W dobie debat o wolnej wigilii, zmniejszenia składki zdrowotnej, politycznej dyskusji o losie pracowników, przede wszystkim tych w dyskontach; do biblioteki Prime Video zawitała Gąska, najnowsza komediowa produkcja duetu Buchwald/Rużyłło, znanego z netfliksowego hitu 1670. Znając realia pracy w polskich sklepach spożywczych i potencjał twórców wraz z aktorami na czele z Tomaszem Kotem, wydawać się mogło, że to może być kolejny, niesamowity projekt. Nic bardziej mylnego, ponieważ gwarantowana świeżość z Adamczychy wyparowała niczym kamfora.
Trudno nie docenić uniwersalizmu historii, jaki serwują nam autorzy, ponieważ Gąska może być każdym sklepem w Polsce. Ot, franczyza na osiedlu, której szefem jest dosyć ekscentryczny człowiek, a w bijącym sercu dyskontu pod postacią pracowników drzemie potencjał na wzajemne tarcia, dramy i zabawne sytuacje. Taki opis serialu przywołuje zapewne wspomnienia z rozmów ze znajomymi, zwierzających się po ośmiu godzinach pracy, rzucając na lewo i prawo inwektywami, szukając zrozumienia. Siła tego sitcomu mogła zostać wyzwolona poprzez te wszystkie sytuacje, które gdzieś zasłyszane w tle, zhiperbolizowane i odpowiednio skomentowane, doprowadziłyby do chwili eskapizmu lub zostawiły po sobie ciekawe spostrzeżenia, zabawne momenty czy charyzmatycznych bohaterów. Niestety, potencjał wciąż drzemie na zapleczu, pod stosem niewypakowanego towaru i nikt nawet nie myśli, by go odnaleźć.
Bo biorąc na tapet inne pierwsze sezony popularnych sitcomów, jak polska wersja The Office czy 1670, tam energia wyzwalana jest przede wszystkim przez postacie: od Dariusza Wasiaka przez innych pracowników Kropliczanki i mieszkańców Adamczychy kończąc na księdzu Michale i jego ojcu, Janie Pawle Adamczewskim. Nawet rzucając okiem w kierunku Superstore, amerykańskiego serialu o pracownikach supermarketu, tam też znajdą się interesujący bohaterowie: pełni charyzmy, głębi i możliwości przywiązania się do nich oraz polubienia ich. W nowym serialu Prime Video tego po prostu nie ma, chociaż warto docenić postać Włodka granego przez Tomasza Kota, który dwoi się i troi, żeby pozostawić po sobie dobre wrażenie i ciekawą interpretację przedsiębiorcy zapatrzonego w Stany Zjednoczone. Reszta raczej niemrawo przewija się po alejkach w sklepie, szukając dla siebie odpowiedniego miejsca, nie zapadając na dłużej w pamięć.
Sama tematyka odcinków również nie przyciąga na dłużej przed ekran. Historia głównej bohaterki i jej przemiana nie są w żaden sposób wyjątkowe, a raczej wymuszone przez skondensowany czas trwania serialu. Podejmowane motywy na papierze brzmią ciekawie, ale w wielu odcinkach pomysłów po prostu brakuje, a zastępowane są w mojej opinii mało zabawnymi żartami. Oczywiście, kilka dowcipów np. z nazwisk pojawia się, a człowiekowi pójdą do góry kąciki ust, ale nie zrekompensuje to miernego budowania jakiejkolwiek historii czy możliwości zżycia się z pracownikami sklepu. Opowieść o Gąsce raczej wprowadza widza w stan zobojętnienia, ponieważ mniej więcej każdy odcinek ma taką samą strukturę, przez co nie zaskakuje niczym, nawet samym zakończeniem. Ten fantazmat dyskontu miał naprawdę duży potencjał, ale zgubił się gdzieś na wystawionych paletach na środku alejki.
Gdy polska wersja The Office czy 1670 to również ciekawe komentarze społeczne, tak tutaj nie ma na to za bardzo przestrzeni, a aż prosi się o to, żeby dotknąć tematów wszelkich niesprawiedliwości, łamania prawa pracy, urlopów, śmieciówek i wielu więcej patologii, jakie znamy z mediów oraz z życia. Niestety, prześlizgiwanie się po tych tematach pokazuje brak odwagi twórców, mogących iść pod prąd. Jeśli natomiast pojawia się jakaś polemika, rzucają ją bohaterowie między wierszami na przekór fabule, nie wiedzie ona prymu w odcinkach. Zdecydowanie widać tu chęć płynięcia z nurtem wyżej przytaczanego serialu Canal+, świętującego sukcesy kolejnych sezonów. Zamiast czegoś przyciągającego, rozszerzającego ramy sitcomu, to mamy feel good series. Nawet jeśli będzie tragicznie i nic się nie zmieni, to może umili Ci to odrobinę dnia, a słodyczą stanie się wieczorne spędzenie czasu z pracowniczą rodziną. Co dodaje kolejnej warstwy ironii, to fakt, że serial ukazuje się na platformie Amazonu, tego samego znanego w Polsce z wielu kontrowersji dotyczących traktowania pracowników.
Martwi forma duetu Buchwald/Rużyłło, gdy na horyzoncie jawi się kolejny sezon o szlacheckiej wsi, ponieważ zwiastuje to lekkie wypalenie pisarskie. Może to być wypadek przy pracy lub nieudany side quest, z którego wyciągną lekcje na przyszłość. Ta druga opcja brzmi zdecydowanie optymistycznie dla sympatycznych autorów, gdyż ciężka praca nad zaufaniem przy historiach z Adamczychy nie powinna być tak szybko zaprzepaszczona. Koniec końców Gąska to ciekawostka, przestrzelona, nieciekawa i na dłuższą metę niepotrzebna. O roli Tomasza Kota, przyćmionej pewnie kolejnymi wybitnymi występami, zapomnimy bardzo szybko, podobnie jak z resztą obsady. Może i kiedyś do uroczego sklepu wrócimy, ale jeśli tak, to oby z nadzieją na coś naprawdę nowatorskiego.
Cały sezon serialu Gąska dostępny jest na Prime Video.