Jak podają zagraniczne portale, globalny box office w 2024 roku ma zanotować spadek w porównaniu do 2023 o około 7%. To oczywiście tylko prognoza, które może się sprawdzić bądź nie. Jest bowiem kilka tytułów, które z pewnością przyciągną do kin tłumy widzów.
Zapraszamy do zapoznania się z naszymi typami w trzech kategoriach – kandydaci do miliarda $, pozytywnie zaskoczą oraz wpadki/poniżej oczekiwań.
Kandydaci do miliarda $: Despicable Me 4, Deadpool 3, W głowie się nie mieści 2
Największą szansę na przekroczenie pułapu miliarda $ w globalnym box office ma Despicable Me 4. Popularność tej serii nie spada, a do tego poprzedni film z Minionkami (Minionki: Wejście Gru) zarobił ponad 900 mln $. Oczywiście może dojść do sytuacji, jak w przypadku Despicable Me 3, który zarobił mniej od wypuszczonego dwa lata wcześniej prequela (oba filmy co prawda przekroczyły globalnie miliard $, ale Despicable Me 3 rozczarował nieco na rynku amerykańskim).
Szansę na miliard $ mają również Deadpool 3 oraz W głowie się nie mieści 2 (o ile będą to dobre filmy). Od premiery poprzedniej części Deadpoola minęło wystarczająco czasu, by widzowie zdążyli za nim zatęsknić. Postać ta nie wpisuje się w tradycyjne pojęcie kina superbohaterskiego, przez co ma szansę ominąć trwające obecnie zmęczenie tym gatunkiem. Obie poprzednie części zarobiły ponad 700 mln $, a dzięki pojawieniu się w trójce Wolverine’a z pewnością ten wynik podskoczy. Z drugiej strony należy pamiętać, że film będzie posiadał kategorię wiekową R, a to może mu nieco odebrać młodszej widowni. Natomiast W głowie się nie mieści to jeden z największych i najbardziej cenionych filmów Pixara. Skoro Między nami żywiołami, animacja oparta na oryginalnym pomyśle, była w stanie zbliżyć się do pułapu 500 mln $, taki film jak W głowie się nie mieści 2 na pewno ma szansę zbliżyć się do miliarda $.
Pozytywne zaskoczą: Garfield, Paddington in Peru, Diuna: Część druga
Pozytywnie zaskoczy Diuna: Część druga. Jedynka miała jednoczesną premierą w kinach i na HBO Max, a mimo tego zdołała zarobić ponad 400 mln $ na całym świecie. W przypadku drugiej odsłony przewiduję wynik ponad dwa razy wyższy (850-900 mln $). Wszystko przemawia za tym, że będzie to sequel przełomowy. Takich przypadków mieliśmy już w kinie dużo – najświeższym jest Spider-Man: Poprzez multiwersum, który zarobił niemal 700 mln $, podczas gdy pierwsza część nie zdołała przebić 400 mln $.
Mam również przeczucie, że z pozytywnej strony pokażą się dwie familijne produkcje – Garfield oraz Paddington in Peru. Garfield startuje w okresie letnim, jest to bohater bardzo znany, a dodatkowym czynnikiem przyciągającym do kin może być Chris Pratt, który użyczy mu głosu (przynajmniej jeśli chodzi o anglojęzyczną publiczność). Natomiast popularność Paddingtona znacznie wzrosła od czasu poprzednich części, które zresztą radziły sobie całkiem nieźle poza rynkiem amerykańskim. Bardzo możliwe, że ani Garfield, ani Paddington (o ile ten wyjdzie w 2024) nie odniosą spektakularnego sukcesu, ale zarobią na tyle, że będzie można uznać je za małe zwycięstwo.
Wpadki / poniżej oczekiwań: Kraven Łowca, Madame Web, Mufasa: Król lew
Nie widzę natomiast żadnych szans dla Kravena Łowcy i Madame Web. Z dużym prawdopodobieństwem filmy te powtórzą case Morbiusa, o którym dużo mówiło się w sieci, ale nie przełożyło się to na wyniki w box office. Jeśli filmy ze sztandarowymi postaci MCU i DC nie są w stanie przyciągnąć widzów do kin, raczej nie zrobią tego poboczne, nikomu nieznane postacie. Prawdopodobnie rozczaruje również Mufasa: Król lew. Choć tytuł zapewne przyciągnie do kin ciekawskich, a premiera w okresie świątecznym nieco pomoże, ostatecznie nie widzę szans na powtórzenie sukcesu pierwszej części (1,65 miliarda $).
Tajemnicą poliszynela nie jest fakt, że 2024 kinowo zapowiada się gorzej niż miniony 2023, który był najlepszym rokiem pod względem finansowym od początku pandemii. Jasne, to nie są takie liczby, jak w latach 2017-2019, a kiniarze nadal borykają się z problemami, ale wciąż, minione 12 miesięcy napełniło branżę sporą dawką optymizmu, a sukces Barbenheimera z lipca rozpalił w nas nadzieje na podobne kinowe fenomeny w przyszłości. Niestety równolegle rozgrywający się strajk aktorów i scenarzystów przekreślił podobne aspiracje na kolejny rok. Duża ilość tentpolów została przełożona, a przecież w tym roku docelowo mieliśmy zasiąść na seansach nowej odsłony Avatara, Mission: Impossible czy nowych produkcji Marvel Studios, gdzie ostatecznie studio wypuści jedynie Deadpoola 3.
Kandydaci do miliarda $: Deadpool 3, Despicable Me 4, Joker: Folie à deux
Na papierze słaby 2024 i z najgorzej zapowiadającym się latem od lat (nie wliczając pandemii) wciąż ma w zanadrzu wiele mocnych tytułów w rękawie, które mogą przekroczyć miliard dolarów albo się do niego zbliżyć. W mojej opinii największym hitem 2023 roku może zostać Deadpool 3. Choć MCU przeżywa ostatnio kryzys, a kondycja superhero nie jest tak silna, jak w minionej dekadzie, Deadpool wydaje się marką na poboczu. Przez ostatnie 8 lat postać silnie ugruntowała swoją pozycję w świadomości popkulturowej, a jej autoironiczny i meta-aspekt stał się jej rzecz jasna znakiem firmowym. Biorąc pod uwagę zmianę trendów w Hollywood oraz mocny aspekt meta-modernistyczny dominujący w popkulturze, premiera Deadpoola 3 w jałowym okresie letnim jest strzałem w 10. Szczególnie biorąc pod uwagę, że to pierwszy projekt z postaciami z uniwersum Foxa, a ciekawość połączenia obu franczyz wydaje się być dosyć duża. W tle mamy oczywiście szereg plotek o pojawiających się postaciach, a przeszłość pokazała, że tego typu plotki mają szansę realnie wpłynąć na zainteresowanie projektem, czego żywym przykładem jest Spider Man: No Way Home czy Doctor Strange in the Multiverse of Madness. To także jedyny projekt kinowy Marvel Studios w 2023, a dodając do tego ostatnie pęknięcia w mega-projekcie Feige’ego, możemy się spodziewać kosmicznej promocji.
Na drugim miejscu obstawiam Despicable Me 4. To nadal silna franczyza, a sukces prequela z 2022 roku pokazuje, że popularność serii nie spada. Sukces ten jednak wynikał w dużej mierze z viralowego trendu z social mediów, który szturmem zdominował sieć. Universal się świetnie w niego wbił, co zaowocowało wynikiem około miliarda. Pytanie jest teraz następujące: czy Universal jest w stanie zapoczątkować ponownie taki trend? Social media i viralowe trendy pokazują, że rzadko coś się powtarza dwa razy, ale fakt, że czeka nas po latach powrót do głównej serii, może przychylić szalę na korzyść Universalu.
Na trzecim miejscu rzucam Joker: Folie à deux. Przez ostatnie lata Joker Phoenixa stał się marką samą w sobie, z marszu stając się swego rodzaju ikoną, a wynik pierwszego filmu na poziomie miliarda tylko to potwierdza. Sequel przyniesie ze sobą występ Lady Gagi i myślę, że może to mocno napędzić kampanię promocyjną oraz zaoferować ciekawy i jednocześnie nieoczywisty duet aktorski. Raczej nie czeka nas taki efekt zaskoczenia, jak przy pierwszym filmie oraz trampolinie, jaka się wytworzyła po Złotym Lwie w Wenecji, ale wciąż, zapowiada się bardzo głośna premiera. A wszelka aktywność i odbiór coraz to kolejnych materiałów promocyjnych zdaje się to potwierdzać.
Pozytywnie zaskoczą: Diuna: Część druga, Godzilla x Kong: The New Empire, Venom 3
Bez wątpienia jednym z największych zaskoczeń będzie Diuna: Część druga. Choć czy na tym etapie możemy mówić o tym filmie jako zaskoczeniu? Pod pewnymi kątami tak. Pierwsza Diuna zarobiła nieco ponad 402 miliony dolarów także niespecjalnie dużo. Warto wziąć pod uwagę wpływ hybrydowej premiery (idiotycznego rozwiązania), pandemii, która odizolowała spore grono potencjalnych widzów w kinie. Pierwsza Diuna natomiast od razu stała się pewnego rodzaju fenomenem, zwłaszcza w naszym kraju, świetnie sobie radząc na rynkach zewnętrznych. Od premiery ostatniej odsłony nie minęło sporo czasu, dyskusja wokół Diuny jest nadal żywa, a premiera Oppenheimera rozpaliła wśród widzów pragnienie jakościowych kinowych doświadczeń. Diuna ma premierę w marcu, czyli w okresie szalenie spokojnym i żaden inny tytuł nie przeszkodzi filmowi w obiegu kinowym. Szczególnie w IMAX-ach, gdzie można się spodziewać tłumów i dużego procenta zarobku z tego formatu. Dla Warnera to istotny tytuł ze względu na pragnienie rozwijania całej franczyzy na czele z serialem oraz Mesjaszem Diuny, która wedle plotek ma mieć premierę w 2027 roku. Jeśli natomiast film zarobiłby ponad miliard, to nie byłbym tym faktem w ogóle zdziwiony.
Zaskoczyć może również inna pozycja Legendary, a mianowicie Godzilla x Kong: The New Empire. Film sprzed 3 lat zarobił 470 milionów dolarów, co jest wynikiem fenomenalnym. Szczególnie biorąc pod uwagę hybrydową dystrybucję, środek pandemii, a w momencie premiery najważniejsze ośrodki w USA były otwarte w niepełnej puli. Jest szansa, że film wpadnie w łatkę powtórki z rozrywki i nie zachęci zbyt dużej widowni, aby wybrać się do kina. Natomiast ostatni sukces Godzilli Minus One może być darmowym marketingiem dla Warnera, aby przyciągnąć na sale kinowe widzów, którzy zakochali się w ostatniej produkcji Toho i pragną kolejnej rozrywki z dużymi potworami.
Kolejna pozycja jest nieco ryzykowna, ale coś z tyłu głowy podpowiada mi za tym wyborem. Mowa o Venomie 3. O innych pozycjach Sony pogadam w kolejnej sekcji, ale moim zdaniem nierozsądne jest sądzić, że ten film będzie porażką. Łączny wynik obu filmów to aż 1,36 miliarda dolarów. To naprawdę dobry wynik, a przecież druga część również oberwała pandemią. Trzecia część franczyzy wciąż jest zagadką, ale wiele mi podpowiada, że Sony może grać tutaj va-banque i zgotuje albo crossover z innymi postaciami, albo zrobi podbudowę pod wielki event. Albo to i to.
Wpadki / poniżej oczekiwań: Kraven Łowca, Madame Web, Mufasa: Król lew
Nie odchodząc od tematu Sony, w sekcji o porażkach trzeba wskazać Kravena i Madame Web. Nic nie stoi po stronie tych filmów, a nawet memowa otoczka nie pomoże im w wybiciu się, co pokazał Morbius. Kino superbohaterskie zmaga się z kryzysem, widzowie mają dość kolejnych generycznych projektów, a obie produkcje dokładnie na to się zapowiadają. Madame Web swoją drogą ma premierę za niespełna miesiąc, a promocja leży i milczy. Nie zapowiada się to zbyt dobrze dla Sony.
Poniżej oczekiwań wypadnie również Mufasa: Król lew. Film z 2019 roku to ogromny sukces. To fakt. Jednak jeśli Barry Jenkins (nadal nie mogę uwierzyć w ten wybór reżysera) nie odkryje koła na nowo, to produkcja zarobi sporo poniżej oczekiwań. Cień porażek ostatnich filmów Disneya pada cieniem na całą firmę, a w momencie odświeżenia się trendów w Hollywood nowy Król Lew to ostatnie to, czego widzowie by chcieli. Szczególnie że od ostatniego filmu minęło raptem 5 lat, a całość trąci zwyczajnym odrywaniem kuponów.
Kandydaci do miliarda $: Deadpool 3, Kung-Fu Panda 4, Mufasa: Król lew
Rok 2024 zapowiada się w kinach, mówiąc kolokwialnie, biednie. Z jednej strony jest to wina samych gigantów branży, strajki doprowadziły do licznych opóźnień. Ale również z drugiej z faktu zmęczenia materiału i wymierania pewnych trendów – a przypadkiem tak się zdarzyło, że właśnie przedstawiciele kina obecnie nieszczególnie chcianego, będą w 2024 dominować. Nie ma więc co się spodziewać wielu miliarderów. Niemniej, spodziewam się, że do ich grona powróci Disney z Deadpoolem 3. Pomimo fatygi kina superhero, Deadpool to Deadpool a Wolverine to Wolverine. Film powinien być niczym Bez drogi do domu i wyłamać się obowiązującym trendom. Jednocześnie będzie zapewne jedynym miliardem MCU aż do kolejnego Spider-Mana. Z drugiej strony, istnieje jakieś tam ryzyko, że film zarobi nieco mniej. I bądźmy szczery, każdy wynik końcowy, nie składający się z 9 liczb, będzie nie tylko srogim rozczarowaniem, ale przede wszystkim gigantycznym znakiem ostrzegawczym dla całej branży.
Miliard bez problemu powinna za to zarobić Kung-Fu Panda 4. Osobiście stawiam też na Mufasę. Oczywiście, ostatnie lata sugerują, że projekty w stylu Króla Lwa z 2019 nie są obecnie cenione przez masowego widza, ale Mufasa ma szansę wyróżniać się kilkoma elementami. Przede wszystkim tym, jak będzie wyglądać. Film tworzy w końcu Barry Jenkins, który ostatnio pokazał też, że radzi sobie świetnie z gigantycznymi produkcjami, tworząc wybitną Kolej podziemną (serio, nadróbcie, bo to arcydzieło opowieści o Ameryce). Tak jak film pogrążyć może scenariusz, tak wierzę, że wizualia Jenkinsa mogą być na tyle pociągające, że widownię opowieść o władcach sawanny na nowo kupi.
Pozytywnie zaskoczą: Diuna: Część druga, Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów, Megalopolis
Ciężko jest zdefiniować „zaskoczenie”. Dla niektórych Diuna: Część druga zarabiająca 800-900 milionów będzie szokiem, dla mnie raczej obowiązkiem. Gdyby nie samobójcze działanie Warnera, już pierwsza odsłona cieszyłaby się zarobkami rzędu 500-600 milionów. A kilka lat później marka ta jest już zupełnie na innym poziomie rozpoznawalności, podobnie jak wiodącą ją aktorzy (dodatki pod postacią Austina Butlera i Florence Pugh to karty, których roli nie można nie docenić).
Względnie jednak nikt się chyba nie spodziewa, że królem box office zostanie Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów. Ja, rzecz jasna, jestem wyjątkiem. Nie sądzę jednak bym był tu zaślepiony fanowską ekscytacją. Wojna Rohirrimów dobrze wypada we wszystkich rankingach oczekiwań. Nie mówimy tu też o taniej animacji 2D na streaming (niczym te towarzyszące Wiedźminowi) a jednak o wysokobudżetowej, ambitnej, łączącej liczne style i technologie, kinowej rozrywce, która ma być skierowana nawet do IMAX-a. Rozrywce, tworzonej właściwie w większości przez ludzi odpowiedzialnych za oryginalną trylogię – na czele z właściwie każdą ważną osobą zaangażowaną w kreację stylu wizualnego Petera Jacksona. Sama historia jest fantastycznym materiałem na one-shota. Pierścienie Władzy Amazonu na razie nie nadają się na to, by określić je mianem sukcesu, ale nie da się zaprzeczyć liczbom – zarówno trailery, jak i pierwsze odcinki biły wszystkie możliwe rekordy oglądalności i zainteresowania. Ostateczne wyniki były „rozczarowujące”, ale raczej z perspektywy astronomicznego budżetu – wyniki ostatnich odcinków nadal biły wiele innych seriali. Pokazuje to jedno: nawet jeśli kampania marketingowa odrzuca fanów, tak zainteresowanie marką jest ciągle gigantyczne. Szczególnie, gdy nowa odsłona sygnowana jest przez Petera Jacksona. Spodziewam się spokojnie zarobków z rzędu kilkuset milionów.
Przeczytaj też: Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów – co wiemy o filmie?
Nie zdziwi mnie też relatywny sukces Megalopolis, ale tutaj opieram się raczej na szczęśliwym strzale. Film nie przyniesie strat swojemu dystrybutorowi, to na pewno, i kto wie, może zarobi porządne pieniądze. Dużo będzie zależeć od kampanii marketingowej.
Wpadki / poniżej oczekiwań: Kraven Łowca, Madame Web, Furiosa
Kategoria najprostsza. Sony pewnie zamierza w ciągu 12 miesięcy zamordować gatunek superbohaterski. Lekki kredyt zaufania daje tu Venomowi 3 – finał lubianej marki, ciągniętej przez ukochanego aktora, który na dodatek trafi na ekrany na koniec roku zapewne rozczarowującego i mało ciekawego dla masowego widza. Nie ma żadnego logicznego powodu, by kolejna opowieść o kosmicznym glucie miała zostać przez widownię odrzucona. Ale chyba nikt nie sądzi, że ktokolwiek zamierza docenić Madame Web lub Kravena? Jeszcze tak jak ta pierwsza niesiona jest przez bardzo lubiane aktorki, tak gwiazdą drugiego projektu jest aktor, którego widz bardziej kojarzy z plotek o Bondzie niż faktycznie jakieś roli.
Uważam, ze sporym rozczarowaniem finansowym będzie też Furiosa. Nie chodzi nawet o to, że sam trailer podzielił publikę. Mad Max: Na drodze gniewu faktycznie stał się kultowcem, ale głównie w konkretnej bańce zaangażowanej widowni. Ani w momencie premiery, ani teraz nie znalazł w sercach widzów masowego miejsca, które gwarantuje jego sequelom/prequelom sukces. Szczególnie, że Anya Taylor-Joy czy Chris Hemsworth nie będą mieli mocy przyciągania na poziomie Charlize Theron czy Toma Hardy;ego. No, do tego dochodzi jeszcze moje osobiste przekonanie, że film będzie po prostu bardzo słaby.
Kandydaci do miliarda $: Deadpool 3, Joker: Folie à deux, Gladiator 2
Jedyny film Marvela, jaki pojawi się w kinach w 2024 roku. Już samo to może wzbudzić ciekawość wśród widzów, którzy byli zmęczeni kolejnymi nieudanymi projektami studia i szeroko omijali ubiegłoroczne propozycje. Atutem tego filmu w drodze do przekroczenia 1 mld dolarów jest fakt, że będą to pierwsze przygody Pyskatego Najemnika w ramach MCU, a do tego pierwszy film z uniwersum z kategorią wiekową R, co rzecz jasna będzie miało na wpływy z kin, ale w tym przypadku nie tak duże, jak przy innych blockbusterach przeznaczonych wyłącznie dla dorosłych. Dodatkowo Shawn Levy szykuje nam prawdziwe cameofest i pojawiły się porównania, że Deadpool 3 będzie dla filmów dawnego Foxa, czyli X-Men, czy Fantastycznej Czwórki, tym samym, czym dla Spider-Manów od Sony był Spider-Man: Bez drogi do domu z 2021 roku. Dodatkowo Hugh Jackman wraca do roli Wolverine’a, po raz pierwszy zakładając ikoniczny strój tego bohatera z komiksów czy kultowego serialu animowanego.
To równie może być wielka wpadka Warner Bros., ale tylko w porównaniu do wyników pierwszej części. Nie ma jednak wątpliwości, że druga część Jokera będzie wielkim hitem tego roku, tylko pytanie, jak dużym. Ponad dwukrotnie większy budżet, Lady Gaga jako Harley Quinn i musicalowa konwencja wcale nie muszą przełożyć się na spektakularny sukces, który wróżony jest tej produkcji. Mamy więc sporo niewiadomych, a nieco jaśniejszy obraz sytuacji w box office otrzymamy wraz z pierwszym zwiastunem, który może pogrzebać szansę na 1 mld dolarów dla Joker: Folie à deux. Mimo to pierwsza część zrobiła na tyle dużą furorę, że widzowie mogą wrócić do kin, szczególnie ci rozczarowani ostatnimi filmami z MCU i DCEU, łaknąc dojrzalszych i ambitniejszych, zarówno w treści, jak i formie, produkcji opartych na komiksowych postaciach.
Ridley Scott ostatnio nie ma dobrej passy i jego filmy dalekie są od kasowych hitów. Reżyser wciąż czeka, aż któraś z jego produkcji osiągnie pułap 1 mld dolarów globalnych wpływów i jeżeli ta sztuka ma się jeszcze kiedykolwiek mu udać, to tylko przy Gladiatorze 2. Podobnie, jak w przypadku Jokera 2, jest w przypadku tego filmu sporo znaków zapytania. Sugerując się jednak, jak dużym zainteresowaniem potencjalnych widzów cieszą się materiały z planu, czy nawet pomniejsze informacje o tej produkcji, można śmiało stwierdzić, że mamy tu kandydata na wielki kinowy hit.
Przeczytaj też: Gladiator 2 – zdjęcia ruszyły, co wiemy o filmie?
Pozytywnie zaskoczą: Karate Kid 2, Beetlejuice 2, Borderlands
Zdjęcia do filmu jeszcze się nie rozpoczęły i nie wiadomo, czy Karate Kid 2 utrzyma swoją grudniową datę premiery. Jeżeli jednak tak się stanie, możemy mieć do czynienia z wielkim i niespodziewanym hitem. W przypadku tego filmu możemy mieć do czynienia z powtórką z Wonki, więc na pełny obraz będziemy musieli poczekać do stycznia lub lutego 2025 roku. Słaby czy przeciętny start nie oznaczałby więc od razu klęski i w okresie świąteczno-noworocznym Karate Kid 2 może przyciągnąć szczególnie fanów klasycznych części Karate Kid, jak i widzów serialu Cobra Kai, ale również całe rodziny, które będą chciały wspólnie spędzić czas w kinie. Na drodze do osiągnięcia sukcesu mogą stanąć jedynie premiery Mufasa: The Lion King, czy The Lord of the Rings: The War of the Rohirrim, ale jak chociażby pokazuje obecny sezon, nawet kilka dużych tytułów może ze sobą koegzystować, zbierając sporo pieniędzy z kin.
To będzie jeden z najgłośniejszych i najbardziej oczekiwanych powrotów. Po 36 latach Michael Keaton ponownie będzie miał okazję wcielić się w jedną z najbardziej charakterystycznych postaci w swojej karierze, zaś reżyser Tim Burton powrócić do przerażającego, mrocznego świata. Jednak to, co najbardziej wyróżnia ten film i może mu zapewnić sukces, jest postać Jenny Ortegi. Młoda aktorka zdążyła poznać się szerokiej publiczności za sprawą dwóch części Krzyku, które w kinach sprzedały się rewelacyjnie, ale przede wszystkim rolą Wednesday Addams z serialu Netflixa. Jeżeli tylko Warner Bros. nie zepsuje promocji tego filmu, będą mieli wielki hit.
Jeżeli Borderlands w końcu zadebiutuje w bieżącym roku, co przy tylu problemach produkcyjnych i zmian dat premier nie jest wcale takie oczywiste, to może stać się czarnym koniem. Pytanie pozostaje, którego wyścigu, bo równie dobrze może być to produkcja, która względem własnego budżetu zarobi ogromne pieniądze, jak i przyniesie Lionsgate kolosalne straty. Obstawiam jednak, że Borderlands odniesie niespodziewany, ale zasłużony sukces. Szczerze liczę na dobrą produkcję, która pokaże, jak powinno robić się filmowe adaptacje gier, wyróżniając się humorem i wyjątkowymi rolami. Widzę w tym potencjał na nowe Jumanji: Przygoda w dżungli z 2017 roku. Może z nie aż tak zawrotnymi sumami na koncie, ale potencjałem na kasowy hit, który zapewni zielone światło dla kontynuacji i potencjalnych spin-offów.
Wpadki / poniżej oczekiwań: Planeta Małp, Alien: Romulus, Madame Web
Czas Planety Małp przeminął. Matt Reeves wykorzystał tę markę, osiągając z nią wyżyny, do których kolejni twórcy będą próbowali bezskutecznie nawiązać. Królestwo Planety Małp ma stać się nowym otwarciem serii, w tym kolejnej trylogii, ale te ambitne plany Disneya mogą zakończyć się już po pierwszym filmie. Produkcja nie cieszy się szczególnym zainteresowaniem widzów, co potwierdza średnia oglądalność pierwszego zwiastuna. Dodatkowo martwi postać reżysera Wesa Balla, którego trylogia Więźnia labiryntu do najlepszych nie należała. Gwoździem do trumny może okazać się brak jakichkolwiek gwiazd w obsadzie, a takie osoby jak Freya Allan, którą widzowie mogą kojarzyć z serialu Wiedźmin od Netflixa, bardziej odrzucą od tej produkcji, niż zachęcą do wybrania się do kina.
W końcu doczekamy się kolejnego filmu o Obcym, który nie został nakręcony przez Ridleya Scotta. Obawiam się jednak, że będzie to ostatnia taka produkcja, która zamknie drogę innym, ciekawym projektem z tego uniwersum. Co prawda, nie widzieliśmy jeszcze żadnych oficjalnych materiałów z Alien: Romulus, ale z tego co wiemy o tym filmie, wyłania się obraz produkcji do bólu generycznej, która powiela liczne hollywoodzkie błędy, którymi widzowie na całym świecie są już zmęczeni. Jedyna nadzieja w tym, że reżyser Fede Álvarez stworzył horror z prawdziwego zdarzenia i nawet pomimo rozczarowującej historii, będzie to film, który zrobi szum wokół siebie. Mimo to raczej stawiałbym, że Alien: Romulus stanie się hitem, ale Disney+ i Hulu.
Kolejny produkt wyglądający jak z generatora filmów superbohaterskich. Może i Madame Web nie podzieli losu Morbiusa, ale nie będzie to hit na miarę któregokolwiek z dwóch (i nadchodzącego trzeciego) Venomów. Za film odpowiada niedoświadczona w blockbusterach S.J. Clarkson, która co prawda miała okazję pracować przy Jessice Jones i The Defenders, ale już z samego założenia to projekty o zupełnie innej skali niż Madame Web. W tym przypadku nie możemy liczyć na wciągającą i ekscytującą historię, za którą odpowiadają scenarzyści wspomnianego Morbiusa czy Bogów Egiptu. Będzie to produkcja, która wpisze się w negatywny trend takich tytułów, jak Ant-Man i Osa: Kwantomania, Marvels, czy Flash, który spowodował, że widzowie odwracają się od kina superbohaterskiego. Film też pojawi się w kinach zaledwie po trzech miesiącach po Marvels, a że Madame Web to też produkcja o kilku superbohaterkach, te konotacje będą działały na niekorzyść filmu z uniwersum Spider-Mana.