„Pierścienie Władzy” powracają z drugim sezonem i są absolutnie znakomite

Filip Mańka28 sierpnia 2024 15:00
„Pierścienie Władzy” powracają z drugim sezonem i są absolutnie znakomite

Jedną z wielu rzeczy, jakie przekazuje odbiorcom Władca Pierścieni, jest to, że czasem na sukces, zwycięstwo trzeba czekać miesiącami, latami, a niekiedy jeszcze dłużej. Efekt nie przychodzi od razu, a w tym całym procesie być może ważniejsza jest sama droga. Trochę niespodziewanie tę mantrę do serca wzięli sobie twórcy Pierścieni Władzy, serialu Prime Video, który po pierwszym sezonie pozostawił we mnie lekki niesmak. Niesmak, który szybko przy drugim sezonie zamienił się w zachwyt. Tak, serial Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy powraca i jest rewelacyjny.

Dzięki uprzejmości Prime Video miałem przyjemność obejrzeć Pierścienie Władzy w całości przed premierą i, co zaznaczę na samym wstępie – niespodziewanie mnie pochłonęły. Do drugiego sezonu Pierścieni Władzy podchodziłem bowiem z pewną dozą ostrożności, mimo że materiały promocyjne zwiastowały rzecz przewyższającą poprzedni sezon. To stwierdzenie nie oddaje natomiast skoku jakościowego między tymi dwoma sezonami. Pierwszy z nich to trochę jak niewinna zabawa na placu zabaw; ostrożne budowanie zamków z piasku w piaskownicy. Drugi sezon to już pełnoprawny park rozrywki, momentami wręcz z ekstremalną przejażdżką, gdzie po skończonej jeździe chcemy jeszcze raz.

Król Durin z pierścieniem władzy w serialu Pierścienie Władzy, sezon drugi
fot. Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy, sezon drugi, dys. Prime Video

Serial naprawił prawie wszystkie problemy, jakie miałem z pierwszym sezonem. To inteligentnie napisana produkcja, sprawnie balansująca wątkami oraz posiadająca ogromną świadomość znaczenia poszczególnych narracji czy postaci. Chylę czoła przed twórcami, którzy pogodzili ze sobą tak dużo elementów, które w różnym stadium zostały napoczęte w pierwszym sezonie. Z niektórymi bohaterami spędzimy tym razem więcej czasu, z niektórymi mniej, ale to wszystko jest podyktowane jednej rzeczy: Sauronowi, któremu możemy przypisać ten sezon i w zasadzie cały serial. To jego produkcja, jego show i na naszych ekranach za każdym razem świętujemy, gdy pojawia się wybitny Charlie Vickers. Aktor, który już przy pierwszym sezonie pokazał się z dobrej strony jako alter-ego Saurona – Halbrand, lecz jego nowa forma, Annatar, odkrywa na wierzch inną plejadę emocji oraz ekspresji, które brytyjski aktor miał w zanadrzu. Jest przebiegły, inteligentny, czasem udający niewinnego oraz pogubionego, lecz co ważniejsze – jest zły do szpiku kości. To wszystko Vickers łączy w niezwykle barwny oraz złożony portret złoczyńcy, którego, miejmy nadzieję, zapamiętamy na długo.

Mówiąc o Sauronie trzeba koniecznie przywołać Celebrimbora, granego przez Charlesa Edwardsa, którego widzowie mogli już poznać w skromnym występie w pierwszym sezonie. Była obawa o to, czy tak krótki czas pozwoli odbiorcom na zżycie się z tym bohaterem, którego losy można opisać jako niezwykle smutne oraz tragiczne, a odwołanie się do Oppenheimera przez twórców wcale nie jest tak dalekie. To obok Saurona najlepsza kreacja w tym serialu, a duet tych dwóch panów to paliwo tego sezonu. Ten jakże istotny wątek otrzymał odpowiednią ilość czasu na rozwój, nic go nie przyćmiewa oraz nie zabiera blasku – to koncert dwóch aktorów, którzy w dwójkę zafundowali najmocniejszą historię, jaką Pierścienie Władzy przygotowały dla widzów. Rzadko kiedy mam poczucie oglądając coś, że doświadczam czegoś być może ważnego, czegoś, co może zostać zapamiętane lub wysoce uznane. Na całe szczęście drugi sezon Pierścieni Władzy dołącza do tego grona, przybliżając telewizję do największych kinowych spektakli, jak mało rzeczy wcześniej.

Sauron/Annatar oraz Celebrimbor w serialu Pierścienie Władzy, sezon drugi
fot. Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy, sezon drugi, dys. Prime Video

Wracając do rozłożenia wątków w tym sezonie, narracja jest podyktowana Pierścieniom oraz Númenorowi. Pierwsze trzy odcinki, które Amazon wypuści w premierę, dobrze osadzają poszczególne wątki czy relacje w tej historii, przy okazji pchając do przodu skutecznie główny wątek. Nie dajcie się zwieść nieco gorszej połowie sezonu, która może zostawić część z was w lekkim niedosycie. Potem serial z odcinka na odcinek staje się tylko lepszy. Inne wątki osadzone na orbicie fabularnej serialu, czyli między innymi Khazad-dûm oraz Númenor znakomicie się zazębiają z intrygą Saurona, wchodząc ze sobą w angażującą dla odbiorcy syntezę wątków, która w drugiej części serialu oferuje ze sceny na scenę pełne głębi oraz dramaturgii momenty. Wątkiem, który pozostaje zdecydowanie na uboczu i odstaje od reszty jest historia dziejąca się w RhûnTo w gruncie rzeczy ciąg dalszy historii Nori i Strangera z poprzedniego filmu, rozwijająca dalej ten mały zakątek Hartfootów w świecie wielkich wydarzeń. Niestety ten wątek tonalnie i jakościowo stanowi niemiły przerywnik między ciekawszymi rzeczami i choć w pewnym momencie historia Strangera na chwilę staje się ciekawa, to sama konkluzja całości budzi spory zgrzyt.

Pierwszy sezon, choć potrafił olśniewać wizualnie, tworząc w zasadzie nowy kod wizualny dla tego świata, wiele razy budził poczucie sztuczności czy sterylności. Jasne, filmy Jacksona to inna era w historii tego świata, całość miała być w gruncie rzeczy brudna i stara, ale przy pierwszym sezonie serialu brakowało mi więcej autentyczności niż korporacyjnej kalkulacji. Twórcy te uwagi wzięli do siebie i drugi sezon prezentuje się oszałamiająco. Serial jest różnorodny wizualnie, dba o najmniejsze szczegóły oświetleniowe, inscenizacyjne, a do tego bawi się formą w jacksonowy sposób, wprowadzając do historii sporo potrzebnego mroku czy szaleństwa. Do każdej rzeczy można mieć małe „ale” i nie inaczej jest w tym przypadku. Nie wszystkie ujęcia wyglądają dobrze, niektóre rzeczy wymagają jeszcze dopracowania czy przemyślenia, ale nadal porównując ten serial z konkurentem ze stacji HBO, mamy przynajmniej parę poziomów różnicy. Wisienką na torcie jest bitwa, którą będziecie mogli zobaczyć w późniejszej części sezonu. Redakcyjny kolega porównał ją do Bitwy o Helmowy Jar. Ja może nie byłbym aż tak wylewny, ale z pewnością jest to jeden z najbardziej imponujących skalą odcinków telewizji, jakie widziałem w życiu.

To sezon, który stoi pod znakiem schyłkowości świata, stania na skraju zagłady, zgubienia i spojrzenia w głąb siebie w próbie ujarzmienia mocy oraz siły, dzięki której będzie można przeciwstawić się siłom ciemności. Sili się na usta oczywiste porównanie do Imperium kontratakuje – sporo tutaj mroku, tragedii i smutku, ale to nie byłby Władca Pierścieni, gdyby nie nagły kontrapunkt, przypływ dobra, wiary czy nadziei, przychodzącej czasem z najmniej spodziewanej strony. Wyjątkowo cenię w tym sezonie to, jak płynnie przechodzimy do mrocznego tonu, obserwacji, jak całe Śródziemie zaczyna się powoli rozpadać począwszy od najdrobniejszych elementów. W tej powłoce historii bardzo oddziaływały na mnie dialogi – czasem pełne poetyckości, teatralności i w duchu Tolkiena, w skromny sposób przedstawiając istotne dla tej historii metafory czy symbole, które serial wizualnie potrafi świetnie aranżować.

Elrond w trakcie bitwy w serialu Pierścienie Władzy, sezon drugi
fot. Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy, sezon drugi, dys. Prime Video

Z jednej strony zazdroszczę wam, że cała historia jest jeszcze przed wami, ale z drugiej nie wiem, jak wytrzymałbym czekając z tygodnia na tydzień na odcinek. Mogę natomiast teraz po raz kolejny podkreślić, że drugi sezon serialu Pierścienie Władzy to znakomita produkcja, prawdziwy blockbuster wśród seriali, który po spokojnej pierwszej rundzie, w drugiej wyłożył prawie wszystkie karty na stół. Prawie, bo ta historia ma jeszcze mnóstwo do zaoferowania i twórcy nie powiedzieli ostatniego słowa. Jeśli po pierwszym sezonie mieliście sporo uwag, zniechęcił on was lub nawet rozczarował, to dajcie szansę drugiemu, który podnosi poprzeczkę i oferuje doświadczenie, na które czekaliśmy od pierwszych zapowiedzi. To nie koniec Pierścieni Władzy na naszym portalu. Wyczekujcie tekstów od mojego redakcyjnego kolegi, Kuby, który bardziej się zagłębi w tkankę serialu, samą treść i szerzej przedstawi wam świat Władcy Pierścieni.

Jeśli podoba się Wam nasza praca oraz działalność i chcecie nas wesprzeć, możecie nam postawić wirtualną kawę. To nam bardzo pomoże w rozwoju!Postaw mi kawę na buycoffee.to