Miało Cię nie być, wcześniej zatytułowane Ryfka, wydawało się jednym z najciekawszych polskich filmów w tym roku. Po pierwsze dlatego, że w rolach głównych mieliśmy zobaczyć Borysa Szyca i jego córkę, Sonię Szyc. Po drugie, reżyserem projektu jest Kuba Michalczuk, który w 2021 zadebiutował bardzo udanymi Teściami (kontynuacja komedii trafi do kin jeszcze w tym roku, ale za kamerą stanie tym razem Kalina Alabrudzińska). Miało Cię nie być trafi do regularnej dystrybucji na początku września, więc wydawało się, że film po raz pierwszy będzie można obejrzeć podczas festiwalu w Gdyni lub ewentualnie w lipcu na Nowych Horyzontach. Tymczasem produkcja zadebiutowała już teraz, na krakowskim festiwalu Mastercard OFF Camera. Jak wypadł nowy film Kuby Michalczuka i czy powtórzy on sukces Teściów?
Główną bohaterką filmu jest 17-letnia Ryfka. Dziewczyna próbuje sobie poradzić z niechcianą ciążą, o której nie mówi ani matce, ani swojemu chłopakowi. Z pomocą przychodzi Michał, jej ojciec. Bohaterowie wspólnie próbują znaleźć sposób na rozwiązanie sytuacji, równocześnie odbudowując rodzinną relację.
Scenarzystką Miało Cię nie być jest Katarzyna Sarnowska, czyli autorka skryptów do takich filmów, jak Chemia, (Nie)znajomi czy Wszystkie nasze strachy. Poziom tych filmów był dość różny, ale trzeba przyznać, że wszystkie próbowały mówić o istotnych problemach. Podobnie jest z najnowszym filmem Kuby Michalczuka, który chociaż kameralny i raczej spokojny, porusza ważny, aktualny temat. Główna bohaterka filmu, zagubiona dziewczyna w niechcianej ciąży, podróżuje z ojcem po mieście, szukając sposobu na dokonanie nielegalnej aborcji. Trzeba oddać Miało Cię nie być, że podchodzi do tej sprawy z odpowiednią wagą, nie bagatelizując jej i mówiąc o niej z kilku różnych perspektyw. Podczas trwania filmu poznajemy różne kobiety, które reprezentują inne postawy. Całkiem ciekawa jest na przykład scena z bogatą feministką, która oczywiście wspiera decyzję, którą podjęła Ryfka, ale równocześnie nie robi nic, żeby jej pomóc i ogranicza się do operowania pustymi frazesami. Dobrą decyzją było też otwarte zakończenie, które nie oferuje żadnych oczywistych odpowiedzi.
Mimo wszystko łatwo dostrzec, że Miało Cię nie być jest dość powierzchowne. Są sceny, które mówią o aborcji w ciekawy sposób, ale filmowi zdecydowanie brakuje subtelności. O ile wątki rodzinne wypadają naprawdę naturalnie (w sporym stopniu dzięki udanym występom aktorskim), tak kiedy na pierwszy plan wychodzi główny temat, film sprawia wrażenie łopatologicznego. Miało Cię nie być daleko jest do 4 miesięcy, 3 tygodni i 2 dni, albo Zdarzyło się, czyli europejskich produkcji, które też mówiły o aborcji, ale w znacznie mniej oczywisty i bardziej poruszający sposób. Szkoda, że Michalczuk czasem zamiast prawdziwych emocji, stawia na zbędną ckliwość. Mimo wszystko nie można mu odmówić starań. Bardzo dobrze, że w Polsce pojawiają się projekty, które mówią o aborcji, oferując perspektywę poszkodowanych kobiet.
Osią Miało Cię nie być jest relacja między ojcem a córką. To właśnie ten element jest najlepszy w filmie Kuby Michalczuka. Po pierwszym akcie, który jest raczej nijaki i nudny, Ryfka w końcu spotyka się z Michałem, a produkcja wreszcie wchodzi na właściwe tory. Najlepsze sceny to te, w których główni bohaterowie po prostu rozmawiają, jeżdżąc po mieście czy siedząc w mieszkaniu. Humor jest naprawdę naturalny, wyważony, zdecydowanie różni się od ironii i sarkazmu, na których opierali się Teściowie. Między Michałem a Ryfką widać prawdziwą, szczerą relację, która jest szczera i nie opiera się na emocjonalnym szantażu. Niestety są sceny, w których trochę się to zmienia. Trudno nie ulec wrażeniu, że czasem, szczególnie w finale, scenariusz wciska bohaterów w pewne wymuszone sytuacje, które odbierają produkcji szczerości. Rozmowy ojca z córką są świetne, kiedy nie mają posuwać fabuły do przodu i nic nie musi z nich wynikać. Niestety są trochę gorsze, kiedy próbują przekazać widzom oczywisty morał czy celowo chwycić go za serce.
Nie da się ukryć, że sercem filmu są Borys i Sonia Szyc. Aktorzy wypadają w swoich rolach niezwykle naturalnie, z oczywistych powodów ich relacja wydaje się szczera, a ekranowa chemia wypada idealnie. Dla Sonii Szyc Miało Cię nie być jest idealnym debiutem. Chociaż nie jest idealna we wszystkich scenach, wypadła bardzo wiarygodnie i pokazała, że radzi sobie także w scenach komediowych. Ewidentnie odziedziczyła po ojcu aktorski talent. Miło też zobaczyć Borysa Szyca w nieco spokojniejszej, mniej zobowiązującej roli. Aktor ostatnimi czasy grywał w średnio udanych projektach, takich jak Piłsudski czy Kryptonim Polska, ale nawet w nich pokazywał, ile naprawdę posiada talentu. W filmie Michalczuka gra ojca, który próbuje poradzić sobie z problemami i odnowić kontakt z córką. Szycowi udało się sportretować Michała w bardzo naturalny sposób, tak, że można go bez problemu polubić. Nie jest to może spektakularna rola, nastawiona na nagrody, ale jest w niej sporo uroku.
Miało Cię nie być jest też naprawdę udane od strony realizacyjnej. Już od pierwszych minut rzuca się w oczy nieszablonowy format obrazu, bliski 4:3. Z początku wydaje się to dość dziwna decyzja, ale pasuje ona do klimatu filmu. Sama praca kamery nie jest może imponująca, ale w filmie pojawia się sporo ładnych ujęć. Zdjęcia z pewnością budują klimat, dobrze spełniając swoją rolę.
Miało Cię nie być to bardzo kameralny, solidny projekt. Sporo rzeczy robi naprawdę dobrze, ma momenty, w których naprawdę może się podobać. Te najmniej zobowiązujące i najwolniejsze sceny wypadają najlepiej i budują naturalną relację między ojcem a córką. Po czasie film zostanie zapamiętany pewnie głównie ze względu na bardzo dobrze występy Borysa i Sonii Szyc. Niestety, film ma też sporo problemów. Często idzie w niepotrzebną ckliwość, nie potrafi mówić o istotnych kwestiach w odpowiednio wyważony, subtelny sposób. Widać, że reżyser ma spory potencjał i wiele rzeczy wychodzi mu po prostu dobrze. Warto też docenić, że po sukcesie Teściów nakręcił zupełnie inny projekt, szkoda tylko, że gorszy.
Miało Cię nie być oficjalnie trafi do kin 8 września.