Nietrudno zauważyć, że Polska jest mocno podzielonym krajem. Widać to w przekonaniach, podejściu do wielu spraw czy wreszcie za każdym razem, kiedy rozpoczynają się kampanie wyborcze. Temat ten, od bardzo dawna pojawiający się w polskiej debacie publicznej, przebija się także do kina, a dostrzec można go przede wszystkim w popularnych komediach. Poza produkcjami pokroju Kryptonimu Polska, które podchodzą do niego w kompletnie nieumiejętny sposób, zdarzają się też pojedyncze perełki. Za taką perełkę można uznać Teściów – polską komedię obyczajową z 2021 roku. Debiut Kuby Michalczuka był błyskotliwy, zabawny, inteligentny i świetnie nakręcony. Film z całą pewnością można uznać za jeden z tych przypadków, kiedy polska komedia odniosła nie tylko komercyjny, ale i artystyczny sukces. Niestety, sprawiło to również, że studio postanowiło kuć żelazo póki gorące i szybko powstała kontynuacja hitu, już z innym reżyserem i niestety bez Marcina Dorocińskiego w obsadzie. W całej Polsce pojawiają się właśnie pierwsze przedpremiery Teściów 2, więc to dobry moment, by zastanowić się, czy ta kontynuacja chociaż zbliżyła się do poziomu oryginału.
Łukasz i Weronika po raz kolejny postanawiają zorganizować swoje wesele, tym razem nad polskim morzem. Rodziny panny i pana młodego przyjeżdżają do hotelu wcześniej, by spędzić w Gdańsku kilka dni na odpoczynek. Wracają długo skrywane konflikty i kompleksy, a między tytułowymi teściami dojdzie do kolejnej konfrontacji.
Już od samego początku Teściowie 2 sprawiają wrażenie dużo bardziej komercyjnego projektu niż pierwsza część. Kuba Michalczuk nie wrócił na stołek reżysera, zamiast tego idąc w stronę kina niezależnego, kręcąc swoje Miało Cię nie być. Tymczasem reżyserująca drugą część Kalina Alabrudzińska zdecydowanie mu nie dorównała. Pierwsi Teściowie byli adaptacją sztuki teatralnej, filmem osadzonym na małej przestrzeni, w której wszystko działo się „tu i teraz”. Imponowali swoim tempem, szybkimi, błyskotliwymi wymianami zdań oraz intensywnością. Michalczuk potrafił budować napięcie, łączyć humor z tragedią. Niczego z tego nie uświadczymy w drugim filmie.
Teściowie 2 to typowa, wakacyjna komedia, która musi odhaczyć szereg prostych schematów. Tempo jest mozolne, a całość niepotrzebnie rozwleczona. Alabrudzińska nawet nie próbuje budować napięcia, bez przerwy się powtarza. Jej film jest w wielu aspektach po prostu poprawny, ale nic więcej. Brakowało mi tu eksperymentów formalnych, ciekawego pomysłu na nakręcenie całości. Wszyscy pamiętamy przecież długą scenę otwarcia pierwszych Teściów nakręconą imponującym, pojedynczym ujęciem. W dwójce nie ma miejsca na takie eksperymenty.
Z humorem jest bardzo różnie. Najlepsze żarty to te powiązane z Adamem Woronowiczem i nie wynika to ze szczególnie dobrze napisanego scenariusza, ale z tego, że aktor ma po prostu ogromny talent komediowy – jest w stanie sprzedać nawet przeciętne dowcipy. Natomiast patrząc szerzej, ciężko nie ulec wrażeniu, że Teściowie 2 zupełnie zgubili błyskotliwość pierwszej części. Humor jest powtarzalny i podawany bardzo wprost. Wystarczy zwrócić uwagę, jak często w filmie pojawia się jeden i ten sam żart – Tadeusz mówi coś rasistowskiego do zagranicznego członka obsługi hotelu, nie orientując się, że było to nie na miejscu. Teściowie 2 powinni mieć więcej absurdu, powinni raz na jakiś czas zaskoczyć widza czymś nieszablonowym. Tymczasem wszystkie żarty w filmie to powtórka z rozrywki, a nie jakakolwiek próba zdiagnozowania problemu społecznego. Całkiem obiecujący wydaje się wątek Małgosi, bo w kilku miejscach twórcy próbują pokazać, jak płytka i złudna jest jej tolerancyjność oraz otwartość. Szkoda tylko, że sprowadza się to tylko do kilku pojedynczych dowcipów i nigdy nie dostaje większego miejsca w fabule.
Nieszczególnie lepiej wypadają poważniejsze wątki w Teściach 2. Film próbuje mówić o skomplikowanych i ciekawych tematach, które rzeczywiście wydają się dobrą bazą dla kontynuacji pierwszej części. Tym razem skupiamy się na małżeńskim życiu głównych bohaterów. Konserwatywna Wanda zaczyna odkrywać swoje seksualne potrzeby, a załamana po rozwodzie Małgosia bardzo chce pokazać, że cała sytuacja jej nie rusza i jest życiowo spełnioną kobietą. W obydwu tych wątkach pojawiają się ciekawe pomysły czy udane sceny, ale finalny efekt jest rozczarowujący. Reżyserka często zamiast pokazać nam problemy bohaterów, wciska w ich usta długie, sztucznie brzmiące wypowiedzi o tym, jak się czują. Kuriozum okazuje się finałowy monolog Małgosi, fatalnie napisany i przyprawiający widza o ciarki żenady. Teściom 2 zdecydowanie zabrakło subtelności i wyczucia.
Film ma jeszcze jeden ogromny problem – brak Marcina Dorocińskiego. Adam, w którego aktor się wcielał, był najciekawszą i najlepiej napisaną postacią w pierwszej części. To jego bohater często był głosem rozsądku i próbował załagodzić sytuację. Przy tym sam w sobie nie był oczywiście postacią pozytywną i tak jak reszta miał sporo za uszami. Dorociński trzymał też w ryzach pozostałą część obsady, stanowił dobry balans dla dużo bardziej przerysowanych Woronowicza i Kuny. Teraz, kiedy nie wrócił w sequelu, balans został mocno zachwiany.
Brak Dorocińskiego najbardziej odbił się na postaci jego ekranowej żony – Małgosi. Maja Ostaszewska szarżuje w swojej roli, często przekraczając granicę karykatury. Miewa niezłe momenty, ale często jest po prostu nieznośna, szczególnie pod koniec filmu. Podobnie jest z Izabelą Kuną. Gra podobnie jak w pierwszej części, ale tym razem jest jej znacznie więcej, a przez to, że jej wątek jest monotonny, szybko zaczyna irytować. Najlepiej ze starej obsady wypadł Adam Woronowicz, który może i nie wprowadził znaczących zmian w swoim stylu grania, ale zaliczył po prostu bardzo udany, komediowy występ. Jest zabawny, odpowiednio niezręczny, a jego interakcje z innymi bohaterami ogląda się świetnie.
Do obsady Teściów 2 dołączył również Eryk Kulm Jr, ostatnio kojarzony głównie ze względu na świetny występ w Filipie. Samemu aktorowi ciężko cokolwiek zarzucić, bo jak zwykle trzyma poziom, ale przez sporą część filmu jego wątek jest prowadzony bardzo chaotycznie. Oglądając film miałem wrażenie, że pierwotnie na jego miejscu miał być właśnie Dorociński, a cała postać Jana została wrzucona do scenariusza już kiedy okazało się, że aktor z pierwszej części nie wróci do swojej roli.
Teściowie 2 to przykry dowód na to, że nie wszystkie filmy potrzebują kontynuacji. Pierwsza część świetnie działała jako zamknięta całość i nikt nie musiał poznawać dalszych losów jej bohaterów. Tymczasem kontynuacja powstała i nie jest może tragiczna, ale po prostu mierna. Kiedy próbuje być komedią, okazuje się powtarzalna i nieśmieszna. Naprawdę, żarty oparte na tym, że Polacy są rasistami i nie umieją się zachować na wakacjach, przewijały się w kinie już od dawna i nigdy nie były szczególnie zabawne (w jeszcze gorszym wydaniu można je było znaleźć choćby w Last Minute Patryka Vegi). Natomiast kiedy Teściowie 2 próbują uderzać w poważniejsze tematy, okazuje się, że daleko im do błyskotliwości pierwszej części.
Teściowie 2 trafią do kin 15 września, a jeśli odniosą sukces to, wnioskując z ich ostatniej sceny, doczekamy się również Teściów 3.