Pierwszy film w reżyserii Viggo Mortensena, Jeszcze jest czas, został nieźle przyjęty. Doczekał się kilku nominacji i pokazów na Festiwalu w Toronto. Jego kolejny projekt, The Dead Don’t Hurt, to dzieło znacznie ambitniejsze, większe i jeszcze lepiej przyjęte przez recenzentów.
Film zadebiutował w Toronto w zeszłym roku i od tamtego czasu był pokazywany na różnych festiwalach, w tym na Camerimage. Dopiero teraz jednak doczeka się szerokiej dystrybucji w Stanach, 31 maja. Obraz będzie wyświetlany na aż 500 ekranach, co jest wyjątkowo wysoką liczbą dla kina równie niszowego.
W centrum historii jest małżeństwo, Holger i Vivienne. Oboje przeprowadzają się do rancza na wschodnim wybrzeżu i próbują razem zbudować życie. Wszystko się zmienia, kiedy mężczyzna opuszcza dom, by walczyć w wojnie secesyjnej, a Vivienne zmuszona jest do konfrontacji w obronie ich domu. Holger po powrocie odkryje, że jego życie, jak i jego żona, zmienili się nieodwracalnie.
Viggo Mortensen opowiada o The Dead Don’t Hurt jako filmie będącym z jednej strony hołdem do wielu westernów, na jakich się wychowywał, ale również nowoczesnym spojrzeniem na tamten okres. Chciał oddać hołd kobietom, które pomimo różnych zagrożeń, dawały radę w skrajnie niebezpiecznym środowisku.
W roli Vivienne wystąpi Vicky Krieps. Dwójce aktorów partnerują Solly McLeod, Garret Dillahunt, W. Earl Brown, Danny Huston, Ray McKinnon. Mortensen nie tylko wyreżyserował film oraz wystąpił w jednej z głównych ról (chociaż tutaj niewiele brakowało, by inny aktor sportretował Holgera), ale również samodzielnie napisał scenariusz i skomponował muzykę. Artysta już zapowiada pracę nad serią kolejnych autorskich projektów. Jeden z nich może być obrazem wojennym. The Dead Don’t Hurt jest hołdem dla matki Mortensena, która swego czasu rozbudziła w nim miłość i pasję do kina.
W Polsce za dystrybucję filmu odpowiada firma Galapagos, która w zeszły piątek na ekrany wprowadziła Pamięć. Póki co nie znamy konkretnej daty polskiej premiery.