Relacja z #Venezia80: Dzień 5

Paweł Krajewski04 września 2023 11:00
Relacja z #Venezia80: Dzień 5

Piąty dzień naszych przygód na Festiwalu w Wenecji to wyjątkowe ale też polaryzujące filmy. Jak wypadł ostatni film Friedkina i jak tym razem prezentuje się na ekranie Léa Seydoux? Tego dowiecie się naszej relacji z #Venezia80:

The Killer, reż. David Fincher

The Killer pozostaje nieco innym filmem w filmografii Finchera. Znacznie luźniejszym, momentami zabawnym tytułem czerpiącym garściami ze stylistyki powieści graficznej, definiując nam konsekwentny i niezachwiany umysł zabójcy, uwikłanego w sieć kompleksowych relacji. Nie brakuje tu uderzenia w elity, brudną grę rozgrywającą się na „górze” oraz zastanowienia się, kto tak naprawdę trzyma pistolet. Film niekiedy fascynuje swoją powściągliwością i perfekcjonizmem, który ostatecznie rozpada się na kawałki. Otrzymaliśmy prosty i w gruncie rzeczy mało angażujący thriller, tracący czujne oko z początku filmu, a w swojej konstrukcji przypominający miniserial, który pierwszy odcinek wyreżyserował znacznie lepszy twórca od pozostałych. Zabójca pozostaje w moich oczach ciekawym seansem, zgrabnie operującym wieloma elementami, zachwycającym realizacyjnie, ale niestety końcowo niesatysfakcjonującym.

Filip

Pełną recenzję tego filmu przeczytacie tutaj: (Znowu) pudło – recenzja filmu The Killer

Stylowy, reżyserski popis Davida Finchera z rewelacyjnym pierwszym aktem, który sprawdziłby się nawet jako samodzielny krótki metraż. Niestety fabularnie The Killer nie ma do zaoferowania wiele ciekawego, to projekt bardzo powtarzalny, w którym brakuje napięcia i jakiejkolwiek przewrotności. Podoba mi się pomysł na głównego bohatera, cynicznego mordercę, który nie przechodzi w filmie żadnej konkretnej drogi (Michael Fassbender wypadł w tej roli świetnie), ale szkoda, że jest on wpisany w tak nijaką konwencję.

Stanisław

Eh panie Fincher i co ja mam z Panem zrobić?
The Killer to przebłyski geniuszu reżyserskiego Finchera przykryte płaszczykiem koszmarnego średniactwa. Po wybitnym otwarciu film wpada w tory wtórnego, nieciekawego i niedążącego nigdzie revenge story z narracją z offu nie mówiącą nic ciekawego. Wizualnie to poza pierwszym aktem wszechobecna szaro-burość. Tempo miejscami bardzo siada i przysnąłem w 2 akcie na 15 min. To nie jest zły film, jest do bólu poprawny i to jest w nim najgorsze.

Paweł

La Bête, reż. Bertrand Bonello

Past Lives spotyka Holy Motors i Mulholland Drive.

Piękna transcendentalna podróż przez stulecia w poszukiwaniu miłości, czułości i współodczuwania. Niesamowity reżysersko, mający mnóstwo fantastycznych i zaskakujących pomysłów. Neobarok połączony ze sterylnością dystopijnej przyszłości działa znakomicie i buduje niesamowity klimat. Narracyjne arcydzieło nie mające ani jednej zbędnej sekundy i angażujące od początku do końca. Bonello bawi, wzrusza i wprawia widzów w osłupienie. Formalnie The Beast to definicja kreatywności! Lea Seydoux z rolą życia!

[Warto zaznaczyć, że redaktor Szruba jest chyba największym w Polsce fanem Ley Seydoux – przyp. red.]

Paweł

Chyba to będzie najlepszy film festiwalu. Ponadczasowa, wyśmienicie skonstruowana i poprowadzona opowieść o poszukiwaniu miłości w świecie fikcji, fałszu czy znieczulicy. O dystopijnej przyszłości, która na naszych oczach staje się teraźniejszością, a świat nie wydaję się już więcej prawdziwy. Narracyjnie przewrotna i zaskakująca historia na pogranicy dramatu szekspirowskiego, wizji świata z Her czy elementów neobaroku. Poruszający i angażujący eklektyzm gatunkowy, który przy dużych ambicjach treściowych utrzymuje się w pełni na stalowych nogach, naznaczając tym samym prawdziwe sedno filmu, w prostym przesłaniu. Scena w mieszkaniu jest i będzie jedną z najlepszych w tym roku. Brawo!

Filip

The Caine Mutiny Court-Martial, reż. William Friedkin

W swojej konstrukcji bardzo teatralny, skupiony tylko i wyłącznie na dialogach. Pomimo kilku dłużyzn w środku, sprawdza się jako komedia, w której z założenia poważna rozprawa sądowa zmienia się w farsę. Najlepiej w filmie Williama Friedkina wypada finał, w którym pojawiają się dwa rewelacyjne monologi zupełnie zmieniające wydźwięk całości i dający nam szerszy ogląd na sprawę.

Stanisław

Czy na pokładzie jest reżyser? Antyteza tego, czego szukam w kinie. Średniej jakości sitcom i jeszcze gorszy film, nie zaskakujący oraz nie dający powodu, aby zaangażować się w cały proces. Przelatujący obok widza potok słów i linijek scenariusza, gdzie pojedyncze występy ratują całość przed zatonięciem.

Filip

Nie pamiętam, kiedy ostatnio dramat sądowy tak bardzo mnie zaangażował. Prawdopodobnie film z najlepszym scenariuszem na festiwalu. Cudownie zagrany i będący pięknym zamknięciem kariery zarówno Friedkina jak i Reddicka. Najlepsza reinterpretacja kurewsko mocnego przemówienia prokuratora Artura Łaty!

Paweł

kadr z filmu 'The Caine Mutiny Court-Martial' w reżyserii Williama Friedkina, który swoją premierę miał podczas festiwalu Venezia80
fot. The Caine Mutiny Court-Martial, reż. William Friedkin

Adagio, reż. Stefano Sollima

Scenariuszowo jest dość średni, intryga szybko przestaje zaskakiwać, a w drugim akcie zdarzają się dłużyzny. Przy tym to nadal niezwykle klimatyczne kino gangsterskie, które dobrze portretuje kryminalny Rzym, imponując wizualnymi pomysłami oraz intensywną muzyką. Cała obsada aktorska wypada dobrze, ale najlepszy (jak zwykle) jest Toni Servillo, który wykreował „Adagio” najciekawszą i najbardziej niejednoznaczną postać.

Stanisław

Pełną recenzję tego filmu przeczytacie tutaj: Tak wygląda koniec świata – recenzja filmu Adagio

kadr z filmu 'Adagio' w reżyserii Stefano Sollimy, który swoją premierę miał podczas Festiwalu Venezia80
fot. Adagio, reż. Stefano Sollima