Złoty Lew powędrował do filmu Biedne istoty w reżyserii Yorgosa Lanthimosa. Tak pisaliśmy o filmie w naszej recenzji: „Filmowi Lanthimosa daleko jest do najlepszych filmów Yorgosa Lanthimosa. Nie mają subtelności Lobstera czy intrygi Faworyty. Mimo wszystko to nadal bardzo udany projekt, który z pewnością zachwyci widzów i będzie się o nim mówiło jeszcze bardzo długo. To najbardziej wystawny, różnorodny projekt greckiego reżysera, pełen fantastycznych wizualnych rozwiązań czy dziwacznych scen, które zapadają w pamięć. Oczywiście jest na co narzekać. Problemy z tempem, nierówny scenariusz czy łopatologia, z którą przecież Lanthimos nigdy wcześniej nie miał problemu. Jednak jego Poor Things to dalej zaskakująca czarna komedia i film, który żadnego widza nie pozostawi obojętnym.” NASZA RECENZJA
Wielką Nagrodę Jury odebrał Ryusuke Hamaguchi za film Evil Does Not Exist. O najnowszym filmie Hamaguchiego pisaliśmy: „Pomimo kilku świetnych scen i pomysłów w drugim akcie, to niezborny zbiór różnych, niepasujących do siebie elementów. Każdy akt wygląda jak wyciągnięty z zupełnie innej produkcji, seans momentami okazuje się naprawdę męczący. Miejmy nadzieję, że Hamaguchi wróci jeszcze na właściwe tory i uda mu się powtórzyć sukces Drive My Car, bo chociaż tym razem zawiódł, nadal jest jednym z najlepszych, żyjących japońskich reżyserów.” NASZA RECENZJA
Nagroda Specjalna Jury trafiła do Agnieszki Holland za film Zielona Granica. Tak pisaliśmy o jej filmie w naszej recenzji: „Film Holland jest skonstruowany pod tezę, idący po sznurku manifest polityczny, w który niestety nie uwierzyłem do końca. Jest to udramatyczniony i mało wyrafinowany projekt, po którym mogę jedynie szepnąć ciche „szkoda”. Szkoda, że tak ważny i tragiczny temat stał się też w pewnym sensie narzędziem w naszej wewnętrznej rozgrywce. Jestem pewny, że zachodni odbiorcy pokochają ten film, bardzo bezpośredni, realistyczny i względnie tematycznie oryginalny dla nich. I bardzo dobrze, a każdy wyraz spojrzenia zachodu na nasz region w kontekście problemów, jest rzeczą bez wątpienia dobrą. U nas z kolei wywoła również spore poruszenie, tylko na kompletnie innej płaszczyźnie. Czy Agnieszka Holland coś zmieni? Raczej nie. Nie uratuje Polski przed autokracją i nie zmieni systemowej ksenofobii. Wierzę jednak w to, że otworzy to drzwi do kina politycznego w Polsce, które odważy się spojrzeć na kwestie, które dotykają w przejmujący sposób nasz region, niż zakładać różowe okulary na świat, w którym „historia dobiegła końca”. Choć tym razem liczę na lepsze, narracyjne kino, które w swojej formie będzie bardziej szczerym artystycznie projektem, niż nieśmiałym w wielu sprawach manifestem, pod którym nieświadomy problemów zachód ukłoni się z zachwytu.” RECENZJA
Za najlepszego reżysera uznano Matteo Garrone za film Io Capitano. Tak pisaliśmy o filmie Garrone w naszej recenzji: „W erze kolejnych, nijakich dramatów o uchodźcach, Io Capitano to prawdziwy powiew świeżości. Film, który potrafi łączyć bycie dobrym dramatem z byciem angażującym kinem przygodowym. Garrone nie próbuje tworzyć manifestu czy wciskać w usta bohaterów politycznych przemów. Zamiast tego woli skupiać się na młodych Afrykańczykach, którzy muszą przebyć swoją własną odyseję, by dostać lepsze życie, o którym tak marzą. Często sprzeciwiając się matkom, uciekając z rodzinnych wiosek. Żeby dostać się do wręcz mitycznej Europy, muszą przejść przez prawdziwe piekło. Kino potrzebuje więcej filmów takich jak Io Capitano, które będą w stanie przekazać coś ważnego w odpowiedni sposób, trafiając do jak największej grupy widzów”. PEŁNA RECENZJA
Puchar Volpi dla najlepszego aktora trafił do Petera Sarsgaarda za rolę w filmie Memory Michela Franco. Za najlepszą aktorkę uznano Cailee Spaeny za tytułową rolę w filmie Sofii Coppoli. O Priscilli pisaliśmy tak: „to bajkowy portret uwłaczającej, niezdrowej i odpychającej relacji okrążonej murem królestwa, gdzie cała obsługa gra pod dyktando króla. Nie ma tu taniego grania pod tezę, a Coppola kreśli szersze spektrum fasadowości, sprawnie przechodząc między poszczególnymi etapami życia bohaterów oraz dawkując wydzierające się na wierzch strumienie pragnień oraz potrzeb. Zaskakujący, intrygujący i momentami szokujący seans, na płaszczyźnie formalnej budujący w widzu niezręczny konflikt, kładący także do góry nogami arkadyjski wymiar kultury lat 60. Nie ma lepszego sposobu na rewizjonizm kulturowy tamtego okresu niż zdarcie obrazu cnoty z symbolu tamtego okresu, w mocny i dosadny sposób.” NASZA RECENZJA
Laur za najlepszy scenariusz trafił w ręce Pabla Larraína i Guillermo Calderóna za film Hrabia. O najnowszym filmie reżysera Spencer pisaliśmy tak: „O Hrabim można powiedzieć wiele, ale z pewnością nie sposób odmówić mu odwagi. To komedia oparta na rewelacyjnym koncepcie, której udaje się to, co zupełnie nie wyszło choćby w niemieckim On wrócił. To nieszablonowa próba opowiedzenia o przerażającej postaci historycznej i traumie, która do teraz dotyka Chile w humorystyczny sposób. My, widzowie z Europy prawdopodobnie nie zrozumiemy tego w pełni, ale dalej możemy docenić El Conde jako ciekawą, zabawną komedię, która ma kilka świetnych pomysłów. To nie film idealny, ma dużo problemów z tempem, nie w pełni wykorzystuje swój potencjał. Z pewnością podzieli widzów, niektórzy uznają go za nudną stratę czasu. Mimo to należy docenić Larraína, który nie zamyka się na jedną, konkretną konwencję i każdym kolejnym projektem próbuje zaskakiwać widzów i pokazać im coś nowego. Jego Hrabia nie jest może jednym z najlepszych filmów z tegorocznego festiwalu w Wenecji, ale na pewno jednym z najwyrazistszych.” NASZA RECENZJA
Nagrodę Marcello Mastorianniego dla najlepszego młodego aktora odebrał Seydou Sarr za rolę w filmie Io Capitano.
Oprócz tego w konkursie głównym pokazywano także:
Spoza konkursu głównego szczególnie zainteresowały nas dwa filmy. Pierwszy z nich, Caine Mutiny Court Martial to świetne pożegnanie Williama Friedkina. Jego ostatni, wyjątkowy projekt, który wyróżnia się pozytywnie na tle wszystkich innych jego dzieł. Stanowi też ich znakomite uzupełnienie i kolejny dowód na to, że Friedkin, do końca, pozostał uważnym i spostrzegawczym obserwatorem. NASZA RECENZJA
Drugi to Aggro Dri1ft w reżyserii Harmonego Korine’a, o którym pisaliśmy tak: „To zbiór kuriozalnych pomysłów, wizualnych eksperymentów i żartów, często skierowanych w stronę samej widowni. Czy można go z czystym sumieniem komukolwiek polecić? Nie, bo filmowo jest po prostu zły. Nie ma fabuły, jest niekonsekwentny i momentami naprawdę męczący. Jednak pewne jest to, że każdy kto wybierze się na seans, nigdy go nie zapomni. Albo zakocha się w wizji Korine i znajdzie w tym szaleństwie metodę, doceniając humor oraz kiczowatą stylistykę, albo przeżyje jeden z najgorszych seansów w swoim życiu, ale będzie mógł go wspominać naprawdę długo, śmiejąc się z tego jak dziwne i głupie jest Aggro Dr1ft. Jedno jest pewne: nowe dzieło Korine to, coś czego jeszcze nigdy w kinie nie było i prawdopodobnie już nigdy nie będzie.” PEŁNA RECENZJA
Wszystkie nasze publikacje związane z tegorocznym Festiwalem w Wenecji znajdziecie pod TYM LINKIEM.
Zapraszamy na nasze vlogi, które ukazywały się przez dwa dni. W tym miejscu chcielibyśmy szczególnie podziękować Mateuszowi ze strony Komiksomaniacy, który bardzo pomógł nam w montażu treści na bieżąco. We vlogach mówimy nieco mniej o filmach, a więcej gotujemy i pokazujemy jak od środka wygląda cały festiwal.