas na litewskim dworze poznaje młodą Marylę Wereszczakównę. Między parą od razu pojawia się namiętne uczucie. Problem w tym, że w dziewczynie zakochany jest także Tomasz Zan, bliski przyjaciel Adama.

Trzeba przyznać, że punkt wyjściowy dla Niepewności nie jest zły. Twórcy unikają częstego, biograficznego błędu, czyli zamiast na siłę opowiadać o całym życiu postaci, skupiają się tylko na jego wycinku. Historia młodzieńczego romansu Mickiewicza może stanowić dobry obraz inspiracji poety oraz narodzin całego nurtu romantyzmu. Niestety ten dobry pomysł nijak nie przełożył się na udany film, a wszystkie problemy polskiego kina historycznego i tak są tu wyraźnie widoczne.

fot. Niepewność. Zakochany Mickiewicz, reż. Waldemar Szarek, dystrybucja TVP

W ostatnich latach istnieje w polskim kinie pewna dziwna tendencja. Kilka miesięcy po premierze filmu okazuje się, że istnieje także jego dłuższa, serialowa wersja. Taka sytuacja miała miejsce przy wielu produkcjach Patryka Vegi, 25 latach niewinności. Sprawie Tomka Komendy czy ostatnio Białej odwadze. Nie wiem, czy tak samo będzie przy Niepewności. Zakochanym Mickiewiczu, ale wydaje mi się to bardzo prawdopodobne. Film Waldemara Szarka wygląda jak skrót serialu. Scenariusz to przeraźliwy chaos, jest tu mnóstwo wątków, które pojawiają się znikąd i donikąd nie prowadzą. Tak naprawdę tylko historia romantyczna ma ręce i nogi, a i tak gubi się gdzieś w trzecim akcie. Wszystko to sprawia wrażenie, jakby z filmu wycięto co najmniej godzinę materiału.

To, w jaki sposób film prowadzi niektóre z wątków, jest kuriozalne. Brakuje tu związku przyczynowo-skutkowego, sensownego wprowadzania nowych bohaterów czy jakiejś osi, która mogłaby łączyć wszystko w jedną, spójną historię. Najlepiej będzie to zilustrować na podstawie kilku przykładów. W Niepewności pojawia się na przykład nimfa nawiązująca do ludowych wierzeń, które były inspiracją dla romantycznych poetów. Problem w tym, że jej wątek pojawia się w trzech scenach, nie jest jakkolwiek uzasadniony i nie ma wpływu na zachowania bohaterów. Jeszcze śmieszniejsza jest postać mnicha odnoszącego się do księdza Robaka. Ten bohater pojawia się w filmie raz, by w finale niespodziewanie odegrać kluczową rolę i zniknąć. Takich wątków jest w Zakochanym Mickiewiczu mnóstwo: filareci, masoneria czy nawet car Aleksander, który losowo pojawia się na jedną scenę. Żaden z nich nie ma struktury trzyaktowej, żaden nie ma wpływu na historię.

Jedynym wątkiem, który jakkolwiek się klei, jest romans, chociaż i przy nim mam sporo wątpliwości. Historia miłości Adama i Maryli jest banalnie prosta. Oparta na czułych gestach, liścikach i sztampowych dialogach o zakazanym uczuciu. Nie ma tu nic oryginalnego, między aktorami nie czuć chemii, a rozwój tego wątku jest jasny od samego początku. Natomiast trzeba oddać, że choć nudny, przy całej reszcie filmu ten wątek jest przynajmniej jakkolwiek kompetentny. Niestety psuje to trochę jego zakończenie. Finał romansu nijak ma się do całej jego reszty. Nikt nie oczekiwał oczywiście, że ta historia skończy się happy endem, natomiast przydałaby się tu przynajmniej jakaś puenta. Zamiast niej dostajemy tylko kuriozalny montaż równoległy, w którym historia Maryli ginie gdzieś pod innymi wątkami, a potem nie ma nawet żadnego podsumowania.

fot. Niepewność. Zakochany Mickiewicz, reż. Waldemar Szarek, dystrybucja TVP

Kolejną rzeczą, która zawodzi w Niepewności, jest tytułowy bohater. Mickiewicz, który powinien być młodym, ambitnym poetą, przyszłym wieszczem narodowym, jest w filmie Szarka płytkim uwodzicielem. O jego patriotycznej postawie tylko się mówi, nigdy nie widzimy jej na własne oczy. Kiedy Adam cytuje swoje wiersze, są one tylko sposobem na podryw, nie ma w nich żadnej głębi – ot, bohater rzuca jakby od niechcenia „cicho wszędzie, głucho wszędzie”. Podczas gdy przyjaciele Mickiewicza w filmie mają konkretne cele, zależy im na Polsce, jego jedyną motywacją jest romansowanie z Marylą. Tak naprawdę na jego miejscu w filmie mógłby być każdy inny poeta romantyczny i nic by się nie zmieniło.

Problemu z postacią Mickiewicza nie naprawia to, że wciela się w niego Nikodem Rozbicki. Aktor kojarzony wcześniej głównie z komediowymi występami w Listach do M. czy Koglu Moglu nie radzi sobie w poważniejszych rolach. Kiedy musi być uwodzicielski i szarmancki, to wypada nieźle, jednak kiedy tylko pojawiają się poważniejsze deklaracje dotyczące patriotyzmu czy wiecznej miłości jest zupełnie niewiarygodny. Nie zachwyca też reszta obsady. Pozostałe występy nie są może bardzo złe, ale czuć w nich sztuczność. Czasami Niepewność budzi skojarzenia nie z filmem kinowym kręconym za duże pieniądze, a z przedstawieniem szkolnym.

Realizacyjnie Niepewność. Zakochany Mickiewicz prezentuje się średnio. Z jednej strony zdarzają się tu pojedyncze, ciekawie nakręcone sceny, w których rzeczywiście można czuć klimat romantycznej poezji – nocne schadzki w lesie, pływanie po jeziorze czy łapanie motyli na zielonych łąkach. Z drugiej poza nimi film jest nakręcony w bardzo standardowy, wręcz telewizyjny sposób, a od scenografii i kostiumów bije sztucznością.

Niepewność. Zakochany Mickiewicz miało być nieszablonową biografią poety, a okazało się zaś chaotycznym zbiorem pomysłów, w którym najmniej interesujący jest sam tytułowy bohater. Zwykli widzowie nie znajdą w filmie nic wartego uwagi, a uczniowie, którzy pójdą na seans ze szkołą, zamiast poznawać wartościowe informacje będą musieli oglądać nudny romans z niechlujnie powtykanymi wątkami historycznymi.

Jeśli podoba się Wam nasza praca oraz działalność i chcecie nas wesprzeć, możecie nam postawić wirtualną kawę. To nam bardzo pomoże w rozwoju!Postaw mi kawę na buycoffee.to