Diuna, Diuna i po Diunie. Druga część od czwartku jest grana we wszystkich kinach w Polsce i zbiera bardzo pozytywne opinie od widowni. Pewnie wiele osób, w tym i wy, po zakończeniu seansu siedziało osłupionych w kinowych fotelach, z krążącą w głowie myślą „co dalej?”. Jak wiemy, to nie koniec historii Paula Muad’Diba i prędzej czy później powrócimy na Arrakis. W dzisiejszym tekście zastanowimy się, co może nas czekać w filmie Diuna: Część trzecia. Poniżej oczywiście potencjalne spojlery!
Jak informowaliśmy Was niejednokrotnie, reżyser obu filmów, Denis Villeneuve, od dawna ma plany na trzecią część Diuny, które dopełniłaby jego serię, nieoficjalnie nazwaną Trylogią Muad’Diba. Choć Kanadyjczyk nie chce od razu wracać na Arrakis i planuje w międzyczasie zrealizować inny film, to dzisiaj już głośno mówi o planach kontynuacji, sugerując, że jest na finiszu pisania scenariusza.
Historia w filmie Diuna: Część trzecia ekranizowałaby wydarzenia dziejące się w książce Mesjasz Diuny autorstwa Franka Herberta, wydanej w 1969 r. Historia przedstawia losy Paula Atrydy i jego imperium 12 lat po wydarzeniach z pierwszej części. Muad’Dib stał się Imperatorem Znanego Wszechświata, a Arrakis zaczęła uchodzić za stolicę całego imperium. Przez 12 lat przez wszechświat przelał się krwawy dżihad Muad’Diba, święta wojna, która pochłonęła blisko 61 miliardów istnień. Paul stał się teokratycznym dyktatorem, a religia Muad’Diba była wykorzystana jako instrument siania kontroli nad ludźmi.
Arrakin, poznane w filmach jako miejsce surowe i skupione na produkcji przyprawy, zamieniło się w święte miasto, pełne pielgrzymów i obiektów wielbiących kult Muad’Diba. Kontrolę nad religią przejęła… Alia, w książkach 14-letnia siostra Paula, która z uwagi na to, że w łonie matki miała kontakt z Wodą Życia, zyskała pełną świadomość matek wielebnych pokoleń wstecz. W tym jej własnej matki, co niewątpliwie wpłynęło na psychikę dojrzewającej biologicznie Alii. To poniekąd odwrócenie drogi Paula z pierwszej książki, która też była swego rodzaju historią o dojrzewaniu. W przypadku Alii ciężko mówić o opowieści coming-of-age, gdyż sama umysłowo jest już dorosła, ale buduje to ciekawą oś wewnętrznego konfliktu i nierozumienia pewnych procesów zachodzących w środku niej.
Paul staje się podmiotem, na którego jest wywierany wpływ przez trzy kobiety – Irulan, Alię i Chani. Relacja z każdą z nich odkrywa inne oblicze Paula, zagubionego w morzu przyszłości, co jeszcze mocniej komplikuje dostrzeżenie Złotego Szlaku. Wyniszczający dżihad Muad’Diba okazuje się nie być największą tragedią, jaka może spotkać ludzkość. Paul widzi ścieżki, gdzie ludzkość czeka stagnacja i tym samym wyginięcie. Atryda staje w rozłamie między zachowaniem swojego człowieczeństwa a działaniem na rzecz wyższych celów. Istotną rolę gra tu oczywiście uczucie do Chani.
W filmowej wersji Chani na sam koniec wychodzi z pałacu, przyzywa czerwia i ucieka na pustynię, która była, jest i będzie jej wielką miłością. W książce skończyło się to trochę inaczej. Chani rozmawiała z Jessiką, która powiedziała jej, że „historia nazwie nas żonami”. Wątek postaci granej przez Zendayę będzie silnie kontynuowany w Mesjaszu Diuny. Chani związana z Paulem więzami miłości, nigdy nie została jego żoną, gdyż to formalnie Irulan stała się małżonką Paula, której mówiąc łagodnie — nie traktował zbyt dobrze. Co więcej, Chani nie mogła zajść w ciążę przez spisek Bene Gesserit i Irulan, która podawała jej potajemnie tabletki antykoncepcyjne. Jej wątek w książce jest bardzo tragiczny. Chani jest uwięziona w miejscu, którego nie kocha, tęskni za pustynią, a jej relacja z Paulem, mimo że silna, zdaje się być przedzielona niewidzialną ścianą. Villeneuve zbudował w Diunie: Części drugiej mocny pomost do jej wątku w części trzeciej, subtelnie kreśląc nawet relację między nią a Irulan w finałowej scenie.
Filmowa wersja Chani wydaje się mieć większą rolę do odegrania w całej układance. Nie jest tylko miłością Paula, a postacią, która znacznie odznacza swoje piętno na historii, stanowiąc w pewnym sensie symbol Arrakis, walczącego z wpływami fałszywego przeznaczenia. Przeznaczenia, które doprowadziło Fremenów oraz planetę na skraj przepaści, niszcząc ich kulturę, tożsamość, a planeta przez nieumiejętny proces terraformacji, zaczęła się buntować. Książka opisuje rozłam między Fremenami. Niektórzy wyrzekli się religii Muad’Diba i zaczęli brać aktywny udział w obaleniu jego dyktatury. Bardzo ciekawym wątkiem jest motyw weteranów dżihadu, którzy po powrocie na Arrakis, nie byli tacy sami. Po raz pierwszy zobaczyli morze, deszcz, które symbolicznie oczyściły ich z krwawego fanatyzmu.
W mojej interpretacji Chani stanowi metaforyczną przeciwwagę do Paula, który przez egocentryczne pobudki, wykorzystał Fremenów i siłę planety do swoich celów. Chani na koniec filmu odchodzi na pustynię jednocząc się z siłą Szaj-Huluda; w odróżnieniu od innych fremenów, którzy wybrali demiurga — Paula. Diuna: Część trzecia ma spore pole do rozwinięcia ich relacji, ale i znalezienia dla nich wspólnej drogi, w tej nieszczęśliwej miłości, gdzie bohaterka grana przez Zendayę, będzie swoistą kotwicą dla Paula, zbliżając go do ziemi.
Kroniki Diuny dotykają wiele kwestii i problemów. Jednym z nich jest pokazanie tego, że każde imperium, dyktatura kiedyś upada. Poznajemy spisek przeciwko reżimowi Muad’Dibowi, w który jest uwikłana Matka Wielebna Gaius Mohiam, nawigator gildii Edryk, księżniczka Irulan oraz zmiennokształtny Bene Tleilaxu – Scytale. Planują podrzucić imperium Atrydów konia trojańskiego w postaci gholi Hayta, czyli… Duncana Idaho. Tak, Duncan Idaho powraca. Postać Jasona Momoy rzeczywiście umarła, ale przez wynalazki Bene Tleilaxu w sferze inżynierii genetycznej, udało im się sklonować Duncana, który jednakże jest pozbawiony swoich wspomnień sprzed swojej śmierci, a jego metaliczne, szare oczy symbolizują pustkę w jego duszy.
To bez wątpienia będzie bardzo ważny motyw w Mesjaszu Diuny. Motyw ponownych narodzin wraca jak bumerang w filmografii Villeneuve’a, a tym bardziej próba znalezienia swojej prawdziwej tożsamości. Nastawcie się na silny duet między postacią Duncana a Alią graną przez Anyę Taylor-Joy, między którymi wywiązuje się ciekawa więź. Oboje się zagubieni w swoim ciele, które uważają za obce, nie znają swojej duszy i dzierżą w sobie ból, który obawiają się, że przerodzą w zniszczenie.
Denis Villeneuve zmienił w dwuczęściowej adaptacji Diuny sporo rzeczy. Narracja filmowa charakteryzuje się innymi elementami niż narracja książkowa i niektóre rzeczy, które są bardziej zaakcentowane przez twórców filmowych, zdają się sygnalizować pewne plany. Mam na myśli głównie wątek Feyda-Rauthy i Lady Margot Fenring. Podobnie jak w książce, Margot zaszła z nim w ciąże, aby pilnować linie genetyczne dla zakonu. Ten wątek nie wrócił w książkowym Mesjaszu Diuny, a w semi spin-offie napisanym przez syna Herberta, w którym ich córka planowała zamach na Paula. Nie mówię, że ten wątek pojawi się w części trzeciej, ale sądzę, że została otwarta ścieżka dla obecności Margot Fenring w kontynuacji, jako jednego z elementów spisku przeciwko Atrydzie. Warto zwrócić uwagę na to, że córka Feyda-Rauthy i Margot Fenring byłaby wtedy w podobnym wieku co Alia, więc byłaby to szansa na pokazanie konfliktu/dualizmu między obiema postaciami.
W książce nie było również Jessiki, która po wydarzeniach z Arrakis, udała się z powrotem na Kaladan razem z Gurneyem Halleckiem i wróciła dopiero w Dzieciach Diuny. Film nam nie mówi, co się stanie z Jessiką, czy wróci na rodzinną planetę, czy nie, ale patrząc na to, jak ważna jest to postać w filmach Villeneuve’a, należy się spodziewać, że to może nie być koniec udziału tej bohaterki.
Na Diunę: Część trzecią poczekamy przynajmniej 4/5 lat. To nie tylko decyzja kreatywna, aby aktorzy się lekko postarzyli, ale również twórcza. Villeneuve chce odpocząć od tego świata i wrócić za jakiś czas z nowymi pomysłami, ideami, które mogłyby nawet przebić poprzednie odsłony. Warto się jednak nastawić na film inny od dwóch poprzednich. Mesjasz Diuny to thriller psychologiczny, zamknięty w ogromnych ścianach pałacu Muad’Diba, podkreślającego metafizyczne więzienie dla wielu postaci. To historia bardziej zniuansowana, skromniejsza, nie do końca imponująca fabułą, co liczbą ciekawych idei oraz konceptów rozpisanych przez Herberta. Kłamstwem też nie jest stwierdzenie, że książka stanowi podkreślenie antymesjanistycznego wydźwięku pierwszej książki, która wówczas została błędnie zrozumiana. Mówił o tym otwarcie Villeneuve i z inną mentalnością podchodził do pisania Diuny: Części drugiej jak i zapewne adaptacji Mesjasza Diuny.