Obraz-popęd – recenzja „Infinity Pool”

Filip Grzędowski20 lutego 2023 08:36
Obraz-popęd – recenzja „Infinity Pool”

Latorośl Davida Cronenberga nie przestaje pozytywnie zaskakiwać. Po agresywnym debiucie w Zaraźliwych oraz zanurzonym w posthumanizmie Possessorze przyszedł czas na Infinity Pool – produkowany przez Neon tytuł (który zadebiutował na tegorocznym Sundance) z pogranicza cielesnego thrillera i futurystycznego horroru. Jest to chyba najciekawszy z dotychczasowych projektów młodego Kanadyjczyka.

Skromna fabuła rozpoczyna się, gdy James (Alexander Skarsgård) oraz jego partnerka Em (Cleopatra Coleman) udają się na luksusowe wakacje w bliżej nieokreślonym europejskim raju wypoczynkowym. Na miejscu poznają Gabi (przeciekawa Mia Goth). Spotkanie rozpoczyna serię nierozważnych decyzji, które przeprowadzają Jamesa przez lawinę, na którą składają się: przemoc, więcej przemocy, morderstwa, orgie, egzekucje, klonowanie, egzekucje sklonowanych ciał. Nieźle.

Jak to w kinie często bywa, luksusowe wakacje stają się przestrzenią, w której bogaci popadają w narastające fetysze, tym razem rozchodzi się o zbrodnię i seksualność. I choć puenta nie jest w żadnym stopniu zaskakująca ani zadowalająca, realizacyjnie jest to film na tyle dobry, by mankamenty nie odbierały „przyjemności” z seansu. Diagnoza kondycji moralności majętnego mężczyzny służąca za reprezentację całej klasy społecznej wypada dość powierzchownie. Cronenberga bardziej niż metafizyczne ludzkie wnętrze interesuje po prostu ludzkie wnętrze w postaci bebechów. To nic złego, ta typowa dla reżysera koncentracja na określonej gamie motywów idzie po raz kolejny w parze z odwagą realizacyjną i znakomitym warsztatem.

Fot. Infinity Pool, reż. Brandon Cronenberg, prod. NEON postać Jamesa granego przez Alexandra Skarsgarda
Fot. Infinity Pool, reż. Brandon Cronenberg, prod. NEON

Infinity Pool zdaje się być ciągiem scen i scenek o popędzie, w którym drapieżnik/pasożyt (James) za sprawą niby wyższej, nadnaturalnej sprawiedliwości zmienia się w ofiarę. Popęd doprowadza do skrajnej i widowiskowej cielesnej degradacji – metafory również moralnego upadku. Wyższa sprawiedliwość, niby kara za zły czyn, przychodzi z nieznanego myśleniu racjonalnemu kierunku. Choć biblijny trop nie wydaje się eksplicytnie obecny, nietrudno o porównanie filmowej Gabi do niby węża, który kusząc doprowadził do złamania jedynego zakazu. W pewnym momencie całość okraszona zostaje estetycznie skomponowanym kadrem imitującym pietę.

Największą wartość filmu stanowi realizacja. Płynność ujęć i cięć w połączeniu z niekonwencjonalnymi perspektywami tworzy wirującą fantazję, jednocześnie tak brutalną, jak i subtelną. To znakomite, że udało się połączyć wyciszające obserwacje morskich fal z agresywnymi światłami. Wyszła spójna i odważna układanka.

Realizacyjna orgia wprawia w większe zakłopotanie, a jednocześnie robi ogromne wrażenie. Eksperymentalna w swoim podejściu do następstwa ujęć (wymieniająca kolejno prześwietlone i kolorowe mocne zbliżenia z szerokimi planami oraz z abstrakcyjnymi plamami barwnymi) sekwencja zbliżenia bohaterów to czarujące kilkanaście minut, a przy tym najpiękniejszy z obrazów w portfolio młodszego Cronenberga.

Fot. Infinity Pool, reż. Brandon Cronenberg, prod. NEON postać Gabi grana przez Mia Goth
Fot. Infinity Pool, reż. Brandon Cronenberg, prod. NEON

Obsadę Infinity Pool tworzy aktorskie monstruarium. Alexander Skarsgård po przesadzonym Wikingu tworzy kreację bardziej oszczędną i raczej przemyślaną. Wypada po prostu dobrze. Ogólny dyskurs cyklicznie zalewany jest zachwytami nad Mią Goth. Kolejne pochwały w jej kierunku wydają się tym bardziej irytujące, gdyż opierają się jedynie na powierzchownych frazesach. Tymczasem poprzez swoją niecodzienną, z lekka makabryczną urodę oraz przede wszystkim piskliwy głos (który przez swoją tytaniczną pewność siebie wykorzystuje jako atut) znów kreuje doskonałą, przerażającą postać. Mia Goth to największy skarb nowego kina grozy. Jest po prostu niezastąpiona.

Podstawową różnicą między Brandonem Cronenbergiem a jego ojcem jest nacisk na treść. O ile w kinie Davida Cronenberga body horrorowa rozpusta często poparta jest ciekawym zakresem tematycznym, tak kino BC wciąż dryfuje między powierzchownymi komentarzykami. Niemniej, pokłady wyobraźni i odwagi w niczym nie ustępują staremu mistrzowi, co jest znakomitym prognostykiem na przyszłość. Na kolejny film Brandona Cronenberga czekam z ogromnym zapałem.

Ubiegły rok obfitował w podobnie zarysowane punkty wyjściowe dla fabuły. Infinity Pool jest jednak o wiele bardziej nieokiełznane, szalone i po prostu lepsze niż Sundown oraz Cicha ziemia. Fani gatunku oraz twórczości Cronenbergów będą zachwyceni.

Film dostępny jest na zagranicznych serwisach PVOD. Niestety nie spodziewamy się polskiej dystrybucji.

Jeśli podoba się Wam nasza praca oraz działalność i chcecie nas wesprzeć, możecie nam postawić wirtualną kawę. To nam bardzo pomoże w rozwoju!Postaw mi kawę na buycoffee.to