Piąta władza – recenzja filmu „Ukryta sieć”

Stanisław Sobczyk15 września 2023 16:00
Piąta władza – recenzja filmu „Ukryta sieć”

Jakuba Szamałka z pewnością można nazwać jednym z ciekawszych polskich pisarzy ostatnich lat. Swoją literacką karierę rozpoczął od trylogii greckiej, w której skład wchodziły: Kiedy Atena odwraca wzrok, Morze Niegościnne oraz Czytanie z kości. Jak wskazują same tytuły, książki były osadzonymi w starożytnej Grecji kryminałami. Chociaż powieści odniosły sukces, o Szamałku głośniej zrobiło się przy okazji jego kolejnej trylogii. Na Ukrytą sieć, serię osadzonych we współczesnej Warszawie thrillerów, składały się: Cokolwiek wybierzesz, Kimkolwiek jesteś i Gdziekolwiek spojrzysz. Jakiś czas temu okazało się, że pierwsza książka, wydana w 2019, doczeka się filmowej adaptacji. Zatytułowana jako Ukryta sieć ekranizacja trafiła właśnie do kin, zbierając zaskakująco pozytywne recenzje. Czy rzeczywiście udało się nakręcić film, który dorównał książce Szamałka?

Julita Wójcicka jest młodą, ambitną dziennikarką pracującą dla redakcji plotkarskiego portalu Mega News. Jej uwagę zwraca szokujący wypadek, w którym ginie Gustaw Miller, znany prezenter telewizyjny. Im dłużej bada sprawę, tym bardziej zaczyna mieć wrażenie, że nie była to zwykła kolizja drogowa. Kiedy próbuje zgłębić temat, zaczyna się nią interesować tajemniczy haker.

zdjęcie z Ukrytej Sieci
fot. Ukryta sieć, reż. Piotr Adamski, dystrybucja Monolith Films

Co ciekawe, za scenariusz do Ukrytej sieci, poza Łukaszem M. Maciejewskim i reżyserem Piotrem Adamskim, odpowiada również sam Jakub Szamałek. Często, gdy autor książki sam adaptuje ją na film, nie kończy się to najlepiej. Pisarz nie chce zmieniać dużo względem oryginału, za bardzo przywiązany do swojej wizji, a w efekcie powstaje bardzo wierna ekranizacja. O dziwo nie jest tak w przypadku Ukrytej sieci. Produkcja znacząco odchodzi od fabuły powieści, często wydaje się nie adaptacją, a wariacją na jej temat. Przy tym prawie wszystkie zmiany są sensowne i rzeczywiście wprowadzają do historii coś nowego. Szamałek przenosząc Cokolwiek wybierzesz na wielki ekran, poprawia swoje własne błędy. Takie podejście nie zdarza się często i jest godne szacunku.

Czego jednak dotyczą te zmiany? Przede wszystkim historia jest tym razem bardziej osobista i kameralna. Intryga jest bezpośrednio powiązana z główną bohaterką oraz jej rodziną. Film wprowadza zupełnie nową postać – Henryka, ojca Julity – którego wątek okazał się jednym z najlepszych. Dzięki temu, że sprawa dotyczy bezpośredniego otoczenia protagonistki, stawka wydaje się większa, a co za tym idzie, całość budzi więcej emocji. Przy okazji twórca naprawił też sporo głupotek, które pojawiły się w jego książce. Długie, moralizatorskie dialogi o mrocznej stronie internetu zastąpiły krótkie wymiany zdań, nijaki romans został całkowicie wycięty, a zamiast rozbuchanego, kuriozalnego finału dostaliśmy znacznie spokojniejsze, lepsze zakończenie. Każda ze zmian wprowadzonych względem powieści rzeczywiście wniosła do historii coś nowego. Chociaż Ukryta sieć ma swoje problemy, są one zupełnie inne niż te, na które można było narzekać przy książce.

Mimo wszystko są rzeczy, które wypadają gorzej niż w Cokolwiek wybierzesz. Film jest bardzo zwięzły i dlatego nie ma w nim niektórych postaci oraz wątków z książki. Chociaż z punktu widzenia budowania napięcia taka decyzja ma dużo sensu, mimo wszystko brakowało mi pogłębienia wielu tematów i spojrzenia na nie z szerszej perspektywy. Jednak bardziej znaczący problem mam z protagonistką. Magdalena Koleśnik oczywiście jest w swojej roli bardzo dobra, ale szkopuł tkwi w scenariuszu. Książkowa Julita była przebiegła, uporczywa. Potrafiła osiągnąć swój cel niezależnie od okoliczności. Szybko się uczyła, była po prostu świetną dziennikarką śledczą. Tymczasem w filmie wypada ona dość nijako. Oglądając Ukrytą sieć miałem wrażenie, że wszystkie kolejne poszlaki wpadają w ręce Julity przypadkiem, że ona sama nie wykonuje szczególnej pracy, by rozwikłać tajemnicę śmierci Millera. Bohaterka jest bierna wobec sprawy i to ludzie wokół niej pchają ją do przodu.

Julita w filmie Ukryta Sieci
fot. Ukryta sieć, reż. Piotr Adamski, dystrybucja Monolith Films

Przy tym wszystkim Ukryta sieć to po prostu bardzo dobry thriller, a to ostatnimi czasy nie zdarza się u nas często. Podczas gdy inni polscy twórcy mają tendencję do niepotrzebnego przeciągania historii czy komplikowania intrygi, Piotr Adamski decyduje się na bardzo zwięzły i konkretny kryminał. W Ukrytej sieci nie ma zbędnych scen. To solidny thriller ze sprawnie poprowadzoną intrygą, w którym każdy wątek ma swoje miejsce. Film nie udaje, że jest czymś więcej. Sprawdza się w swojej konwencji i tyle. Mimo wszystko widać, że Ukryta sieć to dopiero pierwsza część większej historii. Reżyser ustanawia wszystkie wątki, ale żaden nie wydaje się w pełni zamknięty. Zakończenie jest otwarte i jasnym jest to, że większość tajemnic zostanie rozwikłane dopiero w potencjalnych sequelach.

Ukryta sieć to także produkcja o nowych technologiach i tym, jakie zagrożenia za sobą niosą. Chociaż w filmie nie pojawia się tyle moralizujących monologów co w książce, główny temat został zachowany. Reżyser pokazuje więc stalking, zaszyfrowane strony czy hakowanie. Film przedstawia świat, w którym każdego da się szpiegować bez większego wysiłku. Wszystko to współgra z konwencją thrillera i działa jako sprawne narzędzie w budowaniu napięca. Mimo wszystko czasem żałowałem, że film nie wchodzi w ten temat głębiej. W Ukrytej sieci mogłoby być więcej technicznych informacji na temat internetu czy konkretnych metod szpiegowania. Spokojnie dałoby się rozwinąć choćby wątek portali plotkarskich i tego, jak wygląda praca w nich. Szamałek poświęcił temu dużo czasu w powieści, podczas gdy ekranizacja traktuje to po macoszemu. Czasem można mieć wrażenie, że twórcy traktują zagrożenia w sieci nie jako istotną część historii, a jedynie pomoc w prowadzeniu intrygi.

Ukryta sieć również aktorsko trzyma wysoki poziom. Wspomniana już Magdalena Koleśnik oczywiście jak zwykle pokazała się z dobrej strony. Natomiast świetne występy są także na drugim planie. Idealnie w swojej roli wypadł Piotr Trojan. Aktor, który ostatnio obsadzany był raczej w prostych, pozytywnych rolach (25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy, Johnny), teraz wreszcie może się popisać, grając niebezpiecznego psychopatę. Chociaż nie ma go na ekranie dużo, w każdej scenie jest niezwykle niepokojący i przykuwa uwagę widza. Przy tym jego postać jest niezwykle interesująca i niejednoznaczna. Pomimo okrutnych, bezwzględnych metod, cel Emila jest jak najbardziej słuszny.

Ukryta sieć to nie film idealny, ale to bardzo dobry thriller, jeden z najlepszych w polskim kinie od dawna. Ma sprawnie poprowadzoną intrygę, odpowiednio dawkowane napięcie oraz świetne występy aktorskie. Przy tym film wypada jeszcze lepiej jako adaptacja, bo nie traktuje materiału źródłowego jak świętości. Ukryta sieć wprowadza wiele sensownych zmian i chociaż na kilku płaszczyznach wypada gorzej niż Cokolwiek wybierzesz, w wielu aspektach jest znacznie lepsza. Teraz pozostaje tylko mieć nadzieję, że doczekamy się kolejnych części cyklu i, że będą one równie dobre, albo nawet lepsze.